To były czasy. Kiedy notebook ważył 10 kg i miał 5-calowy wyświetlacz
Dzisiejsza premiera notebooków LG Gram przypomniała mi jak wiele się zmieniło od czasu pierwszego komputera przenośnego na rynku. Pamiętacie Osborne’a 1? Nie? Pozwólcie, że przypomnę.
Niniejszy tekst piszę na komputerze Matebook X Pro od Huawei. To przenośne urządzenie, wyposażone w duży wyświetlacz zawierający miliony pikseli. Mam w nim czterordzeniowy procesor, gdzie każdy rdzeń taktowany jest z częstotliwością wyrażaną w gigahercach. A do tego gigabajty pamięci operacyjnej i masowej. Jeszcze nie tak dawno temu mój sprzęt zostałby uznany za superkomputer, który zmieni losy świata. I to taki, który mogę schować do nawet papierowej koperty.
Na pewno każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że komputery osobiste to dziś nieporównywalnie bardziej użyteczne urządzenia od urządzeń sprzed dekad. Warto sobie jednak zdać sprawę, jak ogromny postęp techniczny dokonał się przez ostatnie dekady. By to zilustrować, pozwolę sobie przedstawić komputer uznawany za pierwszego w historii laptopa. Choć z uwagi na masę i formę, trafniej będzie go nazwać przenośnym mikrokomputerem.
Osborne 1. Potęga maszyn liczących, którą możesz zabrać ze sobą.
Okej, Osborne 1 z pewnością nie był pierwszą przenośną konstrukcją komputerową, jednak jako pierwszy został wprowadzony na rynek, na którym na dodatek odniósł pewien sukces. Za chwilę stanie się jasne dlaczego to uściślenie jest istotne.
Osborne 1 został stworzony przez Adama Osborne’a przy współpracy z Lee Felensteinem i został zaprezentowany w 1981 r. Mocną inspiracją przy jego projektowaniu był zupełnie inny komputer. A konkretniej, Xerox NoteTaker zaprojektowany w 1976 r. przez Alana Kaya. Ten komputer jednak nigdy nie wyszedł poza fazę prototypu. Sprzęt zamknięty był we wzmacnianej, plastikowej obudowie i był wyposażony w uchwyt do jego przenoszenia. Jak bardzo był kompaktowy? Celem było stworzenie takiego komputera, który zmieściłby się pod fotelem pasażera w samolocie. Jeżeli to jest synonimem mobilności, to się udało.
Komputer, jak nietrudno się domyślić, wzbudził ogromne zainteresowanie mediów i klientów, mimo jego oczywistych wad nawet jak na tamte czasy. Sprzedawany był w cenie 1795 dol. i znalazł 11 tys. nabywców już po ośmiu miesiącach od premiery. W szczytowym okresie jego popularności, Osborne Computer Corporation sprzedawała 10 tys. urządzeń miesięcznie. Pomimo jego maciupkiego, 5-calowego wyświetlacza, wagi 10,7 kg i obsługi dyskietek o pojemności raptem 90 KB.
Pokaż kotku co masz w środku.
Komputer dysponował 64 KB pamięci, na którą składały się układy dynamicznej pamięci po 16 384 bity na układ. Pamięć była współdzielona: 60 KB zarezerwowane było dla oprogramowania, zaś 4 KB dla pamięci wideo. Komputera nie można było rozbudować o dodatkową pamięć. Program rozruchowy i coś w rodzaju BIOS-u znajdowały się w 4-kilobajtowym układzie ROM (a konkretniej, EPROM), w kolejnym identycznym chipie znajdowały się znaki tekstowe ASCII, by programy nie musiały ich generować na własną rękę, marnując cenne bajty pamięci.
Komputerem zarządzał system operacyjny CP/M 2.2, ale dużo istotniejszym był fakt, że w cenie urządzenia otrzymywaliśmy również edytor tekstu WordStar, edytor arkuszy kalkulacyjnych SuperCalc oraz obsługę języków programowania CBASIC i MBASIC, by użytkownik sam mógł sobie napisać brakujące mu programy. Była to nie lada okazja: wartość samego dołączonego do Osborne’a oprogramowania szacowana jest na około 1,5 tys. dol.
Programy mogliśmy zapewniać komputerowi dzięki dwóm napędom na 5,25-calowe dyskietki, a za wydajność odpowiadał 4-megahercowy i niezwykle popularny (więc i znany programistom) w tamtych czasach układ Z80. Wbudowany w Osborne’a monochromatyczny wyświetlacz CRT mieścił 52 znaki w 24 liniach. Dlaczego nie używam określenia piksele? Osborne 1 nie dysponował możliwością wyświetlania grafiki bitmapowej, cały interfejs polegał wyłącznie na znakach ASCII. Całość uzupełniał port równoległy (IEEE-488) do drukarki i port szeregowy RS-232, najczęściej używany do podłączania modemu.
Komputer nie zawierał wbudowanego akumulatora. Był więc przenośny, ale by go uruchomić musieliśmy podłączyć go wtyczką do prądu. Był też niemalże bezgłośny, nie wymagał bowiem posiadania aktywnego chłodzenia.
To była prawdziwa rewolucja. Choć niezupełnie dla użytkownika domowego.
W latach osiemdziesiątych komputery do domu kupowało się głównie celem wykorzystania ich do gier wideo. Osborne 1 ze swoim maciupkim wyświetlaczem i brakiem obsługi sprite’ów czy bitmapowej grafiki do gier się nie nadawał. To nie oznacza, że takowe na niego nie powstały. Były to jednak w zasadzie wyłącznie tekstowe gry przygodowe, takie jak widoczny poniżej Collosal Cave Adventure.
Zupełnie inaczej wyglądały kwestie bardziej profesjonalnych zastosowań. Jak wspomina Jerry Pornelle w swoim artykule, używał tego komputera gdy donosił o mijaniu Saturna przez sondę Voyager 1. – Po obserwacji mojej pracy tuzin naukowców chciało od razu kupić Osborne’a 1. Mogłem na nim pisać podczas spotkania, nie przeszkadzając nikomu. Kosztuje mniej niż dwa tysiące dolców i zawiera oprogramowanie warte ponad tysiąc dolarów. Osborne z drukarką Epsona zapewni ci możliwość pisania i liczenia taniej, niż cokolwiek innego – pisał. Komputer szybko stał się nieodłącznym (choć powodującym zakwasy) towarzyszem wielu pracowników terenowych i reporterów.
Osborne 1 przetarł jeszcze jeden szlak. Być może niektórzy z was studiując kierunki związane z przedsiębiorczością słyszeli o Efekcie Osborne’a.
Podejrzewam, że Osborne 1 znajduje się w większej liczbie podręczników od ekonomii i biznesu niż tych traktujących o informatyce. Komputer sprzedawał się bardzo dobrze, a tymczasem Osborne Computer Corporation zbankrutowała w raptem cztery lata po jego premierze. Co poszło nie tak? Zawaliła komunikacja z klientami. Choć, by uściślić, była ona zbyt dobra.
Producent przedwcześnie zapowiedział następców tego komputera, na długo przed ich premierą. Osborne Executive i Osborne Vixen miały być jeszcze fajniejsze, więc gdy tylko potencjalni klienci dowiedzieli się o planach firmy, wstrzymali swoje plany zakupowe.
Nie była, wbrew panującej legendzie, jedyna przyczyna problemów firmy, jednak to właśnie przedwczesne zapowiedzenie następcy sprzedawanego produktu do dziś jest określane jako Efekt Osborne’a. Lecąca na łeb na szyję sprzedaż Osborne’a 1 spowodowała, że zabrakło pieniędzy, by jego następcy weszli do produkcji. Inne znane przykłady Efektu Osbourne’a to porażka konsol Sega Mega-CD i 32X wprowadzonych na rynek na niedługo przed premierą Segi Saturn oraz przedwczesne zapowiedzenie przez Nokię przesiadki na platformę Windows Phone, co bardzo zaszkodziło sprzedaży telefonów z systemem operacyjnym Symbian.