Nie tylko Bitcoin. Te kraje chcą mieć własne narodowe kryptowaluty
Szaleństwo wokół kryptowalut trwa w najlepsze. Zapoczątkował je Bitcoin, a dziś trudno nadążyć za jego rozwojem i kolejnymi klonami. Szczególnie ciekawe są te kryptowaluty, które zostały wprowadzone przez administrację poszczególnych krajów.
Ponad 60 proc. całego rynku kryptowalut to Bitcoin, a większość z pozostałych to twory stworzone przez prywatne jednostki. Od tej reguły są jednak wyjątki i to coraz liczniejsze. Coraz więcej rządów i jednostek administracyjnych zdaje sobie sprawę, że te całe kryptowaluty to nie chwilowa moda.
Co prawda wielu specjalistów ostrzega, że Bitcoin i kryptowaluty to jedna wielka bańka, która niedługo pęknie – co może sugerować chociażby dzisiejsze załamanie kursu Bitcoina – jednakże nawet po tym spodziewanym krachu kryptowaluty prawdopodobnie pozostaną w obrocie. Dlatego też te kraje zamiast zakazywać kryptowalut, starają się wprowadzać regulacje normujące ich obrót. A przede wszystkim - własną kryptowalutę.
Ekwador ma swoją kryptowalutę narodową, Dinero Electrónico.
W Ekwadorze wprowadzono zakaz obrotu kryptowalutami w 2014 roku. Ale już w następnym roku kraj ten wprowadził własną, o nazwie Dinero Electónico. Odpowiada za nią centralny bank Ekwadoru (Banco Central del Equador), a jej kurs jest ściśle powiązany z kursem amerykańskiego dolara, który jest oficjalną walutą obowiązującą w tym kraju. Ekwador był pierwszym krajem na świecie, który wprowadził własną kryptowalutę.
Tunezja walczy z biedą za pomocą kryptowaluty eDinar i platformy Monetas.
Rząd Tunezji opracował narodową, blockchainową kryptowalutę eDinar na platformie Monetas, którą można się posługiwać za pośrednictwem aplikacji La Poste Tunisienne. Waluta powstała z uwagi na fakt, że z 11 mln Tunezyjczyków ponad 3 mln nie dysponuje żadnym kontem bankowym. Monetas jest oficjalnie dopuszczoną na rynku formą płatności.
Jest przy tym nadzorowana przez narodową pocztę. Dlaczego nie bank? 90 proc. Tunezyjczyków preferuje wykonywać operacje finansowe właśnie przez pocztę.
Senegal wziął z Tunezji przykład, wprowadził kryptowalutę eCFA.
eCFA to kryptowaluta opracowana przy współpracy z Banque Regionale de Marches (BRM) i eCurrency Mint Limited. Motywacją do jej wprowadzenia była podobna sytuacja ekonomiczna kraju do tunezyjskiej: lwia część mieszkańców Senegalu nie ma konta w banku, a wręcz dostęp do tego typu instytucji jest ograniczony. eCFA ma trafić do obiegu również na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Beninie, Burkina Faso, Nigrze i Gwinei Bissau. Nadzór nad eCFA prowadzi BRM.
Szwecja pracuje nad eKroną.
Tej kryptowaluty jeszcze nie ma w obiegu, a pracę nad nią cały czas się przedłużają. Nie zmienia to jednak faktu, że opracowywana przez narodowy Riksbank eKrona w końcu wejdzie do obiegu. W teorii miała się pojawić jeszcze w tym roku. Pojawiają się jednak sygnały, że jej premiera może zostać opóźniona. eKrona jest tworzona z myślą o transakcjach o niewielkiej wartości. Będzie mogła być wykorzystywana również przez instytucje publiczne.
Estcoin nikogo nie dziwi. Przecież będzie pochodził z Estonii.
A Estonia to kraj, który bardzo chętnie wdraża przeróżne nowinki techniczne i nie lubi z tym zwlekać. Od 2014 r. funkcjonuje tam program e-rezydencji, dzięki któremu każdy może złożyć wniosek o stanie się cyfrowym rezydentem tego kraju bez konieczności przenoszenia się w pobliże Tallina. Daje mu to m.in. możliwość zakładania firmy na estońskich prawach, a Estończykom czerpania zysków z opodatkowania. Kaspar Korjus, zarządzający programem e-rezydencji ogłosił też opracowanie przez kraj Esctoinów.
Estonia będzie pierwszym krajem, który dokona ICO, czyli wypuści na świat obligacje swojego programu e-rezydencji. Estcoiny będzie można dodatkowo zarabiać przez rekrutowanie kolejnych członków programu albo działanie na jego korzyść w innych formach. Posłużą one do rozliczeń pomiędzy e-rezydentami i opłat w systemie cyfrowego dowodu tożsamości. Na razie nie będą jednak oficjalnym środkiem płatniczym, bo tym w Estonii może być tylko euro z uwagi na unijne prawo.
U Rosjan na razie jest to ściśle tajne. Co nikogo nie dziwi.
A może nie tyle ściśle tajne, co raczej mało komu znane. Wiemy tylko, że centralny bank Rosji zadeklarował, że pracuje nad własną kryptowalutą. Olga Skorobogatova, wiceprezes rosyjskiego banku centralnego stwierdziła wręcz, że kryptowaluty to przyszłość ekonomii. Niestety na razie nie wiemy nic więcej.
Japońska kryptowaluta J Coin w sam raz na Igrzyska Olimpijskie w Tokio.
J Coin ma pojawić się w obrocie w Japonii przed 2020 r., kiedy to w tym kraju odbędą się Igrzyska Olimpijskie. Japońska kryptowaluta nie jest jednak opracowywana głównie z myślą o turystach. Kraj ten, choć jest jednym z największych rynków wymiany kryptowalut, nadal polega przede wszystkim na gotówce. Za jej pomocą rozliczanych jest około 70 proc. transakcji, co generuje dodatkowe koszty, zauważalnie wyższe od coraz popularniejszych transakcji cyfrowych w krajach rozwiniętych. J Coin ma działać równolegle z jenem. Moneta byłaby wymieniana w stosunku jeden do jednego z jenem.
Zjednoczone Emiraty Arabskie mają już swojego emCasha.
Ta blockchainowa kryptowaluta została opracowana wspólnie przez władze miasta Dubaj – a konkretniej przez spółkę publiczną Emcredit Limited – oraz przez brytyjską Object Tech Group. emCash współpracuje z systemem płatności emWallet i ma służyć do transakcji dowolnego typu, od drobnych płatności w sklepie aż po wysokokwotowe przelewy między dużymi podmiotami. Opracowano nawet mechanizm płatności zbliżeniowych, wykorzystujący moduł NFC w telefonach z emWalletem.
A co z Polską? Czy powstanie kryptozłoty?
Nie, a przynajmniej nic takiego nie ogłoszono. Pulsu Biznesu informował wprawdzie, że polski rząd już pracuje nad kryptowalutą dPLN, jednak informacje w artykule okazały się nieprecyzyjne.
Redakcja twierdziła, że prace nad dPLN prowadzi Polski Akcelerator Technologii Blockchain (PATB), który działa pod patronatem Ministerstwa Cyfryzacji. Tymczasem Ministerstwo Cyfryzacji wydało już dziś oświadczenie, w którym informuje, że kwestie związane z obrotem pieniężnym (w tym kryptowalutami) są poza jurysdykcją Ministerstwa Cyfryzacji i Ministerstwo Cyfryzacji w żaden sposób nie uczestniczy w pracach nad przygotowywaniem projektów związanych z podażą pieniądza w Polsce. Zaznacza, że organy właściwe dla decyzji o wspieraniu rozwoju poszczególnych instrumentów płatniczych to NBP oraz KNF.
Dodatkowo Ministerstwo Cyfryzacji z dniem dzisiejszym cofnęło patronat dla Polskiego Akceleratora Technologii Blockchain. Nie są więc jasne dalsze losy dPLN, prawdopodobnie pozostanie on prywatną inicjatywą.