Bitcoin właśnie stracił połowę swojej wartości - co się stało?
Na rynku kryptowalut trwa wielkie załamanie. Bitcoin kosztuje już blisko połowę tego, co w grudniu. Co wywołało spadki? Powodów może być kilka.
Kryptowaluty podatne są na spekulacje i ich kurs reaguje błyskawicznie na doniesienia medialne. Tych w ostatnim czasie było sporo, więc można się w nich doszukiwać powodów drastycznych spadków kursów właściwie wszystkich wirtualnych walut.
Powód #1: Złe wiadomości z Korei Południowej
Korea Południowa to bardzo ważne miejsce w świecie kryptowalut, ponieważ jest jednym z najbardziej aktywnych rynków. Od paru dni media informowały o tym, że ministerstwo sprawiedliwości planowało w tym kraju zakazać handlu kryptowalutami. Mówiło się wprost o tym, że handel zostanie wstrzymany, a największe giełdy były skontrolowane przez urząd skarbowy.
To nie była dobra informacja dla inwestorów. Przez kilka dni media jednak grzały temat podsycając atmosferę niepewności.
Finalnie okazało się, że Korea nie zakaże handlu wirtualnymi walutami, a jedynie ureguluje rynek. A w tym nie ma już nic strasznego.
Giełdy będą musiały zweryfikować tożsamość użytkowników, ponieważ do tej pory wiele osób handlowało w sposób anonimowy. Według nowych wytycznych giełdy będą musiały też zakazać handlu osobom niepełnoletnim oraz cudzoziemcom.
Weryfikacja na międzynarodowych i polskich giełdach jest standardem. Rejestrując się na największych z nich musimy podać dane osobowe, numer dokumentu, który posłuży weryfikacji oraz wysłać zdjęcie dowodu/paszportu/prawa jazdy oraz w wielu przypadkach nasze zdjęcie, na którym trzymamy w ręce ów dokument oraz kartkę z aktualną datą.
W ten sposób giełdy weryfikują nowych użytkowników. Wiele wskazuje na to, że od teraz w Korei Południowej będą obowiązywały podobne zasady. Dla niektórych może to być utrudnienie, ale dla większości inwestorów wprowadzenie weryfikacji jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż całkowity zakaz handlu kryptowalutami, który Korea również rozważała.
Powód #2: Widmo zakazu kopania walut w Chinach
Kopalne kryptowaluty wydobywa się wykonując obliczenia. Obliczenia można wykonywać nawet za pomocą kartki i ołówka, ale ta metoda jest bardzo, bardzo, bardzo powolna i osoby ją stosujące nie mogą liczyć na sensowny zarobek. Dlatego do obliczeń wykorzystywane są koparki - specjalnie przygotowane urządzenia komputerowe, które wykorzystują moc obliczeniową procesorów i kart graficznych. Te potrzebują do działania prądu, a im tańszy prąd, tym wydobywanie walut jest bardziej opłacalne.
Chiny mają bardzo tani prąd, dlatego bardzo szybko stały się głównym miejscem, w którym powstały kopalnie bitcoina. Obecnie 65 proc. transakcji bitcoinowych jest potwierdzanych w chińskich kopalniach. Dlatego inwestorzy przestraszyli się informacji, że chiński rząd planuje zakazać kopania walut na terenie Chin.
Taka decyzja oznaczałaby, że olbrzymia część kopalni musiałaby zostać zamknięte - na stałe lub tymczasowo, na czas przeniesienia ich w inne rejony świata. Taka operacja jest jednak olbrzymim wyzwaniem logistycznym, ponieważ największe kopalnie to wielkie hale pełne regałów, które uginają się pod naporem pracującej elektroniki. Kopalnie to też odpowiednie źródła zasilania oraz konieczność umiejętnego odprowadzania ciepła. Dlatego nowe lokalizacje często są przygotowywane miesiącami.
Gdyby Chińczycy zaskoczyli nagle górników swoją decyzją, to dla bitcoina i innych kryptowalut byłby to czarny dzień. Właśnie tego boją się inwestorzy.
Powód #3: Panika wśród nowicjuszy
W 2017 roku bitcoin wszedł do mainstreamu, a za nim inne kryptowaluty. Rynek amerykański otworzył się na wirtualne waluty tak bardzo, że niektórzy Amerykanie zastawiali nawet swoje domy po to, żeby za pozyskane w ten spsób dolary kupić trochę bitcoinów.
Napływ niedoświadczonych inwestorów, którzy wierzą w szybki sukces i błyskawiczny zarobek powoduje, że na runku kryptowalut jest sporo inwestycji, które trudno w logiczny sposób wytłumaczyć. Ludzie kupują waluty, za którymi stoją projekty będące nędznymi kopiami kryptowalut, które odniosły już sukces. Wielu szuka czegoś, co będzie nowym bitcoinem, kupując na oślep tanie waluty. Tacy inwestorzy działają bez większego planu i często zmieniają decyzję - potrafią kupić drogo, bo cena akurat rosła, a potem sprzedać taniej, ponieważ przestraszyli się spadków lub zainwestowali więcej niż mogli stracić, dlatego desperacko ratują swoje oszczędności.
Zachwianie na rynku, które spowodowały wieści z Korei i Chin mogło zostać spotęgowane przez działanie wielu niedoświadczonych inwestorów, którzy weszli do świata kryptowalut w ostatnich miesiącach i nie zrobili wcześniej odpowiedniego rozeznania.
Powód #4: Azjaci wypłacają pieniądze na święta
Nawet na polskim rynku kryptowalut mogliśmy zauważyć, że przed świętami i sylwestrem wiele osób próbowało sprzedać kryptowaluty. Zakupowe szaleństwo i masa wydatków związanych z przygotowaniem świąt i kupieniem prezentów powoduje, że ludzie sięgają po oszczędności. Ci, którzy część pieniędzy trzymają w krypto, wypłacają je na giełdach.
Azjaci postępują tak samo. A powoli zbliża się Chiński Nowy Rok, więc wiele ofert sprzedaży bitcoinów oraz innych wirtualnych walut może być związanych z tym, że sporo osób sięgnęło po swoje oszczędności do portfeli z kryptowalutami.
Powód #5: Teoria spiskowa z Wall Street
Na początku roku firmy wypłacają pracownikom dywidendy i mówi się sporo o tym, że tym razem grube ryby z Wall Street swoje dodatkowe środki w dużej mierze przeznaczą na inwestycje w kryptowaluty. Amerykańskie banki zaczęły już wypłacać dywidendy i będą to robić przez najbliższe dni.
Teoria spiskowa mówi, że manipulacjami finansowymi ludzie z Wall Street doprowadzili do załamania kursu kryptowalut, aby dzięki temu kupić je w dobrych cenach. Jeśli w tej teorii jest ziarnko prawdy, to niektórych może ucieszyć fakt, że ndażyła się okazja do kupienia wirtualnych walut znacznie taniej. Innych natomiast przerazi to, że rynek mógł zostać tak łatwo przez kogoś zmanipulowany.
Co będzie dalej?
W świecie kryptowalut mamy do czynienia z ogromną bańką, a dzisiaj trudno ocenić, która informacja lub wydarzenie miało największy wpływ na spadek cen. Być może natłok nieszczęśliwych informacji oraz niespodziewanych ruchów sprawił, że bitcoina możemy kupić dzisiaj za blisko połowę ceny z grudnia.
Rynek kryptowalut jest napompowany i powtórzy się sytuacja z dotcomami. Wtedy inwestowano w firmy tech, które chciały zmieniać świat. Na gruzach tamtego kryzysu wyrosło wiele wielkich firm, które dzisiaj są jednymi z najbogatszych na świecie.
Z kryptowalutami najprawdopodobniej będzie podobnie. Pęknięcie bańki zweryfikuje rynek, na którym zostaną tylko najsilniejsi gracze i projekty, za którymi stoją ciekawe usługi oraz ludzie, którzy mają pomysły i umiejętności, aby je rozwijać i dobrze sprzedać.
Dlatego dzisiaj niektórzy wyrywają sobie dzisiaj włosy z głowy, a inni się cieszą i dokupują kolejne kryptowaluty.