REKLAMA

Jest mocniej i ładniej niż w Himalajach, ale trójeczka pozostaje nie do pobicia. Far Cry 5 - recenzja

Czwarta nad ranem. Kolejna zarwana nocka. Rachubę czasu straciłem gdzieś między odbijaniem portu, a szukaniem skarbu w rozbitym samolocie na dnie rzeki. Patrzę na wielką mapę Hope County i zastanawiam się - cholera, czy kiedykolwiek przejdę ten tytuł na 100 proc? Far Cry 5 jest tak wypakowane zawartością, że stosunek ceny do czasu w grze wypada niezwykle korzystnie. Niestety, spora część tej zawartości pochodzi z recyklingu.

Far Cry 5
REKLAMA
REKLAMA

Far Cry 5 to jedna z tych produkcji, które po prostu dobrze posiadać na dysku. Tytuł wprawia w bardzo komfortowy nastrój. Podczas zabawy myślisz sobie: „kurdę, ile jeszcze przede mną, będę w to grał do lata pewnie“. W krótkich dawkach, godzinka - dwie po ciężkim dniu pracy, dzieło Ubisoftu spisuje się rewelacyjnie. Dopiero po kilku dniach spędzonych w stanie Montana zaczynasz czuć, że mogło być lepiej, a ten kotlet to chyba jednak nie pierwszej świeżości.

 class="wp-image-705966"
tak kończą ci, którzy nie chcą przystąpić do sekty w Far Cry 5

Osadzenie akcji w Stanach Zjednoczonych to najlepsze, co mogło się przytrafić Far Cry 5.

Gra jest przepiękna! Może nie powala wizualnie jak Horizon Zero Dawn, Uncharted 4 czy Assassin’s Creed: Origins, ale bez dwóch zdań należy do aktualnej czołówki. Widokówki są niesamowite. Iglaste wzgórza, słoneczne łąki, rzeki, strumyki i potoki… w świecie Far Cry 5 można się zakochać. Gdyby nie fanatyczna sekta rządząca tymi ziemiami, chciałbym zamieszkać w hrabstwie Hope. Myśl, że ludzie naprawdę żyją w tak pięknych stronach napawa mnie autentyczną zazdrością.

To jedna z tych gier, w których musisz przystanąć na moment i popatrzeć, jak zachodzące słońce odbija się od tafli krystalicznie czystego jeziora. W tle przebiega sarna, dalej majaczą górskie szczyty… po prostu jak z bajki. Podoba mi kontrast idyllicznego miejsca z wojną i przemocą, jaka dotknęła te ziemie. Podobnie było w Far Cry 3, gdzie wakacyjne widokówki były przerywane wybuchami i wymianą ognia.

 class="wp-image-705948"
Przepiękne widoki, przepiękna grafika, poprawna optymalizacja

Mam wrażenie, że Far Cry 5 zadebiutował za szybko. W grze jest sporo błędów, a jeden rozbawił mnie do łez.

Produkcja ma ewidentny problem z wyświetlaniem wody. Wirtualna ciecz dziwacznie się układa, lubi znikać, a do tego… pozwala na pływanie pod prąd, w górę wodospadów (?!). Wystarczy stanąć bohaterem pod takim wodospadem, zamoczyć się i już możemy lewitować w powietrzu, płynąć w górę wody. Niesamowite, że takie babole przechodzą w pełnej wersji wysokobudżetowego hitu. Ubisoft od lat wykazuje słabość do dziwacznych błędów, a Far Cry 5 nie jest wyjątkiem od tej reguły.

Niestety, inne niedoróbki nie dają już tyle radości. Towarzysze NPC lubią przystanąć na kilkanaście sekund, namyślając się nad dalszą trasą. Pal licho, jeżeli po prostu zrobiliśmy sobie wycieczkę. Gorzej, gdy to od nich zależy powodzenie misji lub pchnięcie fabuły do przodu. Bezradnie rozkładałem ręce, gdy widziałem, jak mój wirtualny kompan podnosił alarm wbiegając w bazę wroga, podczas gdy ja skradałem się od jednego krzaka do drugiego. Na szczęście komputerowym towarzyszom (maksymalnie dwóm jednocześnie) można wydać rozkaz pozostania w miejscu.

 class="wp-image-705963"
Łodzie, pontony, traktory, furgonetki, samochody osobowe, helikoptery, samoloty - maszyn w FC5 jest masa

Błędy są jednak nieuniknione, gdy tworzy się tak wielką grę o taj otwartej strukturze. Wolność to słowo klucz.

Far Cry 5 pozwana znacznie więcej i znacznie szybciej niż poprzednia odsłona serii. W Himalajach spektakularne było to, że mogliśmy się przelecieć małym helikopterem. Tutaj mamy z kolei cały wojskowy arsenał, łącznie z bojowymi myśliwcami oraz helikopterami wyposażonymi w działa Gatlinga i rakiety. Nie ma sztucznych limitów krępujących manewry gracza, jak obrona przeciwlotnicza czy warunki pogodowe uniemożliwiające lot.

Już po kilkudziesięciu minutach stajesz się kompletnie wolny. Możesz iść gdzie chcesz. Scenariusz Far Cry 5 jest nielinearny. Nim dotrzesz do przywódcy religijnej sekty, możesz rozprawiać się z jego najważniejszymi porucznikami w dowolnej kolejności. Kampania została skonstruowana w taki sposób, aby gracz nie czuł żadnych ścian oraz barier. Chcesz zdobyć bazę wroga po cichu? Proszę. Chcesz ją zbombardować moździerzem? Okej. Chcesz ostrzelać ją helikopterem? Żaden problem.

 class="wp-image-705984"
Znudziło ci się strzelanie? No problemo, nad bazę wroga zawsze można polecieć bojowym śmigłowcem

Dzięki bogactwu środków destrukcji, a także dzięki dwóm (opcjonalnym) komputerowym towarzyszom Far Cry 5 wydaje się łatwiejszy od poprzedniej odsłony. W Himalajach istniały fortece niemal nie do zdobycia, z wielkimi murami oraz gniazdami rakietowymi na każdej wieży. Architektura Hope County nie jest tak zmilitaryzowana. Sekciarze zajmuję przyczółki, które dawniej były barami, stacjami paliw i centami handlowymi. Łatwiej wpaść tam z wyrzutnią rakiet i zrobić porządek kilkoma celnymi wystrzałami. Far Cry 5 oferuje autentyczną wolność i swobodę. To jest w tej grze rewelacyjne.

Nie jestem za to przekonany co do modelu strzelania oraz rozwoju postaci.

Są gry, które po prostu mają coś pod spustem. Jak na przykład Destiny, w którym każdy jeden wystrzał daje gigantyczną frajdę. Zwłaszcza na kontrolerze. Wymiana ognia w Far Cry 5 jest z kolei… taka sobie. Mocno przeciętna. Od premiery drugiej części Ubisoft wciąż nie zrobił niczego, aby popracować w tym obszarze. Z odsłony na osłonę gracz dostaje coraz więcej gadżetów, umiejętności i akcesoriów, ale samo strzelanie pozostaje takie, jakie było - co najwyżej poprawne. Można to było zrobić lepiej. Zwłaszcza, że mówimy przecież o gatunku FPS, nie trzecioosobowej grze zręcznościowej.

 class="wp-image-705978"
To nie żart. Jednym z "towarzyszy" gracza może być niedźwiedź. Twój własny miś bojowy.

Nie jestem również przekonany co do nowego systemu rozwoju postaci. Ten polega na wydawaniu punktów talentu, zdobywanych poprzez wykonywanie określonych wyzwań z zamkniętej listy. Wyzwania są różne, od dziesięciu strzałów w głowę, przez upolowanie konkretnego zwierza, na pokonaniu konkretnej liczby kilometrów w pojeździe kończąc. Zdobyte punkty wydajemy na dowolne umiejętności i przedmioty, co nieco burzy pewien naturalizm serii.

Aby zdobyć powiększony kołczan na strzały w Far Cry 3, trzeba było upolować zwierzęta, których skóry nadawały się na ten przedmiot. To samo tyczyło się plecaka, kabur przy pasie i tak dalej. W Far Cry 5 wszystko to rozwiązuje się umiejętnościami. Znika gdzieś ten element pierwotnego łowcy, który sam wytwarza swoje przedmioty. Brakuje pewnej dzikości i zaradności. Rozciągnięcie punktów talentu na bronie, pancerze i ekwipunek wprowadza sztuczność i oddala gracza od jego awatara.

 class="wp-image-705972"
Łuk to jak zwykle najbardziej wymagająca, ale i najbardziej satysfakcjonująca broń w grze

Far Cry 5 nie jest najlepszą odsłoną serii. Far Cry 3 pozostaje niepokonane.

Jestem nieco rozczarowany historią, a także brakiem wyrazistej postaci na miarę Vaasa z FC3. Scenariusz nie ma większego sensu, o czym muszę napisać osobny tekst. Historia rozpoczyna się naprawdę dobrze, ale później nielinearny charakter rozgrywki mocno osłabia narrację. Po kilku dniach w wirtualnej Montanie zaczyna doskwierać również powtarzalność przeciwników. Zabrakło mi także jakiejś misji-perły, którą będę długo wspominał. Jak na przykład zadanie spalenia upraw marihuany z Far Cry 3. Dział kreatywny tym razem trochę zaspał.

Największe zalety:

  • Odsłona serii o największym poczuciu wolności i największej swobodzie
  • Przepiękna warstwa wideo
  • MASA misji, submisji oraz zawartości do zebrania
  • Helikoptery, samoloty, pojazdy opancerzone - arsenał zniszczenia
  • Montana w USA to dobre miejsce na grę wideo z otwartym światem
  • Rewelacyjne muzyczne kawałki, które przygrywają w radio
  • Zabawne i błyskotliwe polskie tłumaczenie tekstowe
  • Edytor poziomów wydłużający żywotność gry
  • Sieciowy tryb kooperacji ze znajomymi
  • Gra jest lepsza od Far Cry 4 i Far Cry Primal...

Największe wady:

  • ... ale Far Cry 3 pozostaje nie do pobicia
  • Takie sobie zachowanie broni palnej i taka sobie walka
  • Czasy ładowania (PS4 Pro, dysk SSHD)
  • Scenariuszowe idiotyzmy
  • Rozwój ekwipunku oparty na punktach talentu
  • Monotonni przeciwnicy

Producenci wybrali bezpieczny wariant. Postawili na sprawdzony schemat, obudowując nową grę ładniejszymi widoczkami oraz większym poczuciem swobody i wolności. Dla wielu tyle wystarczy, aby pójść do sklepu i kupić własną kopię. Jeśli jednak liczyliście na rewolucję w serii, będziecie zawiedzeni. To ta sama gra co w 2014 i 2016 roku, tylko przeniesiona do zupełnie nowego środowiska. Ubisoft wciąż nie ma ambicji na zrewolucjonizowanie swojej flagowej serii. Co wcale nie musi być wadą.

REKLAMA

Jeżeli liczyliście na więcej tego samego, ale w lepszej oprawie - będziecie zadowoleni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA