Jesteś geniuszem, więc nie bój się chwycić za śrubokręt, żeby naprawić swojego laptopa
Wszyscy jesteśmy geniuszami. Zamiast biec od razu po nowy sprzęt, możemy spróbować wziąć los naszego urządzenia (i śrubokręt) we własne ręce.
Teza brzmi tak: producenci sprzętu nie tylko postarzają sprzęt, ale też sprawili, że boimy się go sami naprawić. W swojej nowej kampanii na rzecz naprawiania, iFixit próbuje nas przekonać, że nie musimy kupować nowego sprzętu, tylko dlatego, że poluzowała nam się gdzieś śrubka. Możemy zebrać się na odwagę i sami ją przykręcić.
Nie dajcie się onieśmielić i nie bójcie się naprawiać.
Kampania nazywa się skromnie I'm a Genius. To prztyczek w zbiorowy nos większości firm technologicznych, ale przede wszystkim w nos Apple'a. To ta firma swój zespół wsparcia technicznego ochrzciła mianem Genius Bar. To implikuje, że żeby choćby myśleć o naprawie sprzętu z nadgryzionym jabłuszkiem, trzeba mieć przy sobie czterech certyfikowanych członków Mensy i jednego fizyka kwantowego. To onieśmiela.
A przecież wszyscy chyba pamiętamy jak nasi dziadkowie i babki, ojcowie i matki, a może i my sami jeszcze nie tak dawno, zamiast lecieć od razu do sklepu po nowy sprzęt, najpierw chwytaliśmy za śrubokręt i próbowaliśmy ożywić lodówkę, pralkę czy żelazko.
Naprawianie opłaca się konsumentom. Producentom i sprzedawcom mniej.
Akcja I'm Genius jest częścią prowadzonej w Stanach Zjednoczonych kampanii na rzecz prawa do naprawy urządzeń. Jeśli weszłoby w życie, producenci sprzętu musieliby zacząć udostępniać dokumentację ułatwiającą naprawdę i sprzedawać podzespoły na wymianę. To rozwiązanie ma swoich przeciwników.
Apple straszy, że niewprawni w wymianie akumulatora użytkownicy mogą stanowić zagrożenie dla siebie i dla otoczenia. Choć wzrusza mnie tą troską o bezpieczeństwo, sam argument nie przekonuje. Być może jestem niepoprawną optymistką, ale wierzę, że naprawianie sprzętu wyszłoby nam na zdrowie, szczególnie w obliczu coraz większego problemu z rosnącą liczbą elektrośmieci.
Trudno się zresztą dziwić, że naprawianie sprzętu nie podoba się producentom. Planowane postarzanie produktów nie jest niestety teorią spiskową, a produkowanie urządzeń, które mają coraz krótszą żywotność to raczej reguła niż wyjątek. Stawianie na trwałość i rozwijanie produktów pod kątem ich wytrzymałości i czasoodporności nikomu się po prostu nie opłaca.
Lepiej postawić na miniaturyzację, która lepiej przemówi do użytkowników (i utrudni naprawę), czy na lżejsze (ale mniej trwałe) części, które odchudzą sprzęt i obniżą koszt jego produkcji, ale sprawią, że będzie się on szybciej nadawał do wymiany.