Koniec z mitem. Za planowanym postarzaniem produktów stoją teraz fakty i konkretne liczby
Temat planowanego postarzania produktów wrócił jak bumerang. Powodem jest głośny raport niemieckiej Federalnej Agencji Ochrony Środowiska, który dowodzi drastycznego skrócenia żywotności elektroniki użytkowej.
Według niemieckiego raportu w ostatnim czasie najmocniej skrócił się czas użytkowania przez klientów telewizorów, lodówek oraz zmywarek. Naukowcy pracujący na zlecenie Federalnej Agencji Ochrony Środowiska dowiedli, że średni cykl życia telewizora kineskopowego wynosił 10-11 lat. Obecne na rynku płaskie telewizory przeważnie wymieniamy po 5-6 latach. W ciągu ostatnich kilkunastu lat o 1,5 roku (z 15,5 do 14 lat) skrócił się czas bezawaryjnej pracy lodówek.
Zmianie ulegają również powody, dla których konsumenci wymieniają sprzęt na nowy. Jeszcze w 2004 roku w blisko 70 proc. impulsem do zakupu nowego urządzenia była chęć posiadania lepszego sprzętu. Jednak już w 2013 roku z tego samego powodu nowe urządzenia gotowych było kupić tylko 25 proc. użytkowników. Na przełomie tych lat doszło też do drastycznego wzrostu, z 5 proc. do 25 proc., przypadków, w których klient decydował się na zakup nowego urządzenia ze względu na wystąpienie nienaprawialnej wady.
Więcej szczegółów i ewentualnych dowodów na planowane postarzanie produktów przez producentów poznamy pod koniec roku. Wtedy też niemiecka Federalna Agencja Ochrony Środowiska opublikuje pełną wersję raportu.
Dlaczego aktualnie urządzenia charakteryzują się mniejszą żywotnością niż kilkanaście lat temu?
Na większą awaryjność sprzętów ma wpływ kilka czynników. Po pierwsze, producenci dysponują bardzo dobrze rozwiniętą siecią serwisową, która jest w stanie obsłużyć zdecydowanie więcej uszkodzonych urządzeń niż miało to miejsce jeszcze kilkanaście lat temu.
Z posiadania autoryzowanych serwisów w praktycznie każdym kraju, a często nawet w każdym większym mieście, wynika pewne poczucie bezpieczeństwa, gdyż firma produkująca sprzęt ma możliwość szybkiego usuwania awarii i problemów, które wykryją konsumenci. To poczucie bezpieczeństwa może przekładać się na mniejsze nakłady finansowe związane z projektowaniem i testowaniem urządzeń przed ich wejściem na rynek. Producent wie, że gdy wystąpią jakieś problemy, to sobie z nimi poradzi. Nawet jeśli sprzęt będzie już na sklepowych półkach lub u klientów.
Również możliwość zdalnej aktualizacji oprogramowania, za pośrednictwem Internetu, powoduje, że konsumenci często nabywają niegotowe produkty. Wręcz nagminnie możemy obserwować przypadki, w których pierwsze wersje oprogramowania, np. w szeroko pojętej elektronice użytkowej, nie działają poprawnie. Dopiero kolejne tygodnie i miesiące przynoszą aktualizacje, które sprawiają, że sprzęt działa tak jak powinien. Żyjemy w czasach, gdy aktualizacje oprogramowania drogą internetową trafiają nie tylko do komputerów osobistych, ale również telefonów komórkowych, telewizorów i samochodów. Producenci bardzo chętnie korzystają z tej możliwości, niestety nie zawsze tak, jak życzyliby tego sobie klienci. Zamiast aktualizacji z nowymi funkcjami stale otrzymujemy kolejne wersje oprogramowania, które niwelują błędy poprzednich.
Ten pośpiech producentów wynika z chęci wyprzedzenia konkurencji oraz zarobienia na produkcie, gdy jego specyfikacja techniczna i parametry są jeszcze świeże, a co za tym idzie atrakcyjne dla konsumentów. Istnieje spora grupa odbiorców, którzy kupują elektronikę w momencie premiery rynkowej nowych modeli. To na nich się zarabia najwięcej, gdyż płacą tzw. podatek od nowości. Kupują sprzęt po najwyższych cenach, a w zamian otrzymują często niedopracowany produkt. To bardzo kusząca sytuacja dla producentów.
Dlatego też zdecydowanie rozsądniej jest odczekać pewien czas od premiery upragnionego gadżetu i kupić go nie tylko, gdy jego cena zacznie spadać, ale też w momencie, gdy wszystkie problemy wieku dziecięcego zostaną już wyeliminowane przez producenta. Czy to przez aktualizację oprogramowania, czy też przez przeprojektowanie niektórych elementów budowy urządzenia. Rada dla konsumentów - zimna krew i zdrowy rozsądek podczas zakupów lubią popłacać.
Jednym z ważniejszych powodów zmniejszonej żywotności elektroniki użytkowej jest zakaz stosowania w procesie ich produkcji cyny zawierającej ołów. Bezołowiowa cyna cały czas charakteryzuje się mniejszą odpornością i wytrzymałością, co powoduje, że urządzenia elektroniczne są podatniejsze na uszkodzenia.
Spore znaczenie w zmniejszeniu żywotności urządzeń elektronicznych ma trend na miniaturyzację takich sprzętów. Kiedyś telefon służył wyłącznie do wykonywania połączeń głosowych. Dzisiejszy telefon to również kalkulator, mobilne biuro, konsola do gier, cyfrowa gazeta, odtwarzacz multimediów i wiele więcej. Przy tym wszystkim obecne wszystkomające smartfony są mniejsze od telefonów, z których korzystaliśmy jeszcze kilkanaście lat temu.
Proces technologiczny, w którym wytwarzane są dzisiaj urządzenia elektroniczne jest więc zdecydowanie bardziej złożony, a co za tym idzie istnieje większe ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Co rusz elektronika użytkowa boryka się z problemami z odprowadzeniem ciepła, czy niższą odpornością na skutki ingerencji cieczy. Dawniej zalany lub utopiony telefon często działał poprawnie, gdy tylko został dobrze wysuszony. Dzisiaj jego wnętrze jest naszpikowane elektroniką do tego stopnia, że czasem wystarczy kilka kropel wody, aby uszkodzić urządzenie. Często w takim stopniu, że jego naprawa może być już niemożliwa lub najzwyczajniej nieopłacalna.
Co to jest planowane postarzanie produktu?
Planowane postarzanie produktu polega na szeregu zabiegów, które mają zachęcić klienta do szybszej wymiany urządzenia na nowszy model. Producenci mogą motywować konsumentów do częstszego sięgania do portfela przez działania marketingowe, których przekaz będzie uświadamiał nas w przekonaniu, że korzystamy już ze starych rozwiązań i musimy wymienić np. nasz telefon, tylko dlatego, że jest zacofany względem obecnych modeli. Oczywiście to zacofanie często jest wyłącznie pozorne, a dwuletni smartfon czy też komputer z powodzeniem spełni wymagania, jakie stawia przed nim większość użytkowników.
Innym sposobem na zmotywowanie klienta do zakupu nowego urządzenia jest pogorszenie działania obecnie używanych przez konsumentów urządzeń. Może to się dziać np. za pomocą aktualizacji oprogramowania, która przynosi nowe funkcje i możliwości, ale sprawia również, że starszy sprzęt nie będzie już działał tak szybko jak kiedyś. Klienci zainstalują nowy system operacyjny, gdyż chcą być na czasie i móc korzystać z najnowszych funkcji. Często jednak ich urządzenia zaczną wtedy działać wolniej, co może wpłynąć na podjęcie decyzji o zakupie nowego sprzętu.
Podobne historie nie są obce posiadaczom sprzętów Apple - firmy która chętnie aktualizuje swoje smartfony i tablety. Nie da się jednak nie odnieść wrażenia, że nowy system powstaje przede wszystkim z myślą o nowych urządzeniach, a starsze sprzęty choć dostępują zaszczytu jakim jest możliwość zainstalowania nowego oprogramowania, to często po takim zabiegu zaczynają działać nieco gorzej - wolniej, mniej stabilnie, itp.
Natomiast inni producenci smarfonów bardzo często nie aktualizują swoich smartfonów i tabletów wcale lub też robią to bardzo wolno. W efekcie klient chcący korzystać z nowych rozwiązań i funkcji jest mobilizowany do częstszej wymiany urządzenia na nowe.
Innym sposobem planowanego postarzania produktu jest stosowanie niższej jakości materiałów oraz budowanie urządzeń tak, żeby wymiana zużywających się elementów, np. takich jak akumulator, była trudna lub wręcz niemożliwa do przeprowadzenia poza serwisem. Zużyty akumulator sprawia, że sprzęt nie potrafi wytrzymać np. jednego dnia bez ładowania, co bywa frustrujące dla użytkownika, który zapewne szybciej pomyśli o wymianie sprzętu na nowy.
Kto zyskuje na planowanym postarzaniu produktów?
Zarabiają producenci wszelakich sprzętów: komputerów, smartfonów, AGD, a nawet samochodów. Z jednej strony przywiązują użytkowników do swoich rozwiązań autorskim oprogramowaniem, typem stosowanych kart SIM, czy rabatami dla stałych klientów, a z drugiej oferują im często celowo upośledzone produkty, tak żeby zachęcić konsumentów do częstszego odwiedzania sklepu. A jeśli nie sklepu, to chociaż autoryzowanego serwisu - bo jak inaczej tłumaczyć brak obecności w niektórych modelach samochodów bagnetu do mierzenia poziomu oleju w silniku? Klient chcący sprawdzić olej, odwiedzi serwis, a tam pracownicy zawsze znajdą coś do naprawy lub wymiany, jak nie filtry, to inne zużywające się komponenty.
Jak walczyć z planowanym postarzaniem produktów?
Niektórzy politycy aktywnie walczą z tym procederem. Dla przykładu, we Francji pojawił się pomysł dopuszczenia do sprzedaży tylko urządzeń mobilnych, które będą miały wymienne akumulatory. Na producentach chce się też wymusić 5-letnią gwarancję oraz obowiązek zapewnienia dostępności części zamiennych przez okres 10 lat od momentu wprowadzenia danego urządzenia na rynek.
Walka z planowanym postarzaniem produktów jest jednak szalenie trudna ze względu na częstą niemożliwość udowodnienia producentowi, że jego działania w zamierzony sposób pogorszyły funkcjonowanie lub żywotność danego urządzenia.
Dajmy na to aktualizację oprogramowania, która spowodowała spowolnienie pracy dwuletniego telefonu. Producent dodał nowe funkcje, ale starszy sprzęt sobie z nimi nie radzi. Z jednej strony możemy być wdzięczni firmie, że nie zapomina o aktualizacji starszych urządzeń i nie wymusza na klientach zakupu nowego telefonu dla kilku dodatkowych funkcji. Z drugiej strony, korzystanie z powolnie działającego smartfonu może być dla klienta wystarczającym impulsem do podjęcia decyzji zakupowej. Zaś inne firmy, często nie aktualizują oprogramowania w starszych sprzętach, zapewne po cichu licząc na to, że klienci żądni nowych rozwiązań ponownie udadzą się do sklepu.
Trudno udowodnić firmom, że w obu przypadkach działają z premedytacją i działania te można podpiąć pod tzw. planowane postarzanie produktów.
Pozostaje jeszcze aspekt finansowy. Jeśli w danym kraju politycy przeforsują ustawy zapobiegające postarzaniu produktów i wymuszą na producentach np. 5- letnią gwarancję i konieczność aktualizacji oprogramowania np. przez 3 lata od rynkowej premiery, to w znaczący sposób wpłynie na finanse tych firm. Wtedy producenci w danym kraju będą musieli wprowadzić wyższe ceny na swoje urządzenia, aby finansowo sprostać wymaganiom polityków.
W takim przypadku decyzje polityków chcących dogodzić konsumentom mogą najboleśniej odbić się właśnie na portfelach obywateli. Trudno spodziewać się, aby klienci, którym jedną ustawą podniosło się ceny wielu produktów byli zadowoleni z efektów troski państwa o ich dobro.
Francuzi poszli jednak na kompromis. Jak podaje Wyborcza, w marcu tego roku udało się wprowadzić ustawę, która będzie nakazywała producentom informowanie o czasie, w którym będą produkowane części zamienne dla danego urządzenia. Za nieumieszczenie takiej daty przy sprzedawanym produkcie grozi kara do 15 tys. euro.
Bez wątpienia tego typu dane przy produktach pomogą klientom w podejmowaniu lepszych decyzji zakupowych. Osoby, które nie czują potrzeby wymieniania telewizora co 3 lata mogłyby wybrać takie urządzenie, którego producent zagwarantował długi okres dostępności części zamiennych, które umożliwią serwisowanie sprzętu, nawet po upływie gwarancji.
*Część grafik pochodzi z Shutterstock.