Ministerstwo Obrony Narodowej szykuje się do cyberwojny. Trwają prace nad powołaniem cyberarmii
Wygląda na to, że miłościwie nam panująca władza zdała sobie sprawę z zagrożeń związanych z operowaniem w cyberprzestrzeni. Planowane jest powołanie odpowiedniej komórki, która stanowić będzie naszą pierwszą linię obrony przed cyfrowymi atakami.
Chwalić los, póki co nasz kraj ani żaden element jego infrastruktury nie był celem cyberataku… lub informacja publiczna nie została o tym poinformowana. Nie miejmy jednak żadnych złudzeń: na całym świecie trwa cyberwojna. Zwykli obywatele nie odczuwają jej skutków w sposób bezpośredni, bowiem – jak sama nazwa sugeruje – prowadzona jest ona w cyberprzestrzeni.
Skutki jej działania mają jednak jak najbardziej przełożenie na rzeczywistość. Za pośrednictwem cyberprzestrzeni można szpiegować rywalizujące przedsiębiorstwa, instytucje przemysłowe i rządowe – kradnąc z nich poufne informacje. Można nawet dokonywać sabotażu, blokując działanie krytycznych dla infrastruktury kraju czy gospodarki podmiotów. Nic więc dziwnego, że kolejne kraje zajmują się szkoleniem cyberarmii, a więc specjalistów zdolnych do zapobiegania takim atakom, lub nawet do ich przeprowadzania. Szczególnie aktywne w cyberprzestrzeni są Stany Zjednoczone, Rosja i Chiny.
A co z polskimi siłami zbrojnymi w cyberprzestrzeni?
Na razie dość mizernie, co ma się – rzekomo – w nieodległej przyszłości zmienić. Jak ujawnił Paweł Dziuba, wicedyrektor Narodowego Centrum Kryptologii (patrz nagranie na samym końcu tekstu), prowadzone są prace koncepcyjne nad powołaniem cyberarmii. Niestety, ze względów bezpieczeństwa, szczegóły tych prac nie są jawne. Wiemy jednak, że jej personel ma być szkolony nie tylko do działań defensywnych – co drogą dedukcji i logiki nakazuje domniemywać, że będą one w stanie również w razie potrzeby przeprowadzić atak czy też prowadzić działania wywiadowcze.
Niestety jak wynika ze słów pana Dziuby, to na razie projekt i koncepcja, a nie faktyczne działania mające na celu powołanie takiej grupy specjalistów do służby. Nie wiadomo, jaki budżet miałby być na nie przeznaczony, ani też jak liczny personel służyłby w takiej jednostce. Wiemy jednak, że podlegałaby ona ministrowi obrony narodowej.
Budżet? Nie do końca określony. I tu zaczyna się nasz pesymizm.
W budżecie na przyszły rok przewidziano 42 mln zł na rozwój cyfrowego bezpieczeństwa i kryptologii w strukturach państwowych. Dodatkowo Narodowe Centrum Kryptologii dysponuje budżetem w wysokości 111 mln zł, a MON w teorii mógłby przeznaczyć dodatkowo ze swojej kieszeni kolejne 700 mln zł na ten cel. W teorii, gdyż nie zapominajmy o tym, że polska cyberarmia – jakkolwiek istotna – nie jest jedynym projektem wymagającym finansowania.
Trudno oszacować realne potrzeby takiej jednostki bez stosownej i przekrojowej analizy, wykraczającej poza kompetencje mediów. Niepokoi nas jednak fakt, że inicjatywa ta jest – póki co – w powijakach. Rozumiemy potrzebę utajnienia części informacji, oglądając jednak poniższe nagranie z posiedzenia Komisji Obrony Narodowej odnosimy wrażenie, że na razie to słuszna, ale bardzo mglista idea. Na dodatek podnoszona nie po raz pierwszy – podobne inicjatywy przedstawiał chociażby Antoni Macierewicz. Niestety pozostały one w formie koncepcji.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, że sztab specjalistów ds. cyberbezpieczeństwa jest niezbędny dla polskiej obronności, a jego powołanie powinno się odbyć na wczoraj. W interesie nas wszystkich jest mocne trzymanie kciuków, by tym razem udało się wdrożyć wspomnianą koncepcję w życie. Nie dziwcie się jednak naszemu pesymizmowi – polecamy w powyższym nagraniu fragment, w którym jedna z posłanek wystosowuje kontrpropozycję w formie repolonizacji mediów w Polsce. Ech…