Elon Musk wie, jak wyleczyć mózg z autyzmu i schizofrenii. Uwierzę, gdy zobaczę
Tydzień bez sensacji od Elona Muska jest tygodniem straconym. Tym razem mój ulubiony ekscentryczny miliarder stwierdził, że w przerwie od podboju kosmosu wie, jak wyleczyć autyzm i schizofrenię.
Wypowiedź padła podczas wywiadu z Lexem Fridmanem, prowadzącym podcast Artificial Intelligence. Musk stwierdził, że implant tworzony przez jego firmę Neuralink będzie w stanie naprawić niektóre, niesprawnie działające funkcje mózgu. Oznacza to - przynajmniej według Muska - że implant od Neuralink wyleczy takie schorzenia, jak autyzm czy schizofrenia.
Neuralink kontra schizofrenia - ten pomysł brzmi wspaniale.
Z bardzo (ale to bardzo) szczątkowych informacji, które zostały do tej pory udostępnione na temat tego implantu wynika, że będzie on w stanie stymulować prądem o niskim napięciu niektóre partie mózgu. Nauka nie zna przypadków skutecznego leczenia autyzmu lub schizofrenię przy pomocy takiego sposobu.
Ktoś może powiedzieć, że przecież, przynajmniej jeśli chodzi o leczenie schizofrenii, jest jeszcze terapia elektrowstrząsowa. No jest. Tylko, że po pierwsze: stosuje się ją w naprawdę ciężkich i beznadziejnych przypadkach, w których zawodzi jakiekolwiek leczenie farmakologiczne; po drugie: zabiegi EW powodują tyle działań niepożądanych i powikłań (od długotrwałych zaburzeń pamięci, po np. zatrzymanie akcji serca), że żaden lekarz raczej nie namówi swojego pacjenta-schizofrenika na wszczepienie drogiego implantu z myślą o tego rodzaju terapii i w końcu, po trzecie: zabiegi EW wykonuje się prądem o napięciu do 450 V i natężeniu do 0,9 A - mini-implant wszczepiony w mózg nie jest w stanie obsłużyć takiej mocy.
Jeśli zaś chodzi o leczenie autyzmu jakimkolwiek rodzajem prądu, to najtrafniej zjawisko to podsumował prof. Samuel Odom z University of North Carolina, który stwierdził, że jest to kolejna terapia alternatywna niepodparta żadnymi dowodami naukowymi.
Zakładam więc, że Musk ma jakąś bardziej rozbudowaną wizję działania swojego implantu. Problem polega jednak na tym, że z nikim się nią nie podzielił. Szczątkowa wizja, prezentowana dotychczas raczej nie umożliwi leczenia tych bardziej skomplikowanych schorzeń. Elektrostymulacja może pomóc w leczeniu chorób ośrodkowego układu nerwowego, takich jak choroba Parkinsona - ale to z kolei żadnym przełomem nie jest.
No chyba, że okaże się, że implant od Neuralink jest w stanie tak manipulować (lub jak kto woli: edytować) procesy zachodzące w mózgu, że będzie w stanie bardzo precyzyjnie usunąć wszystkie niepożądane elementy. W tym właśnie zaburzenia psychiczne.
Neuralink - co zatem wiemy o implancie Muska?
Całe przedsięwzięcie zakłada opracowanie miniaturowego chipa, nazwanego roboczo elastycznymi nićmi. Nazwa nie jest przypadkowa, zespół naukowców odpowiedzialnych za technologię Neuralink chce bowiem instalować bezpośrednio w mózgu sensory w postaci bardzo cienkich nici, które będą odczytywać aktywność neuronową bezpośrednio z tkanki mózgowej.
Sygnał z tych nici będzie przekazywany do implantu, umieszczonego za uchem, który przypomina trochę pomniejszony aparat słuchowy. Zewnętrzne urządzenie z wbudowanym procesorem będzie dekodować sygnał i wysyłać go – już za pośrednictwem tradycyjnego interfejsu (np. przez Bluetooth) do sparowanego z nim urządzenia – smartfona, laptopa, etc.
Największy problemem w implementacji tego pomysłu jest oczywiście umieszczenie samych nici w mózgu pacjenta. Początkowo, zabieg ten będzie wykonywany przez neurochirurga. W przyszłości Musk chce go jednak uprościć i przebijać się przez kość czaszki przy pomocy lasera. Zabieg ten ma być tańszy, szybszy i bezbolesny.
Gdzie ta innowacja?
Oprócz opisania samego zabiegu umieszczania implantów w ludzkim mózgu i pochwaleniu się tym, że Neuralink jest aktualnie testowany na szczurach i małpach, Musk nie zdradził żadnych szczegółów dotyczących samej technologii. Wiemy jedynie, że Neuralink ma pozwalać na bezpośredni kontakt pomiędzy komputerami, a mózgiem.
Sama prezentacja miała zresztą charakter bardziej… rekrutacyjny niż reklamowy. Musk poszukuje naukowców, którzy chcieliby pracować nad rozwojem jego implantu. Co do samych możliwości urządzenia pozostają one na razie tajemnicą.
Jedyną rzeczą, która wyróżnia obecnie Neuralink na tle bardzo podobnych (często o wiele bardziej zaawansowanych) projektów naukowych jest śmiałość samego Muska. Miliarder zakłada bowiem, że ludzie bardzo chętnie poddadzą się inwazyjnemu zabiegowi wszczepienia implantu, żeby móc bawić się technologią w zupełnie nowy sposób.
Tę samą śmiałość widać zresztą we wszystkich pomysłach ekscentrycznego wynalazcy. Osobiście chyba nie zgodziłbym się na chirurgiczną ingerencję w moim mózgu tylko po to, żeby szybciej pisać na komputerze. Ale może to ja jestem dziwny.