Sony Xperia XZ3? Chyba idealny telefon do YouTube'a
Zawsze gdy testuję jakikolwiek sprzęt, staram się odpowiedzieć na pytanie „dla kogo?”. Wszystko po to, by w konkluzji dać wyraźny sygnał, kto powinien rozważyć zakup danego produktu, a kto omijać go szerokim łukiem.
Dobiega końca okres testowy Xperii XZ3 i w miarę jak zbliżam się do zebrania myśli, i spięcia ich w jedną, koherentną recenzję, coraz częściej zadaję sobie to pytanie – „dla kogo jest Sony Xperia XZ3?”.
Paradoksalnie, w tym roku jest trudniej na nie odpowiedzieć niż w latach ubiegłych, bo Sony naprawdę zrównało się z resztą stawki. O Xperii XZ3 nie można już powiedzieć, że jest „fajna, ale czołówki nieco brakuje”. Nie, Xperii XZ3 do czołówki nie brakuje niczego. To jest czołówka, ścisła w dodatku.
I to rodzi problem. Bo kiedy jakiś sprzęt jest w czołówce rynkowej, można by było odpowiedzieć, że jest po prostu „dla wszystkich” i zamknąć temat, a ty sobie, drogi kliencie, wybierz to, co ci najładniej wygląda.
Tyle że nawet w przypadku smartfonów nie do końca te najlepsze są „dla wszystkich”. Owszem, każdy telefon z wysokiej półki jest względnie uniwersalny i radzi sobie świetnie w praktycznie każdej dziedzinie, ale pozostają niuansiki, przez które jeden flagowiec będzie odpowiadał komuś bardziej, a inny mniej.
Myśląc „Samsung Galaxy S9” myślę o aparacie. Myśląc „Huawei P20 Pro” myślę o akumulatorze. Myśląc „LG V30” myślę o audio. I tak dalej. A o czym myślę, myśląc „Sony Xperia XZ3”?
Myśląc o Xperii XZ3 myślę o… YouTubie
Odrobina prywaty. Stali czytelnicy mogą wiedzieć, że spośród wszystkich internetowych usług, dóbr i przeszkadzajek to YouTube jest dla mnie tym „naj”. To na platformie wideo Google’a spędzam najwięcej czasu, nie licząc pracy nad Spider’s Web.
Na YouTubie się uczę. Z YouTube’a czerpię rozrywkę i inspirację. YouTube jest dziś moją domyślną formą zapełniania drobnych luk, w których nie wiem, co zrobić z czasem.
Żeby nie być gołosłownym – YouTube zaczął ostatnio zliczać czas spędzany w serwisie, więc mogę podać konkretne cyferki:
Tak na marginesie muszę przyznać, że odkąd YouTube udostępnił tę statystykę, jestem nieco przerażony, jakim pożeraczem czasu jest dla mnie ten serwis. Ale niczego nie żałuję. YouTube prawdopodobnie nauczył mnie więcej niż niejedne zajęcia na studiach.
Jak YouTube wiąże się ze smartfonem Sony Xperia XZ3? Już tłumaczę
Z tych średnio 3:32 godz. spędzanych na YouTubie każdego dnia, co najmniej dwie spędzam ze smartfonem w dłoni. Siłą rzeczy więc, mam wobec smartfona pewne wymagania z tym związane. Chcę, żeby miał jak najlepszy wyświetlacz i jak najlepsze wbudowane głośniki. I może jeszcze akumulator, który po dwóch godzinach na YouTubie nie zacznie wołać o ładowarkę.
Sony Xperia XZ3 spełnia każde z powyższych wymagań. Ekran jest kapitalny. Rozdzielczość 2880 x 1440, HDR, doskonałe kolory… aż chce się oglądać Dawida Kosińskiego na Spider’s Web TV, bo wygląda lepiej niż na żywo.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że Xperia – dzięki ci, boże designu – pozbawiona jest wcięcia u szczytu ekranu. Dzięki temu zarówno na YouTubie jak i na Netfliksie mogę sobie rozciągnąć obrazek do ultrapanoramicznych proporcji bez obaw, że notch zasłoni mi fragment nagrania.
Obraz obrazem, ale jeszcze ważniejsze dla mnie są w tym wszystkim wbudowane głośniki. Nierzadko bowiem odpalam sobie na YouTubie podcast w formie wideo i ogarniam domowe obowiązki, słuchając rozmowy wprost z telefonu. Przez długi czas głośniki były najsłabszymi elementami topowych smartfonów. Ostatnio w tej materii zaszła znaczna poprawa, ale nawet ostatnie wysiłki Apple’a czy Samsunga, by zintegrować w smartfonie głośniki stereo, nie są doskonałe.
Xperia XZ3 na tym tle prezentuje się wzorowo. Powiem szczerze, że jedynym telefonem, który ma lepsze głośniki, jest Razer Phone, ale okupuje to wieloma kompromisami – między innymi brakiem ekranu 18:9.
Tymczasem w Sony udało się w nowej Xperii zamontować tandem głośników stereo nie ujmując niczego reszcie konstrukcji. Fakt, „podbródek” może i jest kapkę grubszy niż u rywali, ale czy na tyle, by stanowiło to jakiś problem? Nie sądzę.
Dźwięk płynący z głośników jest niebywale mocny i krystalicznie czysty, nawet na najwyższych poziomach głośności. Przy czym „najwyższy poziom głośności” jest tutaj naprawdę głośny.
Kombinację znakomitego ekranu i głośników uzupełniają „dynamiczne wibracje”, które od początku skreślałem jako zbyteczny bajer. I tak, czasami jest to tylko zbyteczny bajer. Zawsze trzeba je wyłączać odkładając telefon na blat (np. w czasie słuchania podcastu w formie wideo), bo telefon wibruje, wibruje, a w końcu spada na ziemię. Nie pytajcie, skąd to wiem.
Jeśli jednak planuję dłuższą sesję YouTube’a ze smartfonem w ręku, zawsze przesuwam suwaczek dynamicznej wibracji na maksa, bo taka „haptyka” niesamowicie wpływa na odbiór oglądanego materiału. Znacie to uczucie na koncercie, kiedy fala niskich częstotliwości potężnych głośników niskotonowych wstrząsa waszym ciałem? No, więc podobny efekt – choć w skali micro – oferują dynamiczne wibracje. Częściowo kompensując brak dołów w dźwięku, których – mimo wszystko – w Xperii XZ3 brakuje tak samo, jak w każdym innym telefonie.
Szkoda tylko, że długotrwałe posiadówy z telefonem w dłoni nieco utrudnia obudowa. Jest piękna, zaoblona i tak dalej, ale utrzymanie jej w pozycji poziomej przez dłuższy czas to już niemała gimnastyka, zwłaszcza że szklana obudowa jest śliska jak mokra kostka mydła.
O czym mówię, kiedy mówię o Xperii XZ3?
Sony Xperia XZ3, jak każdy inny telefon, nie jest ideałem. Przekonacie się o tym niebawem, czytając pełną recenzję – w niektórych kategoriach ten smartfon nie dorównuje Samsungom Galaxy, iPhone’om czy Huawei’om, zwłaszcza w kwestii jakości aparatu.
W innych jednak walczy z nimi jak równy z równym, a w kategorii „multimedia” to już mistrz wagi ciężkiej. Dla mnie to jednak przede wszystkim smartfon do YouTube’a. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak dobrze spędzało mi się czas przy sieciowym wideo na telefonie. Mogę wręcz powiedzieć, że znalazłem „swój smartfon do YouTube'a". Choć wcale nie jest nim Samsung Galaxy Note 9, którego do oglądania YouTube'a poleca... sam YouTube.
*Zdjęcie główne wykonał Marcin Połowianiuk