Windows oduczy nas grzebania w Rejestrze. Lepiej późno niż wcale
Microsoft w końcu podjął decyzję, która powinna zostać podjęta wiele lat temu. Narzędzia do tak zwanej automatycznej optymalizacji Rejestru Windows będą teraz uznawane za złośliwe oprogramowanie.
Windows Defender, a więc wbudowany w Windows moduł do ochrony przed złośliwym oprogramowaniem, da się wielu z was we znaki. Nawiązując do klasyki z kultowej pasty o wędkarzu: i bardzo, motyla noga, dobrze. Oduczy to niektórych z was stosowania praktyk, które wpływają destrukcyjnie na system operacyjny. Choć rozumiem tę ignorancję, bo sam niegdyś ją podzielałem.
Te praktyki to stosowanie narzędzi firm trzecich do tak zwanego czyszczenia i optymalizacji Rejestru Windows. Od teraz część z tych narzędzi będzie uznawana przez Windows Defender za złośliwe oprogramowanie. Ich działanie będzie blokowane, a same aplikacje usuwane. Chyba że użytkownik sam w zaawansowanych ustawieniach Defendera zdecyduje inaczej.
Dlaczego tylko część? Microsoft podchodzi na razie delikatnie do tematu. Skupia się wyłącznie na aplikacjach typu scareware, które wykrywają masę awarii i problemów (kursywa zamierzona), a następnie żądają kupienia licencji na moduł, który je usunie lub udostępnienia naszych danych adresowych, by móc wysyłać materiały reklamowe.
To powinno być zrobione lata temu. I nie w tak delikatny sposób. Automatyczne czyściciele Rejestru to zło.
Jestem przekonany, że przytłaczająca większość użytkowników Windows nawet nie wie, czym jest Rejestr Windows, do czego służy i jak działa. Na dodatek panuje wiele mitów na jego temat, niejednokrotnie powielanych przez autorytety. Trudno się więc dziwić użytkownikowi, który chce poprawić działanie swojego komputera i zainwestować w aplikację, która rzekomo optymalizuje Rejestr.
Te aplikacje nie rozwiązują problemów i nie poprawiają działania Windowsa. Wręcz przeciwnie, powodują problemy i spowolnienie jego działania lub, w najlepszym razie, psują na tyle mało, że nie odczuwamy większej różnicy (wmawiając sobie: „działa szybciej!”). Bardzo często, gdy znajoma osoba prosi mnie o pomoc z niestabilnym, sypiącym błędami komputerem, pytam, czy czyściła Rejestr. No jasne, że tak! słyszę w odpowiedzi. No i właśnie…
Starsi użytkownicy komputerów zwrócą mi uwagę, że takowe narzędzia w przeszłości dawały wyraźne korzyści. To półprawda, właściwym stwierdzeniem byłoby stwierdzenie, że bilans zysków i strat był korzystny. Rejestr Windows jeszcze nawet w Windows XP był nienadzorowanym i wrażliwym modułem, programy do jego czyszczenia faktycznie mogły coś pomóc. Jednak już w Windows Vista wprowadzono systemowe mechanizmy do jego nadzoru i selektywnego uruchamiania, eliminując jakąkolwiek sensowność stosowania rozwiązań firm trzecich.
Szukacie dowodów? Ten jeden wam wystarczy.
Proponuję wam eksperyment. W wolnym czasie zainstalujcie sobie na czysto system Windows, na nieużywanym komputerze bądź w maszynie wirtualnej. Nic z nim nie róbcie, nic na nim nie instalujcie poza waszym czyścicielem Rejestru. I uruchomcie go. Znajdzie wam kilkadziesiąt lub kilkaset rzekomych krytycznych problemów. Dalej wierzycie, że te programy wiedzą, co robią?
Rejestr Windows jest potrzebnym i przydatnym narzędziem, dla zaawansowanych profesjonalistów. Dzięki niemu mogą wprowadzać niestandardowe zmiany do Windows, przydatne dla nich, lub dla firmy w której pracują.
Windows Defender powinien blokować wszystkie optymalizatory Rejestru, a nie tylko te wyłudzające dane lub pieniądze. Zwłaszcza że, jak ktoś jest tym poglądem bardzo obruszony, zawsze pozostaje nam kontrola i możliwość nakazania Defenderowi ignorowania działań tych jakże szkodliwych programów.