iPhone 11 kontra iPhone 11 Pro - sprawdziliśmy, czym różnią się tegoroczne iPhone’y
Apple zaprezentował w tym roku aż trzy nowe telefony. Spędziliśmy z nimi calutki weekend i sprawdziliśmy, czym dokładnie się różnią od siebie iPhone 11, iPhone 11 Pro.
W zeszły piątek premierę miały nowe telefony Apple’a, które zaprezentowano oficjalnie niecałe dwa tygodnie wcześniej. W tym roku podobnie jak w poprzednim firma z Cupertino zaprezentowała trzy urządzenia:
- iPhone 11 Pro Max zastąpił iPhone’a XS Max;
- iPhone 11 Pro zastąpił iPhone’a XS;
- iPhone 11 zastąpił iPhone’a XR.
Nasza redakcja w dniu premiery tłumnie pognała do salonu Orange, gdzie czekały na nas zarezerwowane sprzęty. Przemek wybrał dla siebie iPhone’a 11 Pro Max, ja i Dawid Kosiński nabyliśmy po iPhonie 11 Pro, a Łukasz Kotkowski wreszcie dorósł do iOS-a i kupił iPhone’a 11.
W dodatku tak się złożyło, że akurat w ten weekend wypadł termin naszego corocznego zjazdu firmowego. Mogliśmy więc na gorąco porównać wszystkie trzy nowe telefony między sobą oraz z ich bezpośrednimi poprzednikami. A przy okazji większość z nich porysowaliśmy, ale to osobna historia.
Wykorzystałem ten czas, by sprawdzić, jak w praktyce iPhone 11 zakupiony przez Łukasza wypada na tle mojego iPhone’a 11 Pro.
I muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony - i to nie za sprawą urządzenia, na które wydałem pieniądze. Już zeszłoroczny iPhone XR wypadał dobrze na tle swoich droższych braci, ale stygmatyzowała go nazwa. iPhone 11 wizerunkowo radzi sobie lepiej - Apple wykonał świetny manewr. Lub, jak pisał Mateusz Nowak, rozpykał konkurencję.
iPhone 11, chociaż jest de facto następcą iPhone’a XR, jawi się teraz jako ten podstawowy model - a tak „taniego”, „podstawowego” iPhone’a w ofercie firmy Tima Cooka nie było od lat. Oczywiście co bardziej zorientowani w temacie konsumenci rozumieją, że to taka sprytna gra, ale przekaz idzie jaki idzie.
Ale w tym szaleństwie jest metoda.
Po weekendzie spędzonym w towarzystwie obu telefonów nie mam żadnych wątpliwości, że iPhone 11 będzie odpowiedni dla większości odbiorców. Ma świetne podzespoły, a odstaje pod względem specyfikacji od droższego brata tylko w kilku aspektach, które wielu osób nie obejdą.
W ofercie nadal jednak jest telefon dla tych nieco bardziej wymagających oraz - co zrozumiałe - nieco bardziej zamożnych klientów. Mowa o iPhonie 11 Pro. Trudno będzie też na zwykłego iPhone’a 11 przejść osobom, które wcześniej miały iPhone’a X albo iPhone’a XS. Apple trochę nakombinował w portfolio.
iPhone 11 kontra iPhone 11 Pro - różnica nie tylko w cenie
Podstawowy telefon Apple’a w ofercie na 2019 r. wyceniony został w wariancie 64 GB na 3599 zł. Z kolei iPhone 11 Pro z taką samą przestrzenią na system i dane użytkownika kosztuje aż 5199 zł. Pojawia się więc pytanie, co właściwie dostaje się za te dodatkowe 1600 zł.
iPhone 11 kontra iPhone 11 Pro - ekran.
iPhone 11 Pro ma, podobnie jak iPhone XS i iPhone X, 5,8-calowy ekran typu OLED o rozdzielczości 2436 na 1125 pikseli, co przekłada się na proporcje 19.5:9 i 458 ppi. Jest jednak jaśniejszy niż w przypadku poprzedników - do maksymalnie 800 nitów.
W przypadku iPhone’a 11 mamy, podobnie jak w iPhonie XR, panel LCD o przekątnej 6,1-cala o rozdzielczości zaledwie 1792 na 828 pikseli, co przekłada się na te same proporcje, czyli 19,5:9, ale inne zagęszczenie pikseli - dokładnie 326 ppi. Nie jest to jednak aż takim problemem, jak mogłoby się wydawać.
Ekran z iPhone’a 11 to najwyższa półka jeśli chodzi o panele LCD.
W praktyce podczas korzystania z iPhone’a 11 w ogóle się o tym gorszym pod względem parametrów wyświetlaczu nie myśli. A dla osób, które nie wykorzystują telefonu do pracy, nawet ten OLED nie jest wart dopłaty 1600 zł.
Znacznie większym minusem tańszego modelu jest to, że iPhone 11 ma grubsze aluminiowe ramki niż te stalowe z iPhone’a 11 Pro. Nie tylko są one mniej szlachetne z wyglądu i w dotyku, ale również optycznie powiększają czarne paski dookoła wyświetlacza.
Z tego powodu, jeśli miałbym kupić iPhone’a 11, wybrałbym czarną wersję kolorystyczną - obudowa zlewa się w nim z czarnym paskiem na ekranie. W przypadku iPhone’a 11 Pro tego problemu nie ma - każdy wariant kolorystyczny wygląda równie dobrze.
iPhone 11 kontra iPhone 11 Pro - obudowa.
Spore różnice widać też w obudowie, nawet pomijając ramki dookoła ekranu. Głównie chodzi o kolory. iPhone 11 ma błyszczące plecki, tak jak iPhone X i iPhone XS - ale z pominięciem wyspy z aparatami, która jest matowa. Z kolei iPhone 11 Pro ma plecki matowe, ale powierzchnia dookoła aparatu jest błyszcząca.
Co jednak ciekawe, wbrew temu, co można było się spodziewać, matowe plecki iPhone’a 11 Pro są bardziej śliskie niż te błyszczące w iPhonie 11. Mimo wszystko to ten droższy telefon Apple’a z tego roku jest poręczniejszy ze względu na gabaryty związane z przekątną wyświetlacza.
iPhone 11 kontra iPhone 11 Pro - aparat.
Świetna wiadomość jest taka, że aparat do zdjęć typu selfie jest w obu modelach taki sam. Z kolei główny aparat jest identyczny w… 2/3. iPhone 11 i iPhone 11 Pro dzielą bowiem dwa z trzech składających się na niego obiektywów:
- Standardowy: 12 MPix, f/1,8, 26 mm, 1/2,55", 1,4 µm, OIS;
- Ultraszerokokątny: 12 MPix, f/2,4, 13 mm.
Główne oczko jest niemal takie samo jak w zeszłorocznych iPhone’ach. To ultraszerokokątny obiektyw jest zupełną nowością. Jestem mile zaskoczony, że trafił on również do tego najtańszego iPhone’a w portfolio na 2019 r.
To, co wyróżnia iPhone’a 11 Pro, jest 12-megapikselowy obiektyw telephoto.
Jego parametry to f/2,0, 52 mm, 1/3,4”, 1,0µm z OIS). Wykorzystuje się go głównie do portretów, aczkolwiek standardowy obiektyw też potrafi je teraz robić. Podobny obiektyw, ale o gorszym świetle, zamontowany był w poprzednich topowych telefonach Apple’a.
Brak obiektywu telephoto doskwiera, ale należy pamiętać, że iPhone 11 również potrafi robić portrety z rozmyciem tła, ale tylko na głównym obiektywie. W dodatku w przeciwieństwie do iPhone’a XR nie jest to realizowane programowo, a z użyciem danych z obiektywu ultraszerokątnego.
iPhone 11 kontra iPhone 11 Pro - zawartość pudełka
W tym roku piekło zamarzło, bo w topowym modelu iPhone’a producent nie umieścił ładowarki o mocy 5 W pamiętającej pierwszego iPhone’a. Zamiast tego w opakowaniu iPhone’a 11 Pro pojawiła się ładowarka 18 W ze złączem USB-C wraz z pasującym do niej kablem. Tyle dobrego.
Niestety skąpstwo Apple’a widać w pudełku od tego tańszego telefonu. iPhone 11 otrzymał tą samą mizerną ładowarkę 5 W co wszystkie poprzednie modele. W obu przypadkach Apple dodaje też słuchawki EarPods ze złączem Lightning. Przejściówki z Lightning na gniazdo minijack oczywiście brak.
iPhone 11 kontra iPhone 11 Pro - pojemność
Oba modele w podstawowej wersji mają 64 GB przestrzeni na dane. Uważam, że to więcej niż wystarczająco dla większości użytkowników. Sam w swoim telefonie zużywam z tego ledwie połowę. 128 GB, i to zapełnione w połowie, to ja mam w komputerze.
Niemniej jednak jeśli ktoś potrzebuje więcej przestrzeni, to w iPhonie 11 można ją rozszerzyć o 64 GB za jedyne 250 zł. Z kolei w iPhonie 11 Pro, by powiększyć pamięć do 256 GB - wersja tego telefonu ze 128 GB przestrzeni na dane nie występuje - trzeba dołożyć aż 850 zł.
iPhone 11 i iPhone 11 Pro - więcej je łączy niż dzieli
W zasadzie ekran, obudowa i aparat to największe różnice pomiędzy nowymi iPhone’ami. Co istotne, mają one dokładnie te same procesory i kości pamięci. Różni je naturalnie pojemność ogniwa, ale oba mają pracować dłużej na jednym ładowaniu od iPhone’a XR, więc pod tym względem nie ma co narzekać.
Na pytanie, który model wybrać, każdy musi sobie odpowiedzieć sam, w zgodzie z własnym sumieniem. Różnica w cenie jest astronomiczna - 1600 zł to niemal pół wartości iPhone’a 11 - a w praktyce sprowadza się do lepszego wyświetlacza, dodatkowego obiektywu, nieco lepszego akumulatora i szybszej ładowarki.
Czy to dużo, czy mało? Moim zdaniem zależy od tego, czy telefon na siebie zarabia. Jeśli jest to narzędzie pracy, a lepszy wyświetlacz lub dodatkowy aparat pozwolą wykonywać ją efektywniej, to zakup ma sens. W przeciwnym razie lepszą inwestycją będzie w moim mniemaniu zwykły iPhone 11.