Idagio w praktyce. Przetestowałem serwis streamingowy dla miłośników muzyki klasycznej i jestem oczarowany
Idagio to najlepsze, co przydarzyło się miłośnikom muzyki klasycznej w XXI wieku. Spędziłem ostatnie dwa tygodnie z serwisem streamingowym dla audiofilów i jestem oczarowany.
Przy całej sympatii do gigantów strumieniowania muzyki – Spotify, Apple Music i Google Play Music – te serwisy absolutnie nie przekonują miłośników muzyki klasycznej. I nie bez powodu. Przede wszystkim znalezienie interesujących nas utworów, nagrań czy kompozytorów to droga przez piekło. Wpisujemy w wyszukiwarkę „Bach” i jesteśmy zalewani niesłychanym bałaganem utworów, aranżacji, albumów i playlist. Skompletowanie koherentnego katalogu ulubionych utworów (nie mówiąc o odkrywaniu nowych) jest bardzo trudne, żeby nie powiedzieć wprost, że niemożliwe.
Drugi problem typowych serwisów streamingowych to jakość dźwięku. Miłośnicy muzyki klasycznej z reguły przywiązują znacznie większą wagę do jakość sprzętu, na którym słuchają utworów, a tym bardziej do jakości nagrania. Spotify czy Apple Music potrafią zaoferować jakość co najwyżej 320 kbps i o ile przy słuchaniu pierwszego lepszego reggae jest to wartość wystarczająca, tak przy słuchaniu klasyki, gdzie chcemy usłyszeć każdą linię melodyczną i każdy instrument, wszystko poniżej jakość CD jest niedopuszczalne.
Nic więc dziwnego, że giganci sceny streamingowej nie przekonują do siebie miłośników klasyki. Na szczęście w końcu można powiedzieć, że powstał streaming mogący rozpieścić nawet najbardziej wybrednych audiofilów gustujących w muzyce klasycznej.
Poznajcie Idagio. Spędziłem z tą usługą ostatnie dwa tygodnie i chcę o tym opowiedzieć.
Co to jest Idagio?
Idagio to serwis streamingowy skupiający się wyłącznie na muzyce klasycznej. Nie znajdziemy tu najnowszego albumu Taylor Swift ani nawet soundtracku z ostatniego hollywoodzkiego hitu.
W przepastnym katalogu Idagio znajdziemy za to kompozytorów każdej epoki i ich dzieła, odtwarzane przez najlepszych muzyków współczesności. Znajdziemy też utwory neoklasyczne i nowe albumy kompozytorów tworzących ambitniejsze kompozycje niż trzy akordy darcie mordy to, co możemy zwykle usłyszeć w radiu.
Startup powstał w 2015 r. w Niemczech, założony przez Christopha Lange i Tilla Janczukowicza. Choć Idagio nie ma jeszcze swojej polskiej wersji językowej, możemy korzystać z usługi w języku angielskim bez żadnych ograniczeń geograficznych. Idagio rozwija się zresztą na tyle dynamicznie, iż niewykluczone jest, że w swoim czasie doczekamy się także polskiej wersji.
Czym to się różni od Spotify czy Apple Music?
Już tłumaczę. Pierwsza różnica tkwi w strukturze katalogu. Nie ma tu bałaganu znanego z inny serwisów – dzieła kompozytorów posegregowane są według wykonań, orkiestr, a nawet konkretnych dyrygentów. Jeśli cenimy sobie konkretne batuty, solistów czy filharmonie, bez trudu znajdziemy klasyczne utwory w konkretnych wykonaniach.
Idagio wspaniale rozwiązuje też kwestię poznawania i odkrywania muzyki klasycznej. Dla każdego ze sławnych kompozytorów kustosze Idagio przygotowali specjalną playlistę. Podobnie jak dla epok i gatunków. Każda playlista opatrzona jest kilkoma słowami o danym kompozytorze oraz wykonawcy.
Co bardzo istotne, playlist i poleceń nie tworzą ludzie „z ulicy”. Z Idagio współpracują absolwenci najbardziej prestiżowych niemieckich uczelni muzycznych, krytycy i muzykoterapeuci. Efektem ich pracy są precyzyjnie spreparowane listy nagrań i doskonale posegregowany katalog.
Do tego dochodzą też ekskluzywne wykonania, dostępne wyłącznie na Idagio. Gratką dla melomanów z pewnością będzie ścisła współpraca serwisu z Filharmonią wiedeńską – tą samą, której Koncert Noworoczny co roku transmitowany jest niemalże na całym świecie.
Druga różnica to jakość dźwięku. Każde nagranie dostępne jest w trzech wersjach jakościowych – standardowej 128 kbps, wysokiej 320 kbps oraz bezstratnej FLAC ~1500 kbps.
Ile to kosztuje?
Jak łatwo się domyślić, za gospodarowany ludzką ręką katalog i bezstratnie skompresowane pliki przyjdzie zapłacić niemało, choć również nie na tyle dużo, by się nie skusić.
Idagio kosztuje około 10 euro miesięcznie, czyli nieco ponad 43 zł według aktualnego kursu walut. Na tle kosztujących 20 zł Spotify czy Apple Music, które dają dostęp nie tylko do klasyki, ta cena może wydawać się bardzo wysoka. Biorąc jednak pod uwagę to, dla jak konkretnej grupy odbiorców stworzone jest Idagio, ośmielę się stwierdzić, że te 43 zł są śmieszną kwotą w zamian za to, co dostajemy.
Aktualizacja:
Obecnie Idagio testuje dwa progi subskrypcyjne, o czym nie informuje na swojej stronie internetowej - możliwe jest, że po zakończeniu okresu próbnego konieczne będzie wykupienie droższej usług, by słuchać muzyki w bezstratnej jakości, lub tańszej, z maksymalną jakością audio 320 kbps.
Idagio nie ma wersji darmowej ani – niestety – planu rodzinnego (mam nadzieję, że to się niebawem zmieni). Można za to za darmo przetestować serwis przez okres 14 dni.
Muszę też nadmienić, że Idagio podchodzi inaczej od reszty serwisów nie tylko do opłat od abonentów, ale również do wypłat dla wykonawców. Z reguły wykonawcy otrzymują wypłatę na podstawie liczby odsłuchów danego utworu. Jako że utwory klasyczne różnią się od siebie długością w ogromnym stopniu, Idagio wypłaca tantiem nie na podstawie liczby odtworzeń ale sekund odtworzeń.
Idagio w praktyce – jak korzystać z serwisu?
Testowałem Idagio przez ostatnie dwa tygodnie. Zasłuchiwałem się w utwory Bacha i Rachmaninova, Boże Narodzenie spędziłem z klasycznymi kolędami zamiast z Mariah Carey, a przed Koncertem Noworocznym 2019 mogłem zapoznać się z dotychczasowymi osiągnięciami Christina Thielemanna.
Z Idagio możemy korzystać na praktycznie każdym sprzęcie. Serwis ma swoje aplikacje na Androida, iOS, Windows 10 i macOS; można z niego również korzystać w przeglądarce. Choć uczciwie mówiąc, przeglądarkowa wersja to ostatnie, co polecałbym sprawdzać – nie skaluje się dobrze w wysokich rozdzielczościach i nie w każdej przeglądarce oferuje odtwarzanie w najwyższej jakości.
Co innego pozostałe aplikacje. Poziom ich dopracowania nie odbiega ani odrobinę od gigantów sfery streamingowej.
Główny ekran wita nas poleceniami ekipy Idagio, proponowanymi kompozytorami, przeglądem gatunków, nagrań, kompozytorów, a nawet... konkretnych instrumentów. Dalej jest wspomniana wcześniej wyszukiwarka, w której w prosty sposób odnajdziemy się w gąszczu rozmaitych wykonań tych samych utworów.
Każde nagranie i playlistę możemy oczywiście zapisać w swojej kolekcji i tworzyć bazę ulubionych utworów.
Najciekawszą zakładką w aplikacjach Idagio jest „mood”, czyli wybór playlisty zależnie od naszego nastroju. Zależnie od tego, w jakim jesteśmy humorze czy jakiego typu muzyki chcemy posłuchać, możemy przesunąć palcem wokół okręgu i wybrać adekwatną kolekcję. Nie są to utwory wybrane na chybił-trafił, lecz składanki skompilowane przez muzykoterapeutów współpracujących z Idagio. To bez wątpienia mój ulubiony element całego serwisu.
Ukłony należą się twórcom za to, że nie podzielili użytkowników na lepszych i gorszych, jak to często bywa w przypadku takich aplikacji. Ale nie, wersja aplikacji na iOS jest bliźniaczo podobna do tej z Androida:
Po macoszemu nie potraktowano też Windowsa 10.
Choć aplikacja Idagio jest dostępna w wersji 0.0.74, funkcjonalnie i wizualnie w niczym nie ustępuje aplikacji na macOS:
Drobny detal, który bardzo przypadł mi do gustu na urządzeniach mobilnych, to przedstawienie objętości pliku zależnie od jego jakości. O ile przy streamingu jakość jest wyrażona w kbps, tak przy pobieraniu zobaczymy, ile Mb zajmie minuta utworu. To dość istotne w przypadku muzyki klasycznej, gdzie jedno nagranie może trwać nawet kilkadziesiąt minut, a jeden album – nawet kilka godzin.
Warto też dodać, że Idagio współpracuje z systemami dźwiękowymi Sonosa – jeśli tylko posiadamy kompatybilne urządzenia, możemy wybrać je z listy bezpośrednio w odtwarzaczu. W przyszłości ma się również pojawić wsparcie dla urządzeń innych producentów.
Jakieś wady?
Przez cały czas testów aplikacje Idagio zachowywały się wzorowo. Żadnych przycięć, niespodziewanych zamknięć aplikacji czy przerw w odtwarzaniu. Od strony jakości usługi mam tylko jedno „ale” – synchronizacja między urządzeniami zajmuje stanowczo zbyt dużo czasu. Dla przykładu: jeśli słuchałem muzyki na telefonie i po przyjściu do domu chciałem posłuchać dalej tego samego albumu na komputerze, potrzeba było czasem nawet pół godziny, nim album pojawił się w „ostatnio odtwarzanych”.
Podobnie rzecz się ma z synchronizacją biblioteki. Zajmuje ona mnóstwo czasu, a raz się zdarzyło, że na jednym z telefonów nie wczytała się wcale – pomógł dopiero restart aplikacji.
Poza tym nie mam jednak żadnych negatywnych uwag. W czasie testów korzystanie z Idagio było czystą przyjemnością.
Czy warto płacić ponad 40 zł za streaming muzyki klasycznej?
Odpowiedź jak zwykle brzmi: to zależy.
Jeżeli ktoś dotąd wzbraniał się przed streamingiem ze względu na chaos w katalogu muzyki klasycznej, czy też wolał płyty CD ze względu na jakość dźwięku – zdecydowanie warto płacić za Idagio.
Idagio to najlepsze, co przydarzyło się miłośnikom muzyki klasycznej w XXI wieku. Doskonała jakość dźwięku, niebywale obszerny katalog, wygodna w obsłudze aplikacja dostępna na wszystkich wiodących platformach – 43 zł w zamian za tak wiele to naprawdę śmieszne pieniądze.
Pod warunkiem, że lubujemy się wyłącznie w muzyce klasycznej. Bo jeśli ta jest tylko dodatkiem do naszych zwyczajowych playlist, sprawa nieco się komplikuje.
W Idagio nie znajdziemy muzyki popularnej ani nawet filmowej, której przecież tak blisko momentami do klasyki. I w takiej sytuacji może być trudno przełknąć 10 Euro miesięcznie, skoro musimy wydać niewiele mniej na jeszcze jeden serwis, który zaspokoi nasze pozostałe muzyczne potrzeby.
Przyznaję, że sam nie zdecydowałem jeszcze, czy przedłużę subskrypcję w Idagio po zakończeniu okresu próbnego, właśnie z tego powodu. Muzykę klasyczną cenię i wielu kompozytorów słucham z przyjemnością, ale na co dzień nie stanowi ona trzonu moich playlist.
Niezależnie od moich personalnych preferencji, Idagio należą się jednak najwyższe noty za stworzenie serwisu, który rozwiązuje realne problemy i robi to w fenomenalny sposób.
Miłośnicy muzyki klasycznej definitywnie powinni utworzyć tam konto i dać się przekonać do streamingu. Jeśli Idagio nie podoła temu wyzwaniu, to nie podoła mu żadna inna usługa.