Zbliża się koniec tortur. Komórki macierzyste wyślą na emeryturę leczenie kanałowe
Leczenie kanałowe to jeden z najmniej przyjemnych zabiegów dentystycznych. Zgodzi się ze mną chyba każdy, kto przez to przechodził. Pomyślcie tylko, jak cudownie byłoby, gdyby ten rodzaj tortur leczenia przeszedł do historii.
I są na to spore szanse. Wszystko dzięki komórkom macierzystym. Zespół naukowców z University of Nottingham pod kierownictwem Adama Celiza opracował nowy typ biomateriału, który już wkrótce może być stosowany do wypełniania ubytków w naszym uzębieniu.
Komórki macierzyste wyleczą nam zęby
Zasada działania praktycznie nie różni się od materiałów stosowanych obecnie jako wypełnienie. Biomateriał opracowany przez zespół Celiza nanosi się na ubytek, po czym utwardza przy pomocy światła ultrafioletowego. Standard. Ciekawiej robi się dopiero potem.
Klasyczne materiały stosowane obecnie przez dentystów bardzo często szkodzą tkankom znajdującym się w kanałach zębowych. Celiz ostrożnie szacuje, że ok. 10-15 proc. zabiegów związanych z wypełnianiem ubytków w naszym uzębieniu kończy się leczeniem kanałowym.
W przypadku biomateriału opracowanego na Uniwersytet w Nottingham ten problem ma nie występować. Ta cudowna właściwość spowodowana jest obecnością komórek macierzystych, które nie tylko w żaden sposób nie szkodzą tkankom "w środku" zęba, ale też mają sprawić, że ich ewentualne uszkodzenia będą regenerować się same.
Leczenie kanałowe przejdzie do historii?
Jak na razie biomateriał opracowany przez zespół Celiza został przetestowany w warunkach laboratoryjnych. Naukowcy sprawdzili, jak zachowuje się dentyna (zwana również zębiną, która jest tkanką znajdującą się zaraz pod szkliwem) w kontakcie z ich substancją. Jak się pewnie domyślacie, test przebiegł pomyślnie.
Teraz pozostaje nam czekać, aż zespół Celiza będzie gotowy przystąpić do testów klinicznych. Nie jest to takie proste, ponieważ nie dość, że potrzebna jest odpowiednia liczba ochotników z nienajlepszym stanem uzębienia, to jeszcze naukowcy muszą dysponować odpowiednią liczbą komórek macierzystych dla każdego z pacjentów. Ta druga kwestia była do niedawna dość kłopotliwa, gdyż hodowla komórek macierzystych była powolnym i dość mozolnym procesem.
Na szczęście proces ten powoli przestaje być problemem. Amerykańskie FDA niedawno wydało zgodę na rozmnażanie komórek macierzystych przy pomocy zautomatyzowanego procesu, opracowanego przez amerykańską klinikę Mayo Clinic. Szybsza produkcja komórek macierzystych może znacznie przyspieszyć badania nad ich właściwościami. Mam zresztą nadzieję, że uczeni z Nottingham zwrócą o pomoc do swoich kolegów zza oceanu.
Świat bez leczenia kanałowego byłby o wiele lepszy.