Inteligentne koło ratunkowe. Tak polski wynalazca chce zatrzymać falę utonięć
W samym czerwcu br., w Polsce utonęło już 113 osób. Do końca wakacji ta liczba jeszcze wzrośnie. Dlatego też warto dopingować takich wynalazców, jak Artur Kamiński, którego projekt może w przyszłości przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa na polskich kąpieliskach.
W gruncie rzeczy nie jest to żaden rewolucyjny pomysł. Wieki temu odkryliśmy, że wchodząc do wody z kołem ratunkowym, albo dmuchanymi ramiączkami do pływania, raczej trudno się utopić. Problem polega na tym, że wiele osób nie chce pływać ze wspomagaczami, bo przecież ich nie potrzebują.
Wystarczy jednak jeden nieopatrzny moment, wysoka fala, prąd wsteczny, kilka sekund paniki i przepiękne popołudnie na plaży może zakończyć się tragedią. Ale nie musi.
Lifeguard Swim Belt to inteligentne koło ratunkowe
Pomysł Kamińskiego to trochę takie połączenie tradycyjnego koła ratunkowego i samochodowej poduszki powietrznej. W stanie spoczynku wygląda jak (w miarę) normalny pasek. W żaden sposób nie utrudnia ruchów i gdyby dodać do niego np. wodoodporną kieszeń na smartfona, to z powodzeniem mógłby zostać on modnym tech-gadżetem. Ale wróćmy do jego funkcji podstawowej, czyli ratowania życia.
Pomysł sprowadza się do pojemnika ze sprężonym gazem, który w razie zagrożenia, przebijany jest iglicą, wyzwalaną przez pociągnięcie klamry. Gaz z przebitego zbiornika pompuje elastyczny materiał zamontowany na pasku, zmnieniając go w koło ratunkowe. Z myślą o zmniejszeniu ryzyka awarii, Kamiński wyposażył swój pas w dwie klamry. Pierwsza przesuwa sama głowicę, która przebija zbiornik z gazem. Gdyby jednak z jakiegoś powodu nie zadziałała, druga, awaryjna klamra służy do przesunięcia samego zbiornika z gazem, tak żeby nabić go na unieruchomioną głowicę. Rozwiązanie to jest bardzo podobne do linki awaryjnej w spadochronach.
Największym wyzwaniem było znalezienie odpowieddnio rozciągliwego i odpornego na uszkodzenia mechaniczne materiału. I nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady. Okazało się bowiem, że na świecie istnieje tylko jeden materiał, spełniający wszystkie wymagania postawione przez polskiego wynalazcę. Pomógł kontakt z polską firmą zajmującą się sprzedażą tworzyw sztucznych, której udało się go zlokalizować i zamówić dla Kamińskiego.
Pozostaje jeszcze kwestia opatentowania wynalazku
Wniosek dotyczący zabezpieczenia projektu Lifeguard Swim Belt wpłynął do polskiego Urzędu Patentowego 18 mies. temu. Piszemy o tym dopiero teraz, ponieważ dopiero teraz polski urząd zdecydował się na ujawnienie projektu. W praktyce oznacza to, że niebawem zostanie on zarejestrowany.
Następnym krokiem będzie znalezienie inwestora zainteresowanego wynalazkiem, który wyłożyłby pieniądze na jego masową produkcję. Szkoda, że nasz Urząd Patentowy ujawnił projekt dopiero w czerwcu - podejrzewam, że uruchomienie produkcji i sprzedaży Lifeguard Swim Belt w tegorocznym okresie wakacyjnym graniczy z cudem. Dlatego panu Kamińskiemu życzę powodzenia i trzymam kciuki, żeby jego wynalazek trafił do sklepów przed wakacjami 2020 r.