Sinice pojawiły się w Bałtyku. Przed wskoczeniem do wody warto sprawdzić kąpielisko
Wybierając się nad polskie morze, lepiej sprawdźcie, czy okolica, którą wybraliście posiada jakieś kąpieliska wolne od sinic. W tym roku są one prawdziwą plagą, które mogą zepsuć wam cały urlop.
W ubiegłym roku, sinice wręcz opanowały Bałtyk. W pewnym momencie, Pomorski Państwowy Inspektor Sanitarny zdecydował się na zamknięcie aż 50 plaż. W tym roku, na razie sytuacja wygląda trochę lepiej, ale liczba zamkniętych plaż zaczyna rosnąć. Wszystko przez sinice, które polubiły nasze podejście do ekologii.
Im bardziej zanieczyszczona woda, tym większa szansa na to, że znajdziemy w niej sinice
Sinice, cyjanofity czy cyjanobakterie (nazw jest jeszcze kilka) to organizmy, które bardzo lubią zakwitać w środowisku bogatym w fosforany i azotany. Substancje te są szeroko stosowane w przemyśle, detergentach, czy nawozach sztucznych i prędzej, czy później spływają sobie do Bałtyku. Jednym słowem: zapewniamy tym bakteriom bardzo dobre warunki do życia, a potem narzekamy, że nie możemy się przez nie kąpać w morzu.
Albo w jeziorach. Sinice bowiem występują nie tylko w Bałtyku. Właściwie to spotyka je się we wszystkich zbiornikach, które są dostatecznie ciepłe i dostatecznie zanieczyszczone. Im więcej azotu i fosforu, biorącego się chociażby z nawozów rolniczych, tym większa szansa na wykwit sinic. Bałtyk, Adriatyk, rzeki i zbiorniki słodkowodne w Chinach i w Stanach Zjednoczonych - tam, gdzie przemysł produkuje odpowiednią ilość zanieczyszczeń wpuszczanych do wody, pojawiają się sinice.
Lepiej nie kąpać się z sinicami
Organizmy te wytwarzają bowiem tzw. toksyny sinicowe, które są szkodliwe dla ludzi. Najczęstsze objawy kontaktu z tego rodzaju toksynami to wszelkiego rodzaju choroby skórne: rumienie, wysypki, pokrzywka, świąt, czy zapalenie spojówek. Jeszcze gorzej jest, jeśli podczas kąpieli toksyny te dostaną się do naszego układu pokarmowego. Albo zjemy np. zanieczyszczona nimi rybę.
Najczęstsze objawy zatrucia toksynami wydzielanymi przez sinice to bóle brzucha i gorączka. Jeśli dawka toksyn jest większa, pojawić się mogą także dreszcze, bóle mięśni, duszności lub zawroty głowy. Bardzo częste są też dolegliwości układu pokarmowego, takie jak wymioty, czy biegunka. Spora dawka toksyn może doprowadzić nawet do uszkodzenia nerek lub wątroby.
Jednym słowem: jeśli jakieś kąpielisko jest zamknięte z powodu występowania sinic, to nie łamcie tego zakazu. Odbije się on wam czymś więcej, niż czkawką. W przypadku kąpieli w niestrzeżonych miejscach, warto upewnić się, że woda w nich nie jest zielona, mętna (w miejscach zamieszkanych przez sinice bardzo często występuje też taka zbita i brudna piana) i nie odstrasza nas swoim zapachem.
W przypadku kontaktu z toksynami najlepiej czym prędzej wziąć porządny prysznic (i uprać swój strój kąpielowy) i obserwować reakcje naszego organizmu. Zatrucie toksynami sinicowymi leczy się tylko objawowo, więc wizyta u lekarza nie zawsze jest konieczna. Czasem wystarczy tylko dzień (lub kilka) odpoczynku.
Pomorski Państwowy Inspektor Sanitarny zdecydował się na razie na zamknięcie plaż w Gdańsku i dwóch w woj. Zachodniopomorskiem z powodu sinic. Na plaży w Darłowie dodatkowo nie można się kąpać przez wykryte w tamtejszej wodzie bakterie e. coli.
Żeby sprawdzić, czy wybrane przez was kąpielisko jest bezpieczne, najlepiej skorzystać z Serwisu Kąpieliskowego, prowadzonego przez PPIS, na którym publikowane są najnowsze informacje dot. zakazów kąpieli. Do tego proponuję też zachowanie zdrowego rozsądku - jeśli woda wygląda nieciekawie, to nawet bez zakazu warto zastanowić się nad zmianą lokalizacji.