Żegnamy sprzęt RTV od Oppo Digital
Płyty Blu-ray? A może Audio CD? Wygląda na to, że te powoli stają się nośnikami dla entuzjastów wysokiej jakości. Reszta z nas zdecydowanie preferuje usługi pokroju Spotify i Netfliksa. To prawdopodobnie dlatego Oppo zwija się z rynku RTV.
Jak konsumujecie multimedia? Jestem przekonany, że większość z odpowiedzi w komentarzach nie będzie brzmiała „oczywiście, że na DVD i Blu-ray” i „naturalnie poprzez płyty CD”. Przyzwyczailiśmy się do wygody mediów strumieniowanych. Zwłaszcza, że ich oferta pozostawia niewiele do życzenia.
Jaka właściwie jest różnica pomiędzy streamingiem a nośnikiem fizycznym? Ten pierwszy jest dużo przystępniejszy finansowo, choć przekłada się to na brak praw własności względem danego dzieła. No i jakość jest zauważalnie niższa, choć i tak na tyle dobra, by być dla większości w pełni satysfakcjonująca.
To oznacza trudne czasy dla producentów konsumenckiego sprzętu do odtwarzania filmów i muzyki. Odtwarzacze płyt optycznych większości konsumentów przestają być potrzebne. Lwia część z nas preferuje wygodę Apple Music, Showmaksa i im podobnych. Oppo zdecydował się nie czekać na trudne czasy.
Nie pojawi się już żaden odtwarzacz Oppo na rynku. To definitywny koniec tej marki w segmencie RTV.
Po 14 latach działalności, Oppo Digital postanawia wycofać się z rynku RTV. Nie wpłynie to na telefony marki Oppo, które oferowane są przez osobną, niezależną od Digitalu firmę. To jednak nie oznacza, że posiadacze odtwarzaczy DVD i Blu-ray marki Oppo mają powody do zmartwień.
Firma nadal będzie serwisowała te sprzęty, zarówno przez naprawy gwarancyjne, jak i pogwarancyjne. Nadal będzie też rozwijane oprogramowanie tych urządzeń, należy się więc spodziewać stosownych aktualizacji, jeżeli będzie ku temu okazja lub potrzeba. Jeżeli jednak mamy wątpliwości, sprzęt zakupiony w przeciągu ostatnich 30 dni można zwrócić bez żadnych konsekwencji.
Oppo Digital nie podaje przyczyn wycofania się z rynku.
Jak jednak inaczej rozumieć decyzję firmy, która na rynku RTV odnosiła co najmniej zadowalające sukcesy. Streaming wygrywa, a nośnik fizyczny powoli odchodzi do lamusa. Co mnie, niestety, bardzo martwi. I to nie dlatego, że żywię jakąś nostalgiczną sympatię względem płyt, książeczek i tym podobnych.
Filmy Blu-ray transmitują do odtwarzacza informacje z przepływnością 40 Mb/s. W przypadku Blu-ray UHD to wartość 128 Mb/s. Jak przyjrzymy się kodekom stosowanym przez popularne usługi streamingowe okaże się, że ich strumienie UHD w rzeczywistości przesyłają dane z przepływnością zbliżoną do standardowego Blu-ray w 1080p. Jak to możliwe? To oczywiste: z uwagi na ograniczenia Internetu, stosowana jest kompresja.
Ofiarami kompresji są oczywiście obraz i dźwięk.
Dlatego też za każdym razem, gdy oglądacie coś w usłudze VoD oznaczone jako UHD lub 4K, to faktycznie cieszycie się jakością zbliżoną do formatu zwykłego Blu-ray, że o jego odmianie UHD nie wspomnę. Dźwięk jest mniej dynamiczny, paleta kolorów ograniczona, no i nie zapominajmy o artefaktach kompresji.
Prawdą jest, że dla większości taka jakość jest w zupełności wystarczająca. Entuzjaści dobrego obrazu i dźwięku będą mieli jednak coraz więcej problemów z odnalezieniem ulubionych produkcji w formacie Blu-ray UHD, w szczególności w lokalnej wersji językowej. Tłoczenie takich płyt stanie się coraz mniej opłacalne, a te cudowne OLED-y czy mLED-y w naszych domach zaczną się nudzić. Czekając na czasy, kiedy Internet pozwoli rynkowi VoD na oferowanie jakości dostępnej, przynajmniej na razie, nadal wyłącznie na nośniku fizycznym.