Taksówkarze dogadali się z rządem. Nowe prawo zostanie uchwalone przed wakacjami
Po długich, czterogodzinnych naradach związkowcy „Solidarności”, przedstawiciele KPRM oraz ministerstw infrastruktury i przedsiębiorczości podpisali porozumienie. Taksówkarze są z niego tylko częściowo zadowoleni, protest został jednak zawieszony na kolejne tygodnie.
Jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz zapewniła, że resortowi zależy na skuteczniejszym egzekwowaniu prawa. A to był jeden z głównych postulatów związkowców, którzy twierdzili, że nic poza przestrzeganiem obecnych przepisów nie jest tak naprawdę potrzebne.
Nowelizacja prawa transportowego ma mimo to powstać i to jeszcze przed wakacjami.
Skrócone zostanie także vacatio legis. Do czasu uchwalenia nowelizacji walkę z nielegalnymi przewoźnikami będzie prowadzić specjalny zespół złożony z przedstawicieli związków zawodowych, Inspekcji Transportu Drogowego, Państwowej Inspekcji Pracy, skarbówki, policji i prokuratury.
Cel? Intensywniejsza walka z szarą strefą. Służby mają kontrolować samochody, sprawdzać, czy kierowcy mają licencje i zaświadczenia o niekaralności.
Związki zawodowe zgłosiły też zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jej rzecznik potwierdził, że zostało wszczęte śledztwo w sprawie Ubera i Bolta ws. uszczuplenia dochodów państwa o VAT i podatek dochodowy. Uber zdążył już wysłać komunikat, w którym odgryza się, że kierowcy są „niezależnymi przedsiębiorcami” a sama firma „odprowadza największy podatek korporacyjny do budżetu państwa”.
Ministerstwa odtrąbiły sukces, środowisko taksówkarskie nie jest jednak do końca zadowolone.
Związek zdecydował o czasowym zawieszeniu protestu na 3 tygodnie. Mimo tego, po ogłoszeniu wyników rozmów grupa taksówkarzy wyjechała na ulice. Ale tak jak już pisaliśmy – przez nadmiar emocji protest dawno wymknął się jego organizatorom spod kontroli. Decyzja o zawieszeniu strajku wcale nie musi więc oznaczać, że przez najbliższe tygodnie na warszawskich ulicach zapanuje spokój.