Tech wpadka 2017 roku - wybór blogerów Spider's Web
Nie wszystko złoto, co się świeci. 2017 rok był dobrym rokiem pod wieloma technologicznymi względami, ale nie obyło się też bez wpadek, które nie powinny były mieć miejsca. Wybraliśmy te największe.
[Grabiec]
Bez dwóch zdań wymienię tutaj blamaż Electronic Arts, za który Disney powinien odebrać EAmperium licencję na gry z uniwersum Gwiezdnych wojen. Wpychany na siłę system mikrotransakcji był tak nieprzemyślany, że wydawca spotkał się z bodaj największym w historii buntem graczy. Chociaż gra sama w sobie jest niezła, to ze względu na fatalną, acz w pełni zasłużoną prasę, sprzedała się w rozczarowującej liczbie egzemplarzy, a smród po premierze ciągnie się za wydawcą do dziś.
Star Wars Battlefront 2 daje mi mnóstwo frajdy, ale na każdym kroku czuć, że główną intencją wydawcy było dojenie z graczy pieniędzy, a nie zapewnienie im przyjemnej zabawy. Co prawda pod naciskiem wkurzonych graczy EA wycofało się z mikrotransakcji, ale wewnętrzna ekonomia gry nadal jest przesadnie wyśrubowana, a sprzedawana w pełnej cenie gra z kategorii AAA przypomina bardziej tytuł f2p. Nic dziwnego, że cena gry miesiąc po premierze spadła o połowę, a Electronic Arts do teraz jest w ogniu krytyki.
Czytaj również:
[Kopanko]
W połowie roku przyglądałem się “dziwnym reklamom prowadzącym do jeszcze dziwniejszych stron”. W skrócie chodziło tu o oszukańcze, perswazyjne banery, które nakłaniały ludzi do zapisania się do klubu i wykupienia subskrypcji na “cudowne specyfiki”. Takie reklamy do dziś spotkać można na największych polskich portalach. Jeśli nie wiecie jak ten biznes działa, zachęcam do zapoznania się z podlinkowanym tekstem.
[Nowak]
Mijający rok upływał pod znakiem licznych kryzysów związanych z cyberbezpieczeństwem.
Najpierw WannaCry zablokował setki tysięcy komputerów na całym świecie uziemiając masę firm, instytucji państwowych, fabryk i szpitali. Później to samo zrobiły ataki Petya i NotPetya, których skutki były szczególnie odczuwalne na Ukrainie, w Rosji oraz w Polsce. Straty spowodowane przez nie liczone są w miliardach dolarów, a zyski atakujących w milionach złotych.
Nie był to jednak koniec problemów z bezpieczeństwem. Atak na CCleanera, program do porządkowania dysków twardych sprawił, że z 2 milionów komputerów wykradano dane.
BlueBorne to podatność na atak urządzeń wyposażonych w łączność bezprzewodową Bluetooth. Takich sprzętów na całym świecie jest ponad 8 miliardów, a według analiz blisko połowa z nich nigdy nie zostanie zaktualizowana i do końca swoich dni będzie narażona na ataki. KRACK to z kolei podatność na atak urządzeń wyposażonych w łączność Wi-Fi. Narażone są sprzęty z niemal wszystkimi systemami operacyjnymi: Windows, Android, iOS, macOS oraz Linux.
Natomiast końcówka roku należała do licznych incydentów związanych z kopaniem kryptowalut na komputerach nieświadomych niczego internautów, których atakowano przez Facebooka, rozszerzenia do przeglądarki Chrome, liczne strony internetowe oraz publiczne sieci Wi-Fi.
Te przykłady pokazują, jak kruche jest nasze bezpieczeństwo w świecie stale podłączonym do Internetu.
W kolejnych latach chcemy jeszcze więcej sprzętów podpinać do Sieci. Chcemy, żeby samochody w końcu zaczęły się prowadzić bez naszej pomocy. Chcemy inteligentnych domów z prawdziwego zdarzenia.
Rozwój tych technologii próbuje iść naprzód w momencie, w którym w użyciu pozostają miliardy urządzeń z dziurawymi technologiami komunikacji Bluetooth oraz Wi-Fi.
Dlatego z największą wpadkę 2017 roku uznaję liczne kryzysy związane z bezpieczeństwem. Głównie dlatego, że wiele z nich nie zostało rozwiązanych i odpowiednio połatanych przez braki aktualizacji oprogramowania.
Czytaj również:
[Polowianiuk]
Tegoroczną wpadką roku są ataki WannaCry, Petya i NotPetya, które siały spustoszenie na bezprecedensową skalę. Ataki malware kompletnie zablokowały systemy informatyczne w wielu przedsiębiorstwach i korporacjach (także tych największych), jak i w instytucjach: elektrowniach, dworcach, uniwersytetach, administracji, czy nawet w bankach. Zostały uziemione setki tysięcy komputerów w ok. 100 krajach, w tym także w Polsce.
Ataki na tak ogromną skalę pokazują, że cały dzisiejszy świat stoi na glinianych nogach. Tym razem udało się zażegnać zagrożenie, ale nietrudno wyobrazić sobie sytuację, kiedy podobny atak blokuje wszystkie największe banki lub elektrownie, wywołując międzynarodowy chaos.
Numerem dwa na mojej liście jest gigantyczna wpadka wizerunkowa Apple. Firma przyznała się do sztucznego zaniżania wydajności w starszych iPhone’ach, których akumulatory zaczynają się zużywać. Po tej wiadomości jeszcze nie opadł kurz, ale czuję, że afera dopiero zaczyna się rozkręcać.
Czytaj również:
[Kralka]
Kacper Ruciński, popularny komik, ma taki monolog, w którym mówi, że zawsze dziwi go, gdy nad jedzeniem w sklepie jest plakietka “zdrowa żywność”. To tak, jakby pójść do agencji towarzyskiej i tylko nad jedną z prostytutek była plakietka z napisem “zdrowa”. Co ma sobie taki klient pomyśleć? Dla mnie technologia, która działa w 90% przypadków (zbadałem empirycznie) to nie jest technologia, o której można powiedzieć “działa”. Działa to router, który przez 363 dni w roku zapewnia bezproblemowy internet. Face ID jest niedorobiony, zawodny, niezwykle frustrujący, a na dodatek Apple nie dało rady zapewnić mu sensownej alternatywy. Ja wiem, że to niepopularna opinia, ale wierzcie mi - Face ID to niewypał i potrafi odebrać smak życia.
Pozostając w temacie iPhone’a X. Za kompletny niewypał uważam również śmieci w pudełku z tym telefonem, czyli bardzo przeciętnej jakości słuchawki oraz ładowarkę nie obsługującą standardu quick charge (!). Być może Apple powinien podnieść cenę urządzenia do 8000 złotych, a może nawet 15 000 złotych, skoro za 5000 złotych im się to nie spinało, ale w 2017 roku w pudełku flagowego telefonu danej marki powinny znajdować się przyzwoite słuchawki i ładowarka quick charge.
Czytaj również:
[Kotkowski]
Tech-wpadką roku dla mnie bez dwóch zdań jest to, że pomimo dosłownej epidemii fake-newsów jeszcze żadnemu gigantowi technologicznemu nie udało się znaleźć sposobu, aby z nimi walczyć.
Fałszywe informacje atakują nas ze wszystkich stron. Zarówno Facebook jak i Google, czyli dwaj medialni giganci, przygotowali mechanizmy klaryfikacji i “zakopywania” linków prowadzących do fake-newsów. A jednak takowe nadal wypływają, bo niezależnie od tego, jak sprytne byłyby algorytmy, giganci nie potrafią nic poradzić na organiczne “szerowanie” nieprawdziwych treści przez użytkowników, które przez brak umiejętności weryfikowania informacji internautów szerzą się potem jak zaraza.
Sytuacja z wyborami w Stanach Zjednoczonych pokazała też dobitnie, jak łatwo manipulować nami w Internecie nawet nie uciekając się do fake-newsów, co po prostu zręcznie nakierowując naszą uwagę na odpowiednie treści w odpowiednim czasie. W tym kontekście zaczynam się zastanawiać, czy tech-wpadką roku nie jesteśmy… my sami.
Czytaj również:
Tomasz Domański:
Marcin ma rację, a reszta blefuje. WannaCry, Petya i NotPetya pokazały jak wielki problem mamy z bezpieczeństwem Internetu Rzeczy. Zbliżając się do momentu, w którym najdrobniejsza elektronika domagać się będzie dostępu sieci, totalnie nie przejmujemy się tym, w jaki sposób tę łączność zabezpieczyć.
Moim zdaniem popełniamy ogromny błąd, który z biegiem czasu będzie oczywiście coraz trudniej naprawić - im później zaczniemy rozmawiać o wprowadzeniu jakichś uniwersalnych procedur, dzięki którym moglibyśmy zabezpieczyć te wszystkie nowe zabawki, tym trudniej będzie to wykonać.
Czytaj również:
[Gajewski]
Koledzy wyżej mają rację. Bezpieczeństwo komputerowe – a raczej jego brak – w czasach, gdy cały zachodni świat elektroniką stoi, jest po prostu przerażający. Nie będę jednak się dublował, by nie było nudno, więc napiszę o drugiej porażce świata technologii w mijającym roku. A jest nią wirtualna i rozszerzona rzeczywistość. Ten rok miał być rokiem VR. Jak wyszło, wszyscy wiemy.
Microsoft, Apple i Google – najważniejsze firmy na rynku elektroniki konsumenckiej – mają już całkiem sensowne platformy do AR i VR. Nawet najlepiej sprzedająca się konsola do gier na świecie oferuje przystawkę PlayStation VR, która, delikatnie rzecz ujmując, wzbudza umiarkowane zainteresowanie. Podobnie jak cała reszta, z mobilnymi aplikacjami AR czy Windows Mixed Reality na czele.
Wygląda na to, że nie mamy jeszcze odpowiedniej technologii, by wirtualna i rozszerzona rzeczywistość stały się wygodne i przyjemne. Gogle na głowach, kaski, szkła holograficzne, proste i bardzo omylne czujniki w telefonach… jeszcze tu nie jesteśmy. Ciekawe tylko, czy kiedykolwiek będziemy. Konsumenci szybko się zniechęcają. Zapamiętując słabą jakość VR i AR dostępnych już na rynku rozwiązań, mogą nie zechcieć dać tej technice drugiej szansy, gdy ta już dojrzeje.
Czytaj również:
[Pajak]
Koledzy z Redakcji gremialnie typują kolejne skandale związane z bezpieczeństwem (a raczej jego braku) w sieci jako wpadkę roku na rynku tech. Tyle że to… takie oczywiste - zmienia się świat nie tylko pod kątem technologicznym, ale także pod względem tego, co dziś jest najbardziej popularnym (i dochodowym) typem przestępstw kryminalnych. Kolejne wycieki danych, kolejne złamania zabezpieczeń - to wszystko będzie nas czekać nie tylko w 2018 r., ale także (tak typuję) w całej najbliższej dekadzie.
Tymczasem dla mnie skandalem roku na rynku tech jest przyznanie się do Apple’a do celowego postarzania iPhone’ów. Skandalem jest także klakierstwo wybranych mediów, które Apple’a próbują bronić oskarżając cały pozostały świat medialny o „niezrozumienie sytuacji, FUD i clikcbaitowe teksty”. Jakie to jest żenująco-słabe!
Skandal z obniżaniem wydajności smartfona ze względu na obniżoną żywotność akumulatora jest o tyle bulwersujący, że pod płaszczykiem pozornego dbania o dobro konsumentów, Apple niejako zmusza ich do kupna nowego, drogiego sprzętu (ultradrogiego w przypadku najnowszego smartfonu w ofercie amerykańskiego producenta - iPhone’a X). Wiadomo nie od dziś, że iPhone jest głównym motorem napędowym finansów Apple’a - takim, który stanowi o potędze finansowej firmy. Żaden inny produkt w ofercie Apple’a nie jest aż tak wielkim hitem rynkowym, który by dawał firmie Tima Cooka marzenie o takiej finansowej dominacji nad rynkiem.
Budowanie przewagi finansowej iPhone’a na bazie systemowego obniżania wydajności starszych modeli w użyciu klientów jest kategorycznie negatywnym zjawiskiem - takim, które powinno być tępione z najwyższą surowością.
W 2018 r. będę kibicował pozwom zbiorowym przeciwko Apple’owi w tej sprawie. Oby amerykańska firma dostała wielomiliardową karę - taką, na jaką bez wątpienia zasługuje.
Czytaj również: