Deska do krojenia z USB zarobiła przed premierą blisko 7 mln zł. Tak rozbija bank na Kickstarterze
Jest drewnianą deską do krojenia, ale ma wbudowany ekran, wagę, timer, USB i do tego lampę zabijającą bakterie. Ten produkt zarobił prawie 2 mln dol. jeszcze przed premierą.
Gdyby ktoś zapytał mnie o innowacje i nowe technologie w kuchni, w pierwszej chwili pomyślałbym o lodówkach z ekranami i kamerami do poglądu zawartości, o ekspresach do kawy sterowanych przez aplikację mobilną, czy o piekarniku z dwoma niezależnymi przestrzeniami nieprzechodzącymi zapachem.
Na pewno nie pomyślałbym o desce do krojenia, bo co może być w niej ciekawego? Jest jednak ktoś, komu wpadł do głowy pomysł usmartowienia deski do krojenia. Brzmi jak absurd, ale przestaje nim być gdy spojrzymy na wynik finansowy tego gadżetu. Jeszcze przed premierę smart-deskę zamówiło 13 tys. osób, przelewając na konto twórców 1,8 mln dol.
Inteligentna deska do krojenia Chopbox zaczęła na siebie zarabiać w tempie 20 tys dol. na godzinę.
Jak zwykle bywa w przypadku szalonych technologicznych projektów, przedsprzedaż ruszyła na Kickstarterze. Twórcy projektu potrzebowali 10 tys. dol na rozpoczęcie produkcji. Ta kwota została zebrana w ciągu pierwszych 25 minut trwania kampanii.
Ile inteligencji w inteligentnej desce? Pomysłów jest tutaj kilka. Górna powierzchnia Chopbox składa się z trzech części. Największa to część robocza, średnia to wbudowana waga, a najmniejsza ma ukryty LED-owy ekran pełniący rolę wyświetlacza wskazań wagi i timera.
Z boku znajdziemy dwie wbudowane ostrzałki, a z dłuższej krawędzi wysuwa się mniejsza deska, która zwiększa przestrzeń roboczą. Dodatkową zaletą jest lampa UVC mająca zabijać do 99,9 proc. bakterii na nożach, które wkłada się w szczelinę w desce. Całość ma oczywiście wbudowany akumulator, ładowany przez złącze Micro USB i wystarczający na 30 dni pracy. Deska jest wykonana z bambusa i jest wodoodporna, ale nie można jej myć w zmywarce.
Kolejny domowy sprzęt, który trzeba ładować? Podziękuję.
Smartfon, tablet, laptop, klawiatura, mysz, smartwatch, pady od konsoli, nauszne słuchawki, prawdziwie bezprzewodowe słuchawki, głośnik BT, aparaty, gimbal, dron, maszynka do golenia, szczoteczka do zębów, lampka nocna, a pewnie jeszcze wiele innych urządzeń, o których nie pamiętam. Te wszystkie sprzęty wymagają ode mnie uwagi i pilnowania poziomu akumulatora.
Przekroczyłem już moment, w którym przestało to być problematyczne. Coraz częściej irytuje mnie dbanie o akumulatory i ładowarki, a już zwłaszcza w sprzętach, których używam rzadko. I o ile trudno wyeliminować z tej listy aparat, komputer, czy nawet soniczną szczoteczkę do zębów, tak dokładanie deski do krojenia jest absurdem.
Szczególnie, że zysków widzę niewiele.
Będąc w kuchni, timer mam zarówno w piekarniku jak i w płycie indukcyjnej, ale z przyzwyczajenia często korzystam z timera w smartfonie. Waga kuchenna? Owszem, mam, malutką, działającą na wymienne baterie. Nie pamiętam, czy w ostatnich latach wymieniałem je choć raz. Nie wyobrażam sobie ładowania wagi co miesiąc.
Lampa UVC do zabijania bakterii na nożach? Brzmi dobrze, ale czy faktycznie działa, jak zapewnia producent? Bardziej ufam starej, dobrej zmywarce, wysokiej temperaturze i detergentom. A przecież deski Chopbox nie mogę wstawić do zmywarkim więc w teorii deska będzie dbała o noże, ale jak dbać o samą deskę, żeby nie stała się siedliskiem bakterii?
Cały pomysł wygląda w moich oczach jak koszmarek z użytkowego punktu widzenia, ale za to potencjał biznesowy to inna sprawa. Widocznie rynek potrzebuje takiego produktu. Nawet jeśli deskę wyceniono na 200 dol.
I zanim się zaśmiejesz, zapytaj sam siebie: kiedy ostatnio wymyśliłeś produkt, który wygenerowałby prawie 2 mln dol.? I to w niecały miesiąc? No właśnie. Jeśli coś jest głupie, ale działa, to znaczy, że nie jest głupie.