Ubytki w zębach wkrótce przestaną być problemem. Naukowcy mają już prawie gotowe rozwiązania
W Chinach dokonał się kolejny przełom. Tamtejsi naukowcy znaleźli właśnie prosty i tani sposób na odbudowę szkliwa zębów. A że w obecnych czasach przykładamy sporą uwagę do naszego wyglądu, ta wiadomość powinna zainteresować cały świat...
Zacznijmy jednak od prztyczka w nos ewolucji, która ukształtowała nasz gatunek. Wiecie, że szkliwo jest najtwardszą tkanką w ludzkim organizmie? Bardzo dobra decyzja projektowa. W końcu taka najtwardsza tkanka ma bardzo odpowiedzialne zadanie - chronić nasze zęby przed ubytkami, leczeniem kanałowym i innymi strasznymi rzeczami.
Szkoda tylko, że szkliwo nie posiada żadnego mechanizmu regeneracyjnego. Bez sensu. Dostajemy pojedynczą warstwę na całe życie, która oczywiście nie jest niezniszczalna i degraduje się w kontakcie z kwasami pochodzącymi z naszego pożywienia.
Regeneracja szkliwa jest jednak możliwa
Tam, gdzie ewolucja się nie popisała, do gry wchodzą naukowcy. W tym przypadku mowa o badaczach z Zhejiang University School of Medicine w Hangzhou w Chinach, którym udało się odbudować bardzo skomplikowaną strukturę szkliwa, składającą się z mikroskopijnych pręcików. To właściwie był główny problem, jeśli chodzi o odbudowę szkliwa - jego skomplikowana struktura.
Obecnie w stomatologii stosuje się zamienniki szkliwa w postaci kompozytów utwardzanych światłem UV, bądź związkami chemicznymi. Chińscy naukowcy rozwiązali ten problem za pomocą nowej metody, która pozwala na wytwarzanie małych skupisk fosforanu wapnia (główny składnik naszego szkliwa) o średnicy 1,5 nanometra.
Nowy sposób bazuje na mieszance jonów wapniowych i fosforanowych z trimetyloaminą w roztworze alkoholowym. Okazuje się, że taki miks zmusza fosforan wapnia do formowania się w identyczne struktury, jak te w naszym szkliwie. Co najlepsze - nowa metoda została przetestowana już na ludzkich zębach z ubytkami. W 48h po nałożeniu roztworu na zęby, naukowcom udało się odbudować warstwę naturalnego szkliwa do grubości 2,7 mikrometra. Sztuczne szkliwo ma identyczne właściwości do naturalnego - tj. jest tak samo odporne na zużycie i uszkodzenia.
Następnym etapem testów będzie sprawdzenie tej nowatorskiej mieszaniny w bardziej nieprzyjaznym środowisku, czyli w ludzkiej jamie ustnej, gdzie naturalne szkliwo codziennie styka się z kwasami pochodzącymi z naszego pożywienia (i napojów).
Nie jest to jedyna zapowiadana rewolucja w stomatologii
Nowa chińska metoda na uzupełnianie ubytków w szkliwie oczywiście imponuje, jednak nie jest to jeszcze bardzo poważny zabieg. O wiele ciekawszą metodą wydaje się być wykorzystanie komórek macierzystych do uzupełniania ubytków w samej strukturze zębów. Proces ten został opracowany przez zespół naukowców z University of Nottingham pod kierownictwem Adama Celiza.
Zasada działania praktycznie nie różni się od materiałów stosowanych obecnie jako wypełnienie. Biomateriał opracowany przez zespół Celiza nanosi się na ubytek, po czym utwardza przy pomocy światła ultrafioletowego. Standard. Ciekawiej robi się dopiero potem. Klasyczne materiały stosowane obecnie przez dentystów bardzo często szkodzą tkankom znajdującym się w kanałach zębowych. Celiz ostrożnie szacuje, że ok. 10-15 proc. zabiegów związanych z wypełnianiem ubytków w naszym uzębieniu kończy się leczeniem kanałowym.
W przypadku biomateriału opracowanego na Uniwersytet w Nottingham ten problem ma nie występować. Ta cudowna właściwość spowodowana jest obecnością komórek macierzystych, które nie tylko w żaden sposób nie szkodzą tkankom w środku zęba, ale też mają sprawić, że ich ewentualne uszkodzenia będą regenerować się same.
Leczenie kanałowe przejdzie do historii?
Jak na razie biomateriał opracowany przez zespół Celiza został przetestowany w warunkach laboratoryjnych. Naukowcy sprawdzili, jak zachowuje się dentyna (zwana również zębiną, która jest tkanką znajdującą się zaraz pod szkliwem) w kontakcie z ich substancją. Jak się pewnie domyślacie, test przebiegł pomyślnie.
Teraz pozostaje nam czekać, aż naukowcy będą gotowi przystąpić do testów klinicznych. Nie jest to takie proste, ponieważ nie dość, że potrzebna jest odpowiednia liczba ochotników z nienajlepszym stanem uzębienia, to jeszcze naukowcy muszą dysponować odpowiednią liczbą komórek macierzystych dla każdego z pacjentów. Ta druga kwestia była do niedawna dość kłopotliwa, gdyż hodowla komórek macierzystych była powolnym i dość mozolnym procesem.
Niemniej jednak powoli zbliżamy się do czasów, w których mało kto będzie pamiętał zgrozę wywoływaną przez leczenie kanałowe zębów. Wyobraźcie sobie świat, w którym wszystkie dziury i ubytki w naszym uzębieniu uzupełniane są cudownymi biomateriałami, dzięki czemu stomatolodzy przestają kojarzyć się z jakimkolwiek bólem i zaczynają być lubianą grupą zawodową. Brzmi cudownie.