Nowa funkcja w Mapach Google: teraz zachowasz w tajemnicy, że po siłowni jeździsz do McDonalda
Google wychodzi naprzeciw wszystkim, którzy chcą, korzystając z jego map, czasami zniknąć z radaru. Firma wreszcie wprowadza w swojej usłudze tryb incognito.
Na razie dopiero u niektórych i tylko jako funkcja testowa, ale tryb incognito w Mapach Google powoli zaczął pojawiać się na smartfonach wybrańców. Gdy go uruchomimy, wyszukiwane przez nas miejsca i nasza lokalizacja przestaną być zapisywane na naszym koncie, a firma nie wykorzysta tych danych do dalszego personalizowania swoich usług. To jedna z tych funkcji, która powinna znaleźć się w aplikacji już dawno temu. I nie, nie będzie służyła tylko do odwiedzania miejsc o wątpliwej reputacji.
Mapa naszego życia opowiada niepokojąco szczegółową historię, warto ją przeczytać w Osi Czasu.
Jeśli myślicie, że dane lokalizacyjne mówią o was niewiele, to lepiej zrewidujcie swoje przekonania. Nasza osobista mapa maluje jeden z dokładniejszych obrazów nas i naszego życia razem z jego małymi (zbaczanie z trasy na Maca) i dużymi (zbaczanie codziennie do baru) grzeszkami i słabościami. Na mapie stworzonej przez Google'a ujawni się nie tylko wasza słabość do tłustych potraw ale też stan zdrowia, pracoholizm, czy problemy z wiernością. Z sieci krzyżujących się linii i tabel szczegółowych danych można wywnioskować, czy często spędzacie czas z dziećmi (ile czasu jesteście w zoo czy na placu zabaw), czy jesteście aktywni (są tam na waszej trasie jakieś siłownie czy boiska?), ile mniej więcej zarabiacie (w jak drogich sklepach robicie zakupy i jak często). To precyzyjny obraz malowany krok po kroku. Dosłownie.
Wyrysowaną przez Google'a mapę swojego życia można łatwo przejrzeć dzięki funkcji Oś Czasu. Potrafi ona otworzyć oczy na to, jak wiele Google o nas wie. A wie dużo, bo trzeba pamiętać, że nie rejestruje naszych kroków, tylko wtedy gdy korzystamy z nawigacji w Mapach Google, ale jeśli mu na to pozwolimy, rejestruje je stale, a potem wykorzystuje do personalizacji. Można to jednak zatrzymać, teraz nawet na dwa sposoby.
Tryb Incognito w Google Maps to świetna funkcja, na którą zbyt długo czekaliśmy.
Pierwszy jest radykalny. Jeśli nie sprawi wam problemu, że Google nie podpowie wam co środę najszybszej trasy z pracy do domu, dacie radę wpisać w wyszukiwarkę całe 12 liter adresu zamiast 3 i umiecie dzielnie znieść reklamy papki dla niemowląt, będąc 45-letnim kawalerem bez żadnego znanego wam dziecka, możecie z czystym sumieniem wyłączyć ciągłe śledzenie. Wystarczy wejść w opcję konta, dane i personalizację, a potem w zarządzaniu aktywnością wstrzymać historię lokalizacji. Możecie tam też wyczyścić wszystkie do tej pory zapisane lokalizacje, wchodząc na Oś Czasu.
Jeśli nie jesteście gotowi na tak zdecydowane kroki i nie chcecie zupełnie pozbywać się danych o swojej lokalizacji z Google'a, nowy tryb incognito będzie dla was idealny. Google nie musi wiedzieć o wszystkim i nie o wszystkim wiedzieć powinien. Tego typu funkcja będzie doskonała do jednorazowego użytku, gdy ogólnie chcemy, by Google mapował nasze wędrówki, ale z różnych powodów wolimy, by ta konkretna pozostała anonimowa. Mogą to być powody całkowicie niewinne – może nie chcecie, by wasza dziewczyna zauważyła, że ostatnio szwendacie się po jubilerach, może jesteście chorzy i nikt z Mountain View nie musi o tym wiedzieć, może rzeczywiście macie romans. Nieważne. Już niedługo nikt nie będzie musiał o tym wiedzieć, nawet Mapy Google.