Kosmiczny wyścig pomiędzy Boeingiem i SpaceX. Która firma oferuje tańsze loty w kosmos?
Dużo mówi się o tym, że sektor prywatny napędza dzisiejszą erę eksploracji kosmosu, obniżając przy tym koszty kosmicznych misji. To prawda, jednak sporą część tej imprezy nadal finansuje NASA
5 lat temu NASA uruchomiła program, w ramach którego chciała nawiązać współpracę z prywatnym sektorem. Chodziło konkretnie o projekt i budowę statku kosmicznego, zdolnego do wykonywania załogowych misji kosmicznych. Amerykanie mieli powoli dość wysyłania swoich ludzi w kosmos na pokładzie rosyjskich Sojuzów.
Program Space Shuttle zakończył się bowiem w 2011 r. i od tamtej pory amerykanie muszą korzystać z rosyjskiej infrastruktury. W wywiadzie dla CNBC, szef amerykańskiej agencji kosmicznej, Jim Bridenstine zdradził zresztą, że za jedno miejsce na pokładzie rosyjskiego statku NASA płaci ok. 70 mln dol. Sporo. Nic dziwnego, że Amerykanie zaczęli rozglądać się za tańszą alternatywą.
Wracając jednak do kosmicznych planów NASA: amerykańska agencja wygospodarowała ze swojego budżetu 1,5 mld dol. i przekazała tę kwotę trzem firmom: SpaceX, Boeingowi i przedsiębiorstwu Sierra Nevada. Plan zakładał, że trzy prywatne podmioty zaprojektują i zbudują prototypy statków kosmicznych, które NASA będzie w przyszłości wykorzystywać do kosmicznych misji załogowych. Po zaprezentowaniu trzech prototypów, amerykańska agencja kosmiczna wybrała dwóch, najlepiej zapowiadających się kontrahentów, czyli Boeinga i SpaceX.
Jak podaje serwis Arstechnica, przedstawiciele Boeinga początkowo namawiali oficjeli z NASA, aby zamiast tworzyć zdrową, dwupodmiotową konkurencję, przekazali oni wszystkie środki Boeingowi. Argumentowali to tym, że Elon Musk - człowiek odpowiedzialny za stworzenie SpaceX nie ma zbyt wiele doświadczenia w tak wymagających projektach, a poza tym zależy mu jedynie na reklamie.
No i kto to w ogóle słyszał o rakietach wielokrotnego użytku. Boeing za to miał już długą historię współpracy z NASA. Ten plan jednak nie wypalił i kolejna transza z budżetu państwowej agencji kosmicznej w wysokości 7 mld dol. została podzielona na dwie firmy. Owocem współpracy z sektorem prywatnym będzie program Commercial Crew, dla którego Boeing i SpaceX przygotowały kosmiczne kapsuły – Starliner i Crew Dragon – na pokładzie których amerykańscy astronauci powrócą do kosmicznych lotów z własnego terytorium.
Która firma oferuje tańsze loty w kosmos?
Skoro mówimy o sektorze prywatnym, to wszystko sprowadza się do pieniędzy i opłacalności całego przedsięwzięcia. Warto więc przyjrzeć się na chwilę projektom Boeinga i SpaceX pod kątem finansowym. Ile kosztuje lot w kosmos dla jednego astronauty? William Gerstenmaier, odpowiedzialny za program Commercial Crew, na swoim przesłuchaniu przed kongresem zdradził, że zakładając, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, tj. odbędzie się wszystkie 12 planowanych misji, w tempie dwóch rocznie, średni koszt miejsca dla pojedynczego astronauty wyniesie 58 mln. dol. Czyli 12 mln. mniej, niż życzą sobie aktualnie Rosjanie.
To jednak nie wszystko. Zauważcie, że Gerstenmaier mówił o średniej cenie. Która firma oferuje tańsze loty? Najpierw przyjrzyjmy się wysokościom kwot przyznanym Boeingowi i SpaceX. Boeing otrzymał 4,2 mld dol. SpaceX 2,6 mld. Jest to pełna kwota, która ma pokryć opracowanie trzech programów: testy i opracowanie nowych technologii; misje serwisowe; testy specjalne, badania i analizy. Interesują nas druga pozycja, która w przybliżeniu składają się na cenę jednego miejsca na statku kosmicznym i na którą obie firmy otrzymały łącznie 2,784 mld dol.
Przypominam, że NASA za te pieniądze chce otrzymać 12 lotów załogowych, z 4 astronautami na pokładzie, czyli 48 miejsc od każdej firmy. Jeśli przyjmiemy, że podział kwoty 2,784 mld. dol. jest proporcjonalny do podziału łącznej sumy otrzymanej przez obie firmy, wyniki wyglądają następująco: pojedyncze miejsce w Crew Dragon (SpaceX) kosztuje ok. 44,4 mln, a w Starlinerze (Boeing) 71,6 mln.
Tańszy Crew Dragon jest już gotowy do lotów
Doświadczenie Boeinga, o którym tak chętnie wspominali lobbyści firmy zdaje się nie mieć zbyt pozytywnego wpływu na tempo prac przy Starlinerze. Konkurencyjna konstrukcja SpaceX, po odbyciu testowego lotu jest już praktycznie gotowa na rozpoczęcie swojej służby dla NASA. Projekt Boeinga tymczasem rozpocznie swoje testy najwcześniej w sierpniu. Chociaż ten termin może zostać jeszcze przełożony.
Ciekawe jak opóźnienia i wyższa cena ustalona przez Boeinga wpłyną na ich dalszą współpracę z NASA. Agencja nie dysponuje bowiem własnymi pieniędzmi. Otrzymuje je od kongresu, czyli de facto od amerykańskich podatników. A ci bynajmniej nie lubią przepłacać. Na opinię publiczną na pewno wpłyną też informacje związane z katastrofami pasażerskich Boeingów, z których wynika, że ich producent zaniedbał kilka kwestii bezpieczeństwa.