REKLAMA

Planowane postarzanie produktu przez producentów to nie mit

23.07.2012 06.59
phoebus
REKLAMA
REKLAMA

Wielu konsumentów dostrzega fakt, że nowe produkty są mniej trwałe niż ich starsze odpowiedniki. Do dzisiaj cenimy niezawodność i wytrzymałość pierwszych telefonów komórkowych i jednocześnie narzekamy na awaryjność nowych smartfonów. Zauważamy również fakt, że dawniej sami potrafiliśmy naprawić poczciwego PCta, natomiast w najnowszych laptopach mamy do czynienia z wieloma podzespołami, które zostały przylutowane do płyty głównej co uniemożliwia łatwe ich zreperowanie. Jaki jest powód takich zmian? To długa i ciekawa historia.

Czytaj również: Koniec z mitem. Za planowanym postarzaniem produktów stoją teraz fakty i konkretne liczby

Wszystko zaczęło się o żarówki
24.12.1924 r w Genewie spotkali się panowie z pierwszego kartelu żarówkowego. Postanowili oni podzielić się globalnym rynkiem, wzajemnie wymieniać patentami oraz kontrolować zarówno proces produkcji jak i konsumentów. Tak, konsumentów. Kartel nosił nazwę “Phoebus” i postanowił uregulować wiele tematów dotykających branżę żarówkarską. Głównym postanowieniem było ustalenie górnej granicy żywotności żarówki elektrycznej.

Pierwsza żarówka Edisona z 1880 roku miała żywotność około 1500 h. Był to wynik dobry, ale do 1924 roku udało się go poprawić do 2500 h. Producenci żarówek, starali się stworzyć jak najbardziej wydajne i długowieczne produkty, które będą służyły wymagającym klientom. Dlatego inżynierowie pracowali nad wydłużeniem żywotności żarówek.

Jednak członkowie kartelu “Phoebus” doszli do odmiennych wniosków i stwierdzili, że długa żywotność produktu będzie miała wpływ na zmniejszenie zapotrzebowania na nowe żarówki, a co za tym idzie spadek sprzedaży i przychodów. Przedstawiciele firm takich jak m.in. Philips i Osram postanowili wyznaczyć górną granicę życia żarówki. Po spotkaniu w Genewie ustalono, że będzie to 1000 h czasu pracy. Informacja ta była oczywiście tajna i utrzymywana w tajemnicy przez kartel.

“Phoebus” postanowił wytwarzać delikatniejsze żarówki, monitorując przy tym ich produkcję i raportować czas żywotności. Kartel ustalił, że producenci, którzy się wyłamią poza wyznaczone zasady będą obciążani karami finansowymi. Stworzono nawet specjalny taryfikator, który przewidywał specjalne sankcje jeżeli tylko żarówka przekroczyła 1500 h czasu pracy. W 1926 r, czyli po dwóch latach od spotkania w Genewie, udało się zmniejszyć żywotność żarówek z 2500 h do 1500h. Wynik 1000 h został osiągnięty dopiero w latach czterdziestych.

Przez kolejne dekady inżynierowie stworzyli wiele wydajnych żarówek, a niektóre z nich potrafiły świecić nawet przez 100 tys. godzin. Oczywiście wszystkie projekty zostały porzucone i żaden z tych pomysłów nie wszedł do masowej produkcji.

Z drukarkami nie jest lepiej.
Z planowanym postarzaniem produktu mamy również do czynienia na rynku drukarek atramentowych. Wielu producentów celowo ogranicza żywotność swoich produktów, mówiąc że robią to dla dobra konsumentów. Problem występuje w drukarkach atramentowych, w których zamontowany jest zbiornik na zużyty tusz wyciekający podczas czyszczenia głowicy nanoszącej atrament na papier. W pojemniku tym znajduje się gąbka która chłonie nadmiar tuszu, jednak jej pojemność jest ograniczona. Producenci sprzętu chcąc uniknąć sytuacji, w której drukarka zabrudziłaby biurko na którym stoi, stosują specjalne czipy, które unieruchamiają urządzenie po wykonaniu określonej listy wydruków.

Sam doświadczyłem takiej sytuacji z firmową drukarką Epsona. Sprzęt przestał działać z dnia na dzień. Jak się okazało, wystarczyło zainstalować na komputerze specjalnie oprogramowanie, które zresetowało pamięć chipa, aby urządzenie zaczęło pracować ponownie. Z jednej strony rozumiem troskę producentów, ale czy w takim przypadku nie powinni zamontować wymienialnego pojemnika na zużyty tusz, zamiast skazywać klientów na przymus zakupu nowej drukarki?

Afera iPodowa
W 2003 roku do sądu trafił pozew przeciw firmie Apple. Było to powództwo grupowe, w którym grupa kilku poszkodowanych klientów reprezentowała roszczenia grupy liczącej kilka tysięcy osób. Sprawa rozbiła się o iPoda, w którym Apple zamontowało niewymienialny akumulator. Wielu użytkowników skarżyło się na zmniejszenie pojemności baterii i jej krótki czas pracy po kilku – kilkunastu miesiącach od daty zakupu odtwarzacza. Kancelaria prawnicza postanowiła wesprzeć poszkodowane osoby i przygotowała pozew przeciw Apple.

W dokumentach, które dostarczył producent, prawnicy dotarli do informacji o planowanym przez koncern postarzaniu produktu. Był to celowy zabieg, który miał nakłonić klienta do zakupu nowego urządzenia, w momencie, gdy w starym zużyła się bateria. Apple ugięło się pod zarzutem o planowanym postarzaniu produktu i wymieniło reklamowane baterie oraz rozszerzyło ich gwarancję na 2 lata.

Nylonowe pończochy
W 1940 roku firma DuPont wyprodukowała pierwsze nylonowe pończochy. Testowa partia towaru została rozdana pracownikom, którzy mieli przekazać je swoim żonom. Kobiety były zachwycone nowym produktem i jego trwałością.

Nić była wytrzymała na szarpanie i zrywanie co sprawiło, że pończochy wystarczały klientkom na znacznie dłużej niż wcześniejsze modele wykonane z bawełny lub jedwabiu. Firma DuPont miała w rękach prawdziwy hit sprzedażowy, który zrodził jednak nowy problem. Wszystkie klientki kupowały nowe pończochy, ale nie wymieniały ich tak często jak robiły to wczesnej.

Zarząd firmy nakazał chemikom zmienić proces wytwarzania, tak aby uzyskany materiał był mniej trwały. Naukowcy musieli świadomie upośledzić swój genialny projekt, aby zachować miejsca pracy dla siebie jak i dla innych pracowników fabryki. Nowe nylonowe pończochy mimo pogorszenia jakości nadal dobrze się sprzedawały, ale klientki znacznie częściej musiały iść do sklepu po nową parę. Z jednej strony jest to genialny zabieg, ale z drugiej straszna praktyka, która rzuca światło na fakt, że jesteśmy tylko konsumentami.

Społeczeństwo konsumpcyjne
Planowane postarzanie produktu ewoluowało na przełomie ostatnich dekad. Wszystko zaczęło się od żarówek, które za długo świeciły i kartel postanowił uregulować ich maksymalny czas pracy. W latach dwudziestych w Stanach Zjednoczonych panowało przekonanie, że produkt, który nie chce się zniszczyć oznaczać będzie tragedię dla biznesu i gospodarki. Podczas rewolucji przemysłowej kiedy ludzkie ręce zostały zamienione na wielkie hale fabryczne, maszyny i zautomatyzowaną produkcję taśmową konsumenci nie nadążali z konsumpcją produkowanych dóbr. Był to spory problem nie tylko dla dużych koncernów, ale także dla zwykłych ludzi, którzy mogli stracić pracę. Pojawienie się planu na postarzanie produktu sprawiło, że wiele film utrzymało się przy życiu i mogło zapewniać miejsca pracy dla amerykańskich obywateli.

W 1933 roku po krachu na Wall Street, nastał czas recesji gospodarczej i ¼ obywateli USA była bez pracy. Był to spory przestój w rozwoju produkcji jak i gospodarki rynkowej. Jednak z czasem Amerykanie otrząsnęli się z kryzysu i w latach pięćdziesiątych wiele firm postanowiło wdrażać planowane postarzanie produktu w nieco odmienny sposób. Nie narzucano planu ograniczania czasu działania produktu, ale wmawiano konsumentom, że potrzebują nowszych i lepszych towarów. Szczęście i wolność, które zapewniała nieograniczona konsumpcja stały się sposobem życia w USA. To co miało miejsce w stanach 60 lat temu ma duży wpływ na podstawy życia konsumpcyjnego jakie znamy dzisiaj.

Podsumowanie
Opisane tutaj historie mają odniesienie w obecnych zasadach kierujących rynkiem i gospodarką. Konsumpcyjny styl życia już na stałe wpisał się w wizerunek Stanów Zjednoczonych oraz Europy. Inne kontynenty, również nie potrafią się oprzeć światopoglądowi popularyzowanemu przez wielkie koncerny. Planowane postarzanie produktu zaczęło się od regulacji kartelu żarówkowego, ale obecnie jest już widoczne praktycznie we wszystkich gałęziach produkcji i handlu. Kto wie, ale może za kilka lat zostanie upubliczniona informacja o tym, że istniał kartel producentów sprzętu z Androidem, którzy zmówili się odnośnie nie wykonywania aktualizacji oprogramowania w low i mid-endowych smartfonach, zmuszając tym samym klientów do zakupu nowych urządzeń… Czas pokaże.

Co by się nie działo pamiętajcie, żeby zawsze kupować z głową i rozważnie podejmować decyzję o wymianie sprzętu. Czy koniecznie potrzebujemy czterech rdzeni w telefonach? A może to producenci powinni zoptymalizować system operacyjny i swoje nakładki, aby urządzenia działały przyzwoicie? Podejmując świadome decyzje i wybory mamy pośrednio wpływ na to jakie produkty będą się pojawiały na rynku. Warto o tym pamiętać.

Ciekawostka: Najdłużej świecąca się żarówka
Centennial Light to ręcznie dmuchana, 4-watowa żarówka w której wykorzystano włókno węglowe jako żarnik. Najdłużej działający egzemplarz znajduje się w się w siedzibie jednostki straży pożarnej na 4550 East Avenue w Livermore w Kalifornii. Na setne urodziny żarówki w 2001 roku zorganizowano specjalne przyjęcie, na które przyszło ponad 900 mieszkańców. Żarówka Centennial Light posiada swoją stronę internetową, gdzie można ją oglądać dzięki specjalnej kamerze on-line.

Do napisania artykuł zainspirował mnie dokument: TVN CNBC „Zrozumieć świat: Spisek żarówkowy – nieznana historia zaplanowanej nieprzydatności”.

Czytaj również: Koniec z mitem. Za planowanym postarzaniem produktów stoją teraz fakty i konkretne liczby

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA