Wiedźmin od Netfliksa jest okej, ale brakuje fundamentalnego wyróżnika, dzięki któremu Witcher to Witcher
Obserwując reakcje zachodnich internautów na pierwszy zwiastun serialu Wiedźmin od Netfliksa widzę masę porównań do Gry o tron. Z jednej strony tego typu punkt odniesienia może bardzo schlebiać producentom. Z drugiej - pokazuje, że na materiale reklamowym nie udało się uchwycić tego, co Witchera wyróżnia na tle superprodukcji HBO oraz innych seriali fantasy.
Musimy zdawać sobie sprawę, że gdy mówimy o Wiedźminie, większość ludzi na świecie nie ma przed oczami prozy Sapkowskiego. W zachodnim mainstreamie Wiedźmin to Witcher - protagonista świetnie przyjętych gier wideo, który dopiero później daje się poznać jako bohater dobrze napisanych książek. Oczywiście książki były pierwsze, ale dopiero gry wideo wdarły się do globalnej świadomości konsumentów.
Piszę o tym, aby nie zapominać, przez jakie okulary widzi Geralta przeciętny Niemiec, Francuz czy obywatel USA. To obraz postaci z gry wideo o unikalnym świecie, którego nie znajdzie się w żadnej innej produkcji ze smokami i goblinami. Gier fantasy powstaje cała masa, lecz mało która z interaktywnych produkcji może pochwalić się czymś tak unikalnym i egzotycznym, że w pewien sposób definiującym całą produkcję.
Chodzi mi o słowiański folklor. Wyrażony w sztuce, kulturze i obyczajach.
Tworząc Dziki Gon deweloperzy z CDP RED wykonali kapitalną pracę, przenosząc do gry słowiańską kulturę ludową. Za kapitalny tego przykład niech posłuży wieś Zalipie w Małopolsce. Sztuka Zalipia od lat słynie z pięknych malowanych chałup, na które nanoszone są kwiaciaste wzory. Nawet dzisiaj, w 2019 r., we wsi znajduje się ponad 20 chat ozdobionych w ten unikalny sposób. Przepiękny przykład malarstwa ludowego z gminy Olesno został przeniesiony do gry wideo. Takich wiosek jak w Wiedźminie 3 nie zobaczymy nigdzie indziej.
W wirtualnych wsiach CDP RED żyje się również inaczej niż w wioskach z Baldur’s Gate czy Dragon Age. Jest bardziej swojsko i przyziemnie. Nie wszystkie gospodarstwa rolne posiadają wydzielone stajnie i obory. Kury plączą się pod nogami, świnie wchodzą do izb, a mniej zasobni chłopi dzielą dach z krowami i końmi. Mało w tym romantycznej fantastyki, ale tak wyglądała wieś i właśnie takie naturalistyczne obrazki możemy zobaczyć grając w Dziki Gon.
Osobna sprawa to ludowe zwyczaje oraz kultura ludowa. CDP RED dokonał czegoś wspaniałego, zapraszając gracza na zaślubiny w dodatku Serca z Kamienia. Jedzenie, zabawy, tańce, rytuały… wszystko to czerpało garściami ze słowiańskich obrządków. Gdzie wiejska impreza Geralta pod jabłonkami, gdzie królewskie zaślubiny w monumentalnej katedrze z „rasowego” RPG. Dwa kompletnie inne światy. Jeden unikalny, drugi powtarzalny i banalny.
Przede wszystkim chodzi mi jednak o muzykę.
Im więcej lat mija od premiery gry Witcher 3: Wild Hunt, tym bardziej niesamowita wydaje się ścieżka dźwiękowa tej gry. W kilku ostatnich latach tylko dwa soundtracki zrobiły na mnie naprawdę nieziemskie wrażenie. Pierwszy pochodzi z gry Bloodborne. Drugim jest właśnie robota Marcina Przybyłowicza na potrzeby Wiedźmina. Wystarczy włączyć na kilka sekund Sword od Destiny - główny motyw muzyczny Dzikiego Gonu - aby zrozumieć, że ma się do czynienia z muzyką ekstraordynaryjną:
W zwiastunie Netfliksa nie ma tego wszystkiego. Brakuje mi ujęcia z poziomu brudnej, błotnistej ścieżki między zalipskimi chatami. Brakuje mi bab siedzących pod oknami, skubiących kury. Brakuje mi pijanych wartowników, którzy patrzą zbyt lubieżnie na dziewczęta bawiące się w plecenie wianków.
Serialowy Wiedźmin to głównie wysokie mury, sale tronowe, bale i pola bitew. Czyli właśnie taka wypisz - wymaluj inscenizacja Gry o tron od HBO. W tle przygrywa typowo hollywoodzka muzyka zwiastunowa, z kolei Henry Cavill jest tak napompowany, że prędzej ukończył szkołę niedźwiedzia niźli szkołę wilka. Miejscami wygląda jak Geralt, ale na innych ujęciach bardziej przypomina Conana Barbarzyńcę.
Nie mam zamiaru dąsać się na każdy element niezgodny z książkami czy grami wideo. Nie przeszkadzają mi czarnoskórzy na planie. Powstrzymam się z opinią na temat castingu do obejrzenia serialu. Ale już teraz wiem, że gdyby zamienić typowe hollywoodzkie nuty na Percivala i Przybyłowicza, zwiastun dostałby potężnego, unikalnego kopa. Produkcja Netfliksa nabrałaby własnego charakteru i unikalnej tożsamości. Nie chcę jednak przesadnie marudzić. W końcu…
Dziewiąty sezon Gry o tron wygląda całkiem nieźle.