NAS kontra DAS kontra Chmura, czyli jak przechowywać dane i zarabiać więcej pieniędzy
Złośliwcy mówią, brzydko kalkując z angielskiego, że żyjemy w czasach „generacji kontentu”. I prawda, trudno o częściej powtarzaną mantrę wśród internetowych twórców, niż „generating content”. Tworzymy dziś więcej treści, niż jesteśmy w stanie skonsumować. Co rodzi podstawowy problem – gdzie przechowywać ten kontent?
Jako że sam zajmuję się zawodowo i hobbystycznie tworzeniem rozmaitych treści multimedialnych, doskonale rozumiem problem uciekających gigabajtów. Teksty, grafiki, zdjęcia, a szczególnie wideo – to wszystko zajmuje mnóstwo miejsca na dyskach twardych tych, którzy owe treści tworzą.
Dodatkową kwestią jest to, iż większość z nas dawno już pożegnała się ze stacjonarnymi komputerami, które – choć zajmują miejsca na biurku i nie można ich włożyć do torby – mają jedną zasadniczą przewagę nad laptopami: oferują więcej miejsca. Brakuje ci przestrzeni na dane? Żaden problem, za grosze kupujesz dodatkowy dysk i po problemie.
Z laptopami tak łatwo nie jest. Sam piszę ten tekst na Surface Booku 2, który – choć potężny – oferuje tylko 256 GB miejsca na dane. Mało.
Na szczęście są co najmniej trzy sposoby, żeby sobie z tym problemem poradzić: NAS, DAS i Chmura.
Zacznijmy od podstaw – czym różnią się od siebie te metody przechowywania danych?
- Chmura – jaki jest Dropbox/OneDrive/Google Drive/iCloud każdy widzi. Czytelnikom Spider’s Web zalet chmury przedstawiać nie trzeba, a tym, którzy jeszcze z rozwiązań chmurowych nie korzystają, polecam po prostu zacząć. Chmura pozwala nam przechowywać wszystkie pliki na bezpiecznych, zewnętrznych serwerach firmy i mieć do nich dostęp z każdego miejsca na świecie, jak długo mamy połączenie z Internetem.
- DAS – ang. Directly Attached Storage – to po prostu dysk zewnętrzny, podłączany przewodem do komputera. Dla twórców treści, potrzebujących ogromnych przestrzeni na dane, polecam co najmniej dwudyskowe macierze RAID, pozwalające na wykonywanie bezpiecznych kopii zapasowych. W przypadku gdy jeden z dysków uległby awarii, nasze dane pozostają nienaruszone na innych nośnikach wewnątrz RAID-u.
- NAS – ang. Network Attached Storage – to dysk podłączony do domowej sieci. Spośród wszystkich rozwiązań jest on tym najbardziej uniwersalnym, bowiem łączy zalety DAS-a i chmury. NAS może pełnić funkcję zwykłego magazynu danych, menedżera kopii zapasowych i dysku sieciowego, do którego mamy dostęp z każdego miejsca na świecie. Ale to nie wszystko. Jako że NAS-y są wyposażone we własny procesor, RAM i system operacyjny, możemy używać ich jako serwerów multimediów, odtwarzaczy wideo czy nawet serwerów dla wirtualnych maszyn. Możliwości NAS-ów są ogromne.
Każde z wyżej wymienionych rozwiązań ma swoje wady i zalety.
Chmura jest relatywnie najtańszym i najprostszym w obsłudze narzędziem.
Każdy z gigantów technologicznych oferuje darmowy plan dla mało wymagających, a za skromne 40-50 zł miesięcznie możemy zyskać dostęp do 1 TB lub większej przestrzeni na dane, oraz dodatkowych narzędzi: w przypadku OneDrive’a jest to pełny pakiet Office 365, którego OneDrive jest częścią, a u pozostałych dostawców są to sieciowe wersje pakietów biurowych. Wyjątkiem jest tutaj Dropbox, który oferuje w zasadzie tylko podstawowy edytor tekstu, Dropbox Paper.
Największym plusem, a zarazem największym minusem chmury jest to, że dane znajdują się na rozproszonych serwerach obcej firmy. Zaletą tego rozwiązania jest praktycznie zerowa szansa na utratę danych. W razie włamania do domu, uszkodzenia fizycznego urządzenia czy np. pożaru nasze dane pozostają bezpieczne. Jest też znacznie mniejsza szansa, że nasze dane trafią w niepowołane ręce, gdy znajdują się na bezpiecznych serwerach gigantów.
Wadą natomiast jest fakt, że a) nasze dane są w cudzych rękach b) cudze ręce w każdej chwili mogą zwinąć interes. Dziś mało prawdopodobne wydaje się nam, żeby np. Dropbox wypadł z biznesu. Ale 10 lat temu to samo mówiliśmy o MySpace. Serwery firmy, należą nomen-omen do firmy. Jeśli firma z dnia na dzień postanowi zakończyć działalność lub zmienić zasady gry (do czego ma prawo) my zostajemy z ręką w nocniku.
Największa wada rozwiązań typu DAS jest oczywista – to rozwiązanie stacjonarne.
Jeśli mówimy o macierzach RAID, stojących w domu na biurku, mamy na myśli duże, dość ciężkie maszyny, wymagające zewnętrznego źródła zasilania. Innymi słowy, dostęp do danych mamy tylko w domu. A nawet jeśli mówimy o niewielkich dyskach przenośnych zasilanych z laptopa: jeśli zapomnimy wziąć ze sobą takiego dysku, to koniec. Danych nie ma pod ręką.
Zaletą natomiast jest szybkość działania. DAS to najlepsza opcja dla tych, którzy pracują na dużych projektach (np. wideo 4K), mając mało miejsca na wbudowanym dysku komputera. Pliki możemy zgrać bezpośrednio na zewnętrzną macierz i bezpośrednio z niej operować na danych (np. montować wideo).
NAS w bezpośredniej pracy z danymi sprawdza się średnio.
Nawet jeśli mamy urządzenie pozwalające na jednoczesne połączenie sieciowe i lokalne, prędkość tego ostatniego zazwyczaj nie jest wystarczająca, by wygodnie montować wideo ze zgromadzonych na zewnętrznym nośniku klipów.
Jest za to rozwiązaniem dość tanim i łatwym w rozbudowie. Tylko od nas zależy, jaką nasz DAS będzie miał pojemność.
NAS natomiast ma wszystkie zalety chmury, bez jej największej wady – dane są cały czas w naszych rękach, nie na obcych serwerach.
Do danych zapisanych na NAS-ie mamy równie wygodny dostęp co do Dropboxa czy OneDrive, choć oczywiście prędkość jego działania jest zależna od prędkości naszego domowego łącza.
Minus natomiast jest taki, że w razie awarii urządzenia, kradzieży, pożaru czy innego wypadku, jesteśmy ugotowani. Chyba że ktoś zdecyduje się na rozwiązanie podwójnie bezpieczne: drugi NAS poza miejscem zamieszkania. Każdy z wiodących producentów profesjonalnych NAS-ów oferuje rozwiązanie typu NAS-to-NAS umożliwiające zaprogramowanie automatycznych kopii zapasowych danych z jednej macierzy na drugiej.
To niestety rozwiązanie bardzo, bardzo kosztowne. Profesjonalne macierze sieciowe kosztują krocie. Nawet chmury domowe kosztują znacznie więcej niż dobry DAS i chmura razem wzięte.
NAS vs DAS vs Chmura – które rozwiązanie jest dla mnie najlepsze?
Znając już różnice między poszczególnymi typami nośników danych oraz ich wady i zalety, zostaje kwestia: co wybrać?
Najprostszą odpowiedzią na to pytanie jest: wszystko. W pracy osób zajmujących się zawodowo tworzeniem cyfrowych treści każde z powyższych rozwiązań znajdzie swoje zastosowanie. Sam wykorzystuję na co dzień z powodzeniem NAS, zewnętrzne dyski i chmurę, i każda służy mi do czego innego.
Posiłkując się własnym doświadczeniem spróbuję więc podpowiedzieć, w jakich sytuacjach poszczególne rozwiązania spisują się najlepiej:
- Chmura – przerzucanie małych plików, współdzielone projekty, najczęściej wykorzystywane szablony i multimedia, przechowywanie portfolio, udostępnianie prototypowych wersji projektu klientom, praca na kilku komputerach.
Dla mnie chmura jest głównym narzędziem do przechowywania tekstu. Każdy tekst jaki piszę na Spider’s Web i poza Spider’s Web ląduje na OneDrive via systemowy folder, jest więc od razu zapisany online i offline. W chmurze trzymam też swoje portfolio, a także assety do wideo, chociażby wzorce napisów, grafiki, podkłady dźwiękowe, etc. Z racji pracy często zmieniam komputery, na których pracuję, a dzięki chmurze mogę mieć zawsze błyskawiczny dostęp do najbardziej potrzebnych plików.
- DAS – pierwsza kopia zapasowa, magazyn tzw. surówki, archiwizacja gotowych projektów.
Bezpośrednio podłączony dysk twardy pełni u mnie przede wszystkim rolę magazynu kopii zapasowych i magazynu aktualnie wykorzystywanych danych. Jeśli pracuję mobilnie, np. podczas wyjazdu na konferencje, tę rolę pełni mały dysk przenośny, na którym trzymam projekty, nad którymi aktualnie pracuję. Jeśli pracuję w domu, za magazynowanie i kopiowanie danych odpowiada stacjonarna dwudyskowa macierz pracująca w RAID 1.
- NAS – druga kopia zapasowa, duplikat danych przechowywanych w chmurze, ważne komercyjne projekty.
NAS-a używam w pierwszej kolejności do backupu, a także przechowywania najważniejszych projektów. W wielu branżach tajemnica firmowa nie pozwala na trzymanie wrażliwych danych na obcych serwerach, więc w takiej sytuacji własny NAS jest najlepszym rozwiązaniem. NAS może pełnić też rolę kopii zapasowej dla posiadanej chmury. W ten sposób zyskujemy dodatkową warstwę bezpieczeństwa – w razie, gdyby chmurodawca „wyciągnął wtyczkę” wszystkie dane mamy zapisane na własnym dysku. Gdyby własny dysk uległ uszkodzeniu – dane pozostają na serwerach chmurodawcy.
Kopia zapasowa to świętość. Dobre zarządzanie danymi to większy komfort pracy. A większy komfort pracy to więcej pieniędzy.
Wspólną obsesją wszystkich przedstawicieli branży kreatywnych, jakich znam, jest tzw. workflow. Jak najlepsza optymalizacja procesów, pozwalająca na jak najbardziej efektywną pracę. Zarządzanie danymi to jeden z najbardziej istotnych elementów owego workflow – im mniej czasu poświęcamy na szukanie zagubionych plików, tym szybciej wykonujemy kolejne zadania. Im większe bezpieczeństwo danych, tym większy spokój ducha.
Dla postronnego obserwatora taka swoista nerwica natręctw może się wydawać dziwacznym mnożeniem sobie problemów, ale w praktyce jest dokładnie odwrotnie – dobry workflow i zarządzanie danymi ma na celu ograniczanie liczby problemów. Bo im efektywniej radzimy sobie z danymi, tym lepiej zarabiamy. Bo efektywniej wykonujemy pracę.
Przechowywanie danych na zewnętrznych czy sieciowych macierzach jest pozornie drogie i uciążliwe, ale jeśli dzięki temu twórca zarobi więcej i wykona pracę szybciej, to warto poświęcić trochę czasu na wybór odpowiednich dla siebie rozwiązań i dostosowanie ich do stylu swojej pracy.
A już na pewno docenimy poświęcony czas i wydane na magazyny danych pieniądze, gdy uchronią nas one przed utratą projektu wartego tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy złotych.