Od zera do 7 milionów złotych z bloga. Sprawdziliśmy przedpremierowo nową książkę Michała Szafrańskiego
Nie minęły jeszcze dwa lata od spektakularnego sukcesu „Finansowego Ninja”, a Michał Szafrański postanowił wszystkich zaskoczyć premierą nowej książki. „Zaufanie, czyli waluta przyszłości. Moja droga od zera do 7 milionów z bloga” prowokuje tytułem, ale treścią zmusza do myślenia.
Na wstępie zaznaczę, że najnowszą książkę Michała Szafrańskiego przekazał mi przedpremierowo sam główny zainteresowany, za co bardzo dziękuję. Dzięki temu już dziś, w chwili startu przedsprzedaży książki, mogę podzielić się z szerokim gronem czytelników swoją opinią na temat najnowszego dzieła człowieka, który w krótkim czasie dosłownie wziął szturmem polski Internet.
„Zaufanie, czyli waluta przyszłości” to opowieść o tym, jak dokładnie ten szturm przebiegał. Kroczek po kroczku, kwartał po kwartale, sukces po sukcesie, porażka po porażce.
„Zaufanie, czyli waluta przyszłości” to mega case study jednego z najbardziej poczytnych i najlepiej zarabiających blogów w Polsce.
Jak mówi o niej Michał:
I rzeczywiście – książka chronologicznie przeprowadza czytelnika przez kulisy powstawania bloga „Jak oszczędzać pieniądze”. Na przestrzeni 13 rozdziałów poznajemy przede wszystkim motywację, która stała za założeniem bloga o finansach, a potem – kwartał po kwartale, rok po roku – dokładny przegląd projektów, działać i zarobków wygenerowanych przez JOP i powiązane z nim przedsięwzięcia.
„Zaufanie, czyli waluta przyszłości” pisana jest w dokładnie ten sam sposób, co blog Szafrańskiego – z narracją wycelowaną bezpośrednio w czytelnika, lekkim piórem i kolokwialnym stylem. Przez to czyta się tę książkę bardzo szybko i pomimo ogromu danych, które w niej poznajemy, nie ma ani jednego momentu, w którym czytelnik mógłby się poczuć przytłoczony nadmiarem informacji czy ociężałością języka. A mówimy o tomie liczącym sobie ponad 400 stron.
Książka ma też mocno, z braku lepszego słowa, pamiętnikowy charakter. Więcej niż twardych danych jest tu przemyśleń i procesów myślowych. Argumentacji konkretnych działań, opisów ich konsekwencji i towarzyszących im odczuć. Innymi słowy – jest mocno subiektywna. Jeśli ktoś oczekuje suchych, bezosobowych porad, to w „Zaufaniu…” ich nie znajdzie. Tutaj stale dominuje perspektywa autora.
Co bardzo mi się podoba, Michał Szafrański ani na moment nie popada w coś, co najprościej nazwać kołczingowym bełkotem – jeśli już daje bezpośrednie wskazówki, to robi to w sposób nienachalny, nie wbijając czytelnikowi do głowy hasła „jesteś zwycięzcą!”.
Wprost przeciwnie. Michał z rozbrajającą wręcz szczerością mówi o swoich porażkach i przestrzega przed popełnianiem tych samych błędów. Daje porady, ale nie każe skakać na główkę do pustego basenu, co nierzadko polecają tak zwani „trenerzy biznesu”.
Czym jest, a czym nie jest ta książka?
Michał tak tłumaczy, dlaczego zdecydował się na jej napisanie:
Zacznijmy więc może od tego, czym nowa książka Michała Szafrańskiego NIE JEST. Wbrew prowokacyjnemu tytułowi, to nie jest książka o tym, jak się szybko dorobić prowadząc własnego bloga. Nie znajdziemy tu instrukcji krok po kroku, jak zgarnąć siedem milionów.
Z drugiej strony spektrum – nie jest to też blogowanie 101. Początkujący blogerzy nie dowiedzą się z tej książki, od czego zacząć, jeśli nie dysponują uprzednio zdobytą wiedzą. „Zaufanie, czyli waluta przyszłości” jest pozycją dla osób mających już jakieś podstawy, z grubsza wiedzących, jak zacząć poruszanie się po internetowym światku. To bardziej masterclass niż przewodnik dla początkujących.
Co prowadzi mnie do tego, czym „Zaufanie…” jest. A jest pozycją, która – czytana z odpowiednią uwagą – wręcz kipi od użytecznej wiedzy.
Michał nie prowadzi czytelnika za rączkę. Nie mówi „rób tak, to na pewno ci się powiedzie” i nie daje zbyt wielu konkretnych, praktycznych wskazówek. Zamiast tego zostawia czytelnikowi mnóstwo miejsca na wyciągnięcie własnych wniosków, jednocześnie dając potężnego, motywacyjnego kopa.
Dla mnie to największa zaleta tej książki. Bardzo nie lubię, gdy autor próbuje przede mną rozrysować jedyną słuszną ścieżkę na mapie. Zdecydowanie wolę dostać subtelny drogowskaz i uczyć się niejako przez osmozę, chłonąc doświadczenia kogoś, kto dokonał mniej więcej tego, co sam chciałbym zrobić.
Stali czytelnicy i fani Michała z pewnością docenią też autobiograficzny charakter książki, i możliwość głębszego wejrzenia w historię niewątpliwego sukcesu autora.
Obiektywnie muszę jednak przyznać, że dla wielu czytelników może to być też największa wada tej pozycji.
Fakt, iż „Zaufanie, czyli waluta przyszłości” jest książką bardziej biograficzną, niż praktyczną, może odstraszyć wielu ludzi. Szczególnie tych, którzy nigdy wcześniej z Michałem styczności nie mieli. Choć Szafrański w żadnym momencie nie epatuje swoim ego i nie mówi do czytelnika z piedestału, osoby szukającej konkretnych, praktycznych porad mogą się rozczarować.
Tak jak wspominałem, zdecydowanie więcej tu przemyśleń niż rad. Więcej opisów motywacji konkretnych działań niż punktów, które trzeba „odbębnić”, żeby odnieść porównywalny do opisanego w książce sukces.
To jednocześnie największa zaleta, jak i największa wada najnowszego dzieła Michała Szafrańskiego.
Czym jest tytułowe zaufanie i dla kogo w ogóle jest ta książka?
Michał we własnym wpisie o starcie przedsprzedaży bardzo szczegółowo wyróżnia grupy docelowe, którym dedykowana jest jego nowa książka.
W telegraficznym skrócie – to pozycja dla każdego, kto chce przekuć swoją pasję w internetowy biznes i pracować dla siebie, zamiast poświęcać długie godziny na budowę cudzych marzeń. Zaznaczę przy tym, że choć w tytule mowa o blogu, to nie jest książka wyłącznie dla blogerów. To zbiór dobrych praktyk, które można zaaplikować do praktycznie każdej kategorii biznesu prowadzonego w Sieci.
Szafrański przekonuje przy tym, że jedyną strategią, jakiej naprawdę potrzebujemy podczas budowy własnego internetowego biznesu jest: dobro wraca.
To strategia, którą przedsiębiorcy zza oceanu (np. Gary Vee) nazywają thank you economy lub gift economy, czyli – w wolnym tłumaczeniu – ekonomią wdzięczności. Jej założenie jest proste: gdy rozdamy odpowiednio dużo treści i pomożemy odpowiednio wielu ludziom, nie oczekując nic w zamian, to ci ludzie sami zaczną pytać, jak mogą się odwdzięczyć. To naturalne, że gdy ktoś zrobi dla nas coś dobrego, my też chcemy zrobić coś dobrego dla tej osoby. Dobro wraca.
„Zaufanie, czyli waluta przyszłości” jest studium przypadku bloga, w którym ta strategia (dla wielu internetowych twórców: totalnie kontrintuicyjna) zadziałała i przyniosła astronomiczne zyski.
Jeśli chodzi o moje subiektywne odczucia i opinię, nie mogę wystawić lepszej rekomendacji, niż ta:
Pomimo tego, że otrzymałem od Michała książkę przed premierą w formie elektronicznej, postanowiłem tak czy inaczej ją kupić. Bo wiem, że to jedna z tych pozycji, do których będę często wracał w poszukiwaniu motywacji i inspiracji podczas pracy nad swoją internetową twórczością.
Przedsprzedaż książki „Zaufanie, czyli waluta przyszłości. Moja droga od zera do 7 milionów z bloga” właśnie wystartowała. Książkę można nabyć bezpośrednio od Michała, albo… z dowolnego miejsca, w którym sprzedają książki. Niestety, niezależnie od miejsca zakupu nie dostaniemy jej w formie e-booka. Przynajmniej na razie. W przyszłości do papierowej wersji ma też dołączyć audiobook.
Zaraz, co?
Tak, gwiazda polskiego self-publishingu postawiła na tradycyjny model wydawniczy. Tak jakby.
Michał Szafrański, który zarobił miliony na samodzielnie opublikowanym „Finansowym Ninja”, postanowił tym razem spróbować współpracy z tradycyjnym wydawcą. Dlatego jego najnowszą książkę możemy kupić zarówno bezpośrednio od autora (samodzielnie lub w atrakcyjnych pakietach) bądź z dowolnej księgarni, nierzadko w dużo niższej cenie.
Szafrański wypracował jednak ze swoim wydawcą, firmą Relacja, bardzo nietypowy model współpracy.
Z jednej strony to klasyczne wydawnictwo, w którym Michał zarabia 10-15 proc. od każdego sprzedanego przez wydawcę egzemplarza. Z drugiej, zachował możliwość sprzedaży bezpośredniej, w której do jego kieszeni trafia znacznie większą część zysku, a do tego może zaoferować czytelnikom bonusy, takie jak wspomniane pakiety, dodatkowa zawartość, czy chociażby książkę z autografem.
Jak sam argumentuje, wybrał taką drogę wydawniczą ze względu na to, iż „Zaufanie…” jest książką bardziej niszową od „Finansowego Ninja”. Jednocześnie, skoro poznał już możliwości zasięgu samodzielnego wydawania, chce spróbować dotrzeć z nową pozycją znacznie szerzej, wykorzystując dystrybucyjne i marketingowe możliwości tradycyjnego wydawcy.
O szczegółach tej nietypowej współpracy oraz o tym, dlaczego książka w ogóle powstała, przeczytacie niebawem w wywiadzie z Michałem Szafrańskim.
To unikalny na skalę kraju model współdziałania między pisarzem a wydawnictwem, nad którym naprawdę warto się pochylić.
Niezależnie jednak od tego, jakim kanałem zdecydujecie się nabyć książkę – warto. Naprawdę warto. Na polskim rynku niewiele ukazuje się książek o równej sile rażenia, co „Zaufanie, czyli waluta przyszłości”.
W mojej prywatnej biblioteczce ta pozycja ląduje obok dzieł tuzów internetowego biznesu – Pata Flynna, Tima Ferrisa, Jeffa Goinsa, Chrisa Guillebeau i innych gigantów zza oceanu, których czyta cały świat.
Przyznaję szczerze, że nie spodziewałem się, że kiedykolwiek przeczytam tak dobrą książkę o internetowym biznesie, która wyszła spod pióra polskiego autora.