REKLAMA

Rebelianci zatrzymali EAmperium! Twórcy Star Wars: Battlefront II zawieszają wszystkie mikro-transakcje

Ich komentarz przeszedł do historii jako najbardziej zaminusowany post w dziejach. Ich skrzynkom z losową zawartością zaczęli przyglądać się politycy kilku państw. Kontrowersjami wokół ich gry zajął się Forbes, CNN oraz BBC. EA nawarzyło sobie tyle piwa, że będzie je pić latami. Teraz wydawca gry Star Wars: Battlefront II wycofuje się ze swoich pomysłów do czasu znalezienia lepszego systemu dla mikro-transakcji!

Reddit zatrzymyje EAmperium! Mikrotransakcje w Battlefront II zawieszone
REKLAMA
REKLAMA

Wszystko zaczęło się od buntu Rebeliantów na Reddicie. Społeczność skupiona wokół gry Star Wars: Battlefront II okazała się tak skuteczna, że w ciągu zaledwie kilku dni ruch oporu wobec mikro-transakcji i kart z losową zawartością urósł do kilkuset tysięcy zaangażowanych internautów oraz milionów graczy popierających inicjatywę. Reddit zaczął wyglądać jak zatłoczona rebeliancka baza na Yavin 4, w której wrogowie EAmperium opracowywali plany sabotujące nadchodzącą premierę gry Star Wars: Battlefront II.

 class="wp-image-628606"
Reddit w tym momencie

Rebelianci z Reddita próbowali wpłynąć na Disneya, korzystali z reklamacji, a nawet podpisywali petycje do polityków.

Początkowo EA stało mocno przy swoim. Broniło idei mikro-transakcji jako alternatywnego, szybkiego i łatwego sposobu na zdobycie przedmiotów, postaci oraz modyfikatorów dających realną przewagę na polu bitwy. Jednak w miarę, jak użytkownicy Reddita wyciągali na światło dzienne coraz więcej dyskusyjnych praktyk Elektroników, działania internautów odbijały się coraz większym echem. Wizja romantycznej walki buntowników z tyraniczną, bezduszną i chciwą korporacją trafiała na podatny grunt. W szeregi Rebeliantów stawały dziesiątki tysięcy nowych rekrutów, dzień w dzień dodając paliwa do medialnego konfliktu rozpisanego na pięć głównych epizodów.

Teraz można dopisać do tej historii kolejny. Wraz z rozwojem konfliktu sprawą zaczęły się interesować coraz poważniejsze media. Forbes, CNN i BBC rozpoczęły produkcję swoich materiałów, drążąc nie tylko w EA oraz DICE, ale również u samego Disneya. To właśnie medialny gigant sprzedał przecież Elektronikom niemal wyłączne prawa na tworzenie gier wideo na licencji Gwiezdnych wojen.

Nie wiadomo, co EA zabolało najbardziej – podchwycenie sprawy przez tradycyjne media, masowe zwroty produktu, rekordowo niskie oceny graczy w agregatorach recenzji, utrata dobrego wizerunku budowanego w 2015 i 2016 roku, czy może ewentualne naciski ze strony Disneya lub udziałowców firmy. Zapewne nigdy się tego nie dowiemy. Nie ulega jednak wątpliwości, że ruch oporu odniósł sukces. Chociaż społeczności Reddita nie udało się wysadzić Gwiazdy Śmierci, to Rebelianci skutecznie ją unieruchomili.

EA ze skutkiem natychmiastowym zawiesza WSZYSTKIE mikro-transakcje w grze Star Wars: Battlefront II. Na wszystkich platformach.

W momencie czytania tego tekstu dodatkowe zakupy w sieciowej strzelaninie na licencji Gwiezdnych wojen nie są już możliwe. Decyzja ma charakter tymczasowy, ale czuję w kościach, że minie naprawdę sporo czasu, nim mikro-transakcje ponownie zostaną aktywowane. W oficjalnym komentarzu EA/DICE można przeczytać, że twórcy pracują nad nowym, lepszym i bardziej sprawiedliwym systemem. Jestem niemal pewien, że ten będzie opierał się na tak zwanej kosmetyce, czyli prestiżowych elementach do kolekcjonowania, które nie mają wpływu na balans rozgrywki, ale opierają się na walorach estetycznych.

 class="wp-image-628603"
Oficjalne oświadczenie EA/DICE

Kosmetyką mogą być alternatywne skórki zmieniające wygląd postaci, broni i pancerzy. Mogą to być dodatkowe animacje, emotikony i inne sposoby wyrażania siebie za pomocą awatara. Z myślą o czytelnikach Spider’s Web zebrałem i przetłumaczyłem najciekawsze wypowiedzi Elektroników podczas ich sesji AMA (zapytaj o cokolwiek) zorganizowanej na Reddicie. Twórcy Battlefronta otwarcie przyznają tam, że chcieli wprowadzić system kosmetycznej edycji na premierę gry, ale najzwyczajniej w świecie nie wyrobili się z terminami.

Zgaduję, że mikro-transakcje powrócą właśnie z kosmetyką. Gdyby tak było, zdecydowanie nie mam nic przeciwko. Podobna metoda od dłuższego czasu wykorzystywana jest na przykład w Overwatchu. Jego producenci koszą gigantyczne pieniądze z zakupu opcjonalnych skrzynek, ponieważ gracze chcą mieć najlepsze, najbardziej efektowne kostiumy dla swoich ulubionych herosów. Skórki nie niszczą jednak balansu rozgrywki, który jest przecież kluczowy dla każdej sieciowej strzelaniny.

Paczki z kartami wpływającymi na balans rozgrywki wciąż można zbierać, ale tylko za punkty zdobyte podczas zabawy na serwerach.

Oznacza to, że każdy posiadacz gry Star Wars: Battlefront II ma teraz podobne szanse na uzyskanie lepszego ekwipunku. Furtka dla graczy chcących wybrać drogę na skróty przy pomocy karty debetowej została zamknięta. Przynajmniej tymczasowo. Jeżeli mikro-transakcje pozwalające kupić lepszy sprzęt powrócą, nie będą już tak silnie wpływać na balans. Przeciętni gracze powinni mieć już bowiem dostęp do solidniejszego ekwipunku, który może zapewnić lepszą obronę na serwerach. Do tego mistrzów kart debetowych ma eliminować system doboru graczy, grupujących rozrzutnych fanów Gwiezdnych wojen z podobnymi sobie.

 class="wp-image-627280"
REKLAMA

Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Nie tylko siły Rebeliantów, ale również decyzji EA. Elektronicy wybrali chyba najbardziej bolesny dla siebie wariant. Zdecydowali się zamknąć wbudowany w grę sklep, który największe zyski przynosiłby właśnie teraz. W okresie premierowym, gdy na serwerach panuje największy ruch. Decyzją o wycofaniu mikro-transakcji EA odcina sobie rzeczny kanał z dopływem dolarów, do tego w porze monsunowej. To odważna decyzja. Bezkompromisowa. Nie chcę stawiać EA na piedestale, ale jestem przekonany, że nie każdy wydawca zdecydowałby się na tak radykalny krok.

Niesamowite czasy. Współcześnie całkowicie zmienia się podejście do czegoś takiego jak produkt. Dawniej po prostu kupowało się jakąś grę, lub nie. Głosowało się portfelem. Dzisiaj społeczność skupiona wokół programu coraz częściej czuje się jego współtwórcami. Proponuje własne rozwiązania, a czasami wręcz wymusza konkretne działania prawdziwych producentów. Wraz z rosnącą popularnością beta-testów, zamówień przedpremierowych oraz formuły wczesnego dostępu, gracze ewoluują w prawdziwych prosumentów. Klientów 2.0, chcących mieć wpływ na produkt, który następnie skonsumują.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA