REKLAMA

Zamiłowanie do drzew genealogicznych i badań DNA przyniosło nieoczekiwany skutek. Łatwiej identyfikować przestępców

Identyfikowanie przestępców na podstawie śladów DNA będzie coraz skuteczniejsze. Odpowiada za to między innymi zamiłowanie amerykanów do drzew geneologicznych.

18.10.2018 09.20
genetycznie zmodyfikowane dzieci
REKLAMA

Organom ścigania dzięki publicznym bazom danych DNA udało się już zidentyfikować kilku przestępców. Jedną z najsłynniejszych spraw, w której kluczową rolę odegrały komercyjne bazy danych DNA, jest sprawa seryjnego mordercy znanego jako Golden State Killer. To ona zainspirowała badaczy do przyjrzenia się skuteczności tej metody. Wynik jest niesamowity. W 60 proc. wypadków dodanie próbki, na przykład z miejsca zbrodni, do publicznej bazy danych może zawęzić krąg podejrzanych do około 20 osób.

REKLAMA

Komercyjne bazy danych dały nadzieję na wyjaśnienie sprawy seryjnego mordercy terroryzującego Kalifornię przez ponad 10 lat.

Przypisuje mu się 100 włamań, 50 gwałtów i przynajmniej 13 morderstw. Golden State Killer terroryzował Kalifornię od 1974 do 1986 r. Długo wydawał się nieuchwytny. Cześć jego ofiar z pewnością straciła nadzieję na to, że kiedykolwiek zostanie ujęty. Mimo to policja nie ustawała w staraniach, żeby go odnaleźć. W 2016 r., czyli 30 lat po tym, jak przestał zabijać, FBI ogłosiło, że wznawia poszukiwania i wyznacza nagrodę wysokości 50 tys. dol. za informację, które mogłyby przyczynić się do złapania przestępcy. 2016 r się skończył, minął 2017, a morderca sprzed lat nadal był na wolności. Dopiero w kwietniu 2018 r. policja ogłosiła, że wreszcie go znalazła, a zrobiła to, korzystając z darmowej bazy danych GEDmetch.

Amerykanie lubią szukać swoich przodków i odnajdywać rodzinę, o której istnieniu nawet nie wiedzieli. Do GEDmetch każdy może dodać swoje dane DNA i odnaleźć spokrewnionych ze sobą klientów bazy. Gdy policja umieściła w niej dane z próbki mordercy, znalazła 10 do 20 jego dalekich krewnych. Zespół analizujący te dane stworzył na tej podstawie drzewo genealogiczne, na jego podstawie wytypowano dwóch podejrzanych. Jeden z nich został wyeliminowany w toku śledztwa, został tylko Joseph James DeAngelo. Pobrano próbki DNA z klamki jego samochodu i chusteczki do nosa znalezionej w koszu na śmieci. Pasowały.

72-letniDeAngelo usiadł na ławie oskarżonych. Na podstawie analizy porównawczej DNA powiązano go z 8 morderstwami pierwszego stopnia i 13 próbami uprowadzenia. Nie usłyszał oskarżeń o gwałt. Zgodnie z Kalifornijskim prawem te zarzuty uległy przedawnieniu.

Analiza DNA przy wykorzytaniu komercyjnych baz umożliwia zawężenie liczby poderzanych do około 20 osób.

REKLAMA

Naukowcy, zainspirowani działaniami policji, przeprowadzili testy, żeby sprawdzić, jak wiele osób można potencjalnie zidentyfikować w ten sposób. Z opublikowanych w Science badań wynika, że w wypadku amerykanów z europejskimi korzeniami można w 60 proc. przypadków zidentyfikować kogoś, kto jest z nami spokrewniony przynajmniej na poziomie praprapradziadków.  Brzmi to dość abstrakcyjnie, ale przekłada się na bardzo konkretne liczby. Niezidentyfikowane DNA wrzucone do takiej bazy w połączeniu z kilkoma ogólnymi informacjami takimi jak płeć, przybliżony wiek i przybliżona lokalizacja, potrafią zawęzić krąg podejrzanych do 17 osób. W wypadku obywateli z innymi korzeniami wyniki są nieco gorsze, ale ich poprawa ma być tylko kwestią czasu.

Yaniv Erlich, badacz z Caolumbia University, przewiduje wręcz, że w ciągu najbliższy kilku lat będzie można w ten sposób w Stanach zidentyfikować każdego.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA