Alphabet uległ naukowej propagandzie. Ziemia w Google Maps przestała być płaska
Google uległ. Złamał się. Przeszedł na okrągłą stronę mocy. Mapy Google przestały pokazywać płaską Ziemię. W żałobie są nie tylko płaskoziemcy, ale też mieszkańcy Grenlandii.
Gigant z Mountain View dał się przekupić mainstreamowej propagandzie i zmienił swoją doskonałą, adekwatną i bezkompromisowo płaską mapę na jakiegoś kulistego potworka wymyślonego przez NASA wespół z CIA, FBI i innymi akronimami wspieranymi przez jakichś szemranych naukowców.
Żeby zauważyć zmianę, trzeba na chwilę stracić z oczu swój dom, swoje miasto, swój dumny i piękny kraj, i przyjąć szerszą perspektywę. Gdy już ruchy palca na myszce (lub gładziku) zaprowadzą nas poza granice kraju, a nawet kontynentów, na horyzoncie zaczyna majaczyć zwodniczy zarys. To ona — to zakrzywiona krawędź planety wyłania się, by namieszać nam w głowach. Dopiero gdy maksymalnie oddalić mapę, będziemy mogli w pełnej skali dostrzec sprzeniewierzenie się Google’a ideałom płaskoziemców. Do tej pory takie oddalenie skutkowało pokazaniem kojącego oczy dwuwymiarowego rysunku, teraz jest tam kula. Fuj.
Dylemat kartografa, czyli albo Grenlandia jest wielkości Afryki, albo cały świat przeszedł średniowieczne tortury.
Google zdecydował się na ten ruch, bo zrobienie mapy świata tak, żeby niczego nie przekłamać, jest bardzo, bardzo trudne. Na tyle trudne, że właściwie nie do końca udało się to komukolwiek sensownie zrobić. Do tej pory Google korzystał z odwzorowania Merkatora. Jego główną zaletą jest to, że całkiem nieźle oddaje kształty kontynentów. Niestety, jak wiedzą kartografowie i trenerzy fitness, pięknych kształtów nie osiąga się bez wyrzeczeń. W tym wypadku góra i dół świata zostają powiększone, co nadaje światu bardzo piękną i modną w latach 50. figurę klepsydry, ale skutkuje tym, że pomniejszona Afryka wydaje się być wielkości Grenlandii. Oczywiście są mapy, które próbują sobie z tym radzić. Odwzorowanie Galla-Petersa pozwala całkiem nieźle zachować odpowiednie proporcje, ale nieproporcjonalnie rozciąga środek świata i poszerza lądy na północy i południu.
Nowa Zelandia cieszy się z każdej mapy, na której w ogóle się znajduje.
Nietypowy problem z mapami ma Nowa Zelandia, o której kartografowie mają brzydki zwyczaj zapominać. W tej sprawie interweniowała nawet premier Nowej Zelandii, kręcąc reklamówkę, która swego czasu obiegła sieć.
Jeśli chodzi wam po głowie, że widzieliście wcześniej mapę Google’a, która pokazywała glob ziemski, a nie płaski stół świata, to śpieszę wyjaśnić, że ta paskudna nauka położyła już wcześniej swoje łapy na Google Earth. Teraz dotarła także do Google Maps.