Pomysłowy pracownik salonu Play. Przeniósł mi do Play numer, którego nie miałem
Podczas przedłużania umowy z operatorem komórkowym byłem świadkiem technologicznego cudu. Opowiem wam, jak jeden numer przeniesiono zanim jeszcze go aktywowano.
Przez lata byłem związany z T-Mobile, ale w końcu skusiła mnie oferta rodzinna Playa. Razem z żoną i starszym synem dałem się skusić mniejszym rachunkom. Podpisana na dwa lata umowa kończyła się za chwilę i trzeba było podjąć jakąś decyzję. Umowę chciałem kontynuować, bo do rodziny w Playu planowałem dołączyć młodszego syna. Przedłużając kontrakt podpisywałbym już dokument na 4, a nie na 3 numery.
Nie ma co marnować czasu. Wszak czas to pieniądz.
Udałem się do salonu Play i powiedziałem tamtejszemu pracownikowi jak się sprawy mają. Zaproponował natychmiastowe podpisanie umowy. Wytłumaczyłem, że młodszy syn ma za miesiąc urodziny, a ja nie chcę płacić za coś, czego nie będę wykorzystywał, dlatego wolałbym odwlec podpisanie kontraktu. Dodałem też, że rozumiem pośpiech konsultanta i jego wielką ochotę na podpisanie umowy na 4 numery. Siła prowizji bywa niezwykła.
Zadeklarowana przeze mnie chęć zwłoki przed podpisaniem nowej umowy, zmartwiła pracownika. Widać było, że nie chce dać za wygraną. Z twarzy wyczytałem, że w monitorze swojego służbowego komputera zawzięcie szuka rozwiązania, po którym wilk byłby syty i owca cała. Kilkadziesiąt sekund później z jego ust padła nowa propozycja.
Tak przeniosłem numer, którego nie było.
Z opowieści konsultanta wynikało, że istnieje furtka, dzięki której mogę płacić mniej, a wszelkie formalności załatwić już teraz. Z tyłu głowy odezwało się moje nieśmiertelne zamiłowanie do logiki.
Zerknąłem na mojego rozmówcę. Uśmiechnięty, trzymał w ręku parę starterów. Zacząłem rozumieć, co właśnie się dzieje i tylko dopytałem:
Tylko proszę nie zapomnieć o rejestracji.
W końcu poznaliśmy rząd 9 cyfr. To numer T-Mobile. Wymieniliśmy się z żoną uśmiechami, bo przecież my też przenosiliśmy się z T-Mobile. - Tylko faktycznie, a nie na niby - dopowiedziałem sobie w myślach.
Pracownik salonu Play wypełnił odpowiednie pola nowej umowy. Wydrukował ją i powiedział, że została nam jeszcze tylko jedna rzecz do załatwienia. Musimy ów nowy numer, ten który już przenieśliśmy, zarejestrować u operatora. Czyli w T-Mobile. I potem wykonać jakieś próbne połączenie, żeby numer faktycznie był aktywny. I to tyle, po robocie.
W głowie policzyłem, że w ten sposób zapłacę miesięcznie jeszcze mniej. We wcześniejszych moich kalkulacjach po prostu nie brałem pod uwagę przeniesienia numeru, którego jeszcze nie ma.
Rejestracja numeru w T-Mobile była faktycznie formalnością. Wszystko trwało dosłownie 2 minuty. Jeszcze tego samego dnia na ten numer przyszedł SMS, że niebawem będzie przeniesiony do Play. Po kilku dniach dotarła, druga wiadomość tekstowa, zapowiadająca przeniesienie następnego dnia.
I faktycznie tak się stało. Wszyscy byli szczęśliwi. Młodszy syn, bo do babci zadzwoni wcześniej niż się spodziewał. Ja, bo miesięczne rachunki będą jeszcze niższe. No i konsultant z Playa, bo chociaż klient chciał mu umknąć, to on go sprytem zatrzymał. Gdy się nad tym wszystkim zastanowiłem coś mi jednak nie zagrało, dlatego postanowiłem opisać sprawę.
Zapytaliśmy rzecznika Play, co sądzi o opisanej sytuacji.
Marcin Gruszka stwierdził, że mamy do czynienia z pomysłem pojedynczego sprzedawcy, a sytuacja nie jest opisem strategii operatora. Zapewnił też, że jeżeli udostępnimy informacje o pracowniku, który przeprowadził przeniesienie numeru, firma odbędzie z nim rozmowę.
Tym samym z centrali fioletowego operatora otrzymaliśmy sygnał, że opisane powyżej metody są niedopuszczalne.
Bitwa na przenoszenie numerów trwa od lat.
Urząd Komunikacji Elektronicznej opublikował niedawno raport dotyczący przeniesień numerów u polskich operatorów.
Operatorzy prześcigają się w propozycjach dla klientów, którzy mają zmieniać numer. Doszło do sytuacji, w której o wiele bardziej warto być nowym klientem telekomu, niż tym związanym z nim od wielu lat. Ci pierwsi, właśnie w obawie przed ucieczką, mamieni są różnymi rabatami. O tych drugich mało kto pamięta.
Do reklam zachęcających Polaków do opuszczenia swojego dotychczasowego operatora i związanie się z Playem zaangażowano znanych celebrytów, prezenterów telewizyjnych, aktorów. Szkoda, że opisane przeze mnie zachowanie pracownika salonu ów cały trud marnuje. A przenoszenie numerów nabiera coraz bardziej karykaturalnych kształtów.
Tylko czy operatorzy wiedzą o tej partyzantce?
Rzecznik Play zapewnił nas, że mamy do czynienia z jednostkową sytuacją i nie mamy powodu, by mu nie wierzyć. Warto spojrzeć jednak na temat szerzej. Skoro operatorom zależy na powiększaniu bazy abonentów znajdą się sprzedawcy, którzy będą kombinować i naginać zasady.
W związku z tym mamy pytanie do naszych czytelników. Czy spotkaliście się z podobną sytuacją nie tylko w Play, ale i u pozostałych operatorów?