REKLAMA

EA kontra Reddit. Podsumowujemy wielki konflikt o Battlefronta II w 5 epizodach

EA z premedytacją godną największego uznania robi, co może, aby rozwścieczać internautów. Po tym, jak firma broniła systemu mikro-transakcji w grze Battlefront II, czas na kolejny skandal.  Tym razem Elektronicy rzekomo usunęli przycisk odpowiedzialny za anulowanie zamówienia przedpremierowego.  Wszystko przez zorganizowaną akcję klientów zwracających cyfrowy produkt.

15.11.2017 07.45
EA kontra Reddit - Battlefront II i wielki konflikt w 5 epizodach
REKLAMA

O co chodzi w jednym z największych konfliktów, jakie przetoczyły się przez branżę gier wideo? Starcie na linii EA – użytkownicy Reddita jest już tak wielowątkowe i rozpięte w czasie, że najwyższy czas podsumować przebieg tej konfrontacji. Historia jest bowiem niesamowita, a jej kolejne rozdziały cały czas piszą się na naszych oczach. Oto opowieść o potężnym Imperium, któremu wojnę wypowiedzieli internetowi Rebelianci…

REKLAMA

Epizod I: Mroczna Beta

Kilka tygodni temu EA zorganizowało masowe beta-testy gry Star Wars: Battlefront II. Brałem w nich udział i po kilkunastu godzinach rozgrywki byłem mocno rozdarty. Z jednej strony zachwycałem się wizualną oprawą, podziałem na klasy oraz kosmicznymi bitwami. Z drugiej, od gry odrzuciły mnie paczki z losową zawartością, które stanowiły podwaliny ekonomicznego systemu programu. Pasowało to do tytułu jak pięść do nosa i od razu było czuć, że ktoś przepychał mikro-transakcje kolanem, byle tylko doprowadzić do maksymalizacji zysku za nietanią przecież grę wideo.

W przeciwieństwie do takiej sieciowej strzelaniny jak Overwatch, w Star Wars: Battlefront II zawartość paczek nie była jedynie kosmetyczna. Po pierwsze, wypadały z nich ulepszenia dające realną przewagę na polu bitwy. Po drugie, zgromadzona w paczkach waluta – kredyty – pozwalała na kupno najlepszych broni, pojazdów i bohaterów. Tym samym Battlefront II zamieniał się w modelową produkcję Pay 2 Win, co oczywiście nie spodobało się wielu fanom Gwiezdnych wojen. DICE do spółki z EA zapowiedziało jednak modyfikację ekonomicznego systemu, znajdując się w ogniu krytyki.

Epizod II: Atak Kredytów (i dziwna wersja recenzencka)

Zmiany faktycznie zostały dokonane.  Producenci gry wykonali kilka matematycznych sztuczek, aby gracze mieli wrażenie, że system stał się bardziej sprawiedliwy. Dziennikarze okazali się jednak na tyle przenikliwi, że sami policzyli, jak nowe paczki z zawartością wpływają na rozgrywkę. Okazało się, że aby odblokować jednego herosa ze świata Gwiezdnych wojen, trzeba przeznaczyć na to ponad 40 godzin rozgrywki. To bardzo dużo. Na tyle, że wielu graczy może rozglądać się na szybszą, alternatywną drogą po Darth Vadera i Luke’a Skywalkera.

Tutaj pojawiają się mikro-transakcje. Używając prawdziwej gotówki, gracze mogli nabyć paczki z kredytami, a następnie kupić za nie swoich filmowych idoli. EA dzieliło w ten sposób graczy na biednych oraz bogatych. Zaangażowanych i takich, którzy mają za co iść na skróty. Sama obecność transakcyjnego systemu to strzał w wiarygodność sieciowej strzelaniny, która ma być dobrze zbalansowana oraz relatywnie sprawiedliwa.

Sprawę tylko pogarszał fakt, że na kilkanaście dni przed premierą Battlefronta recenzenci z całego świata dostali do ogrania inną wersję programu niż ten przygotowywany dla zwykłych graczy. Podczas medialnego pokazu, na którym obecny był także przedstawiciel Spider’s Web, większość herosów była do nabycia za 10 000 kredytów. W tym samym czasie istniała przedpremierowa wersja Battlefronta przeznaczona do światowej dystrybucji, w której przeciętny koszt nabycia herosa to… 60 000 kredytów.

W ten sposób EA budowało wśród przedstawicieli mediów wrażenie, że ich ekonomia wcale nie jest bezduszna. Za plecami recenzentów budowano jednak system wielogodzinnego grindu, który miał zachęcać do pójścia na skróty. Bardzo brzydkie zagranie.

Epizod III: Zemsta (700 tys.) Redditów

Fani Gwiezdnych wojen zniesmaczeni postawą EA komentowali sprawę na internetowej platformie Reddit. Na kanale poświęconym grze Battlefront II pojawiła się masa krytyki. W dużej mierze bardzo konstruktywnej. Elektronicy postanowili zareagować. Wydawca opublikował komentarz, w którym bronił ekonomicznego systemu opartego na paczkach, argumentując swój punkt widzenia w ten sposób (tłumaczenie redakcyjne):

Celem jest sprawienie, aby gracz czuł, że odblokowanie różnych postaci to prawdziwe osiągnięcie. (...) Codziennie przyglądamy się sumie kredytów zdobytych przez przeciętnego gracza i na pewno będziemy dokonywać poprawek w oparciu o te dane. Chcemy, aby odblokowywanie postaci było wymagające, ale osiągalne dla każdego.

Gdyby każdy z graczy musiał poświęcać około 40 godzin, aby odblokować swojego idola – niech tak będzie. Wtedy posiadanie całego składu herosów ze świata Gwiezdnych wojen faktycznie świadczyłoby o zaangażowaniu na serwerach gry. Jednak Battlefront II wprowadza alternatywną, łatwą i szybką drogę do tego samego celu. Wystarczy sięgnąć po kartę debetową. EA rozbija graczy na bogatych (wysoka cena samej gry) oraz bogatszych (mikro-transakcje).

Komentarz EA podziałał na internautów jak czerwona płachta na byka. Prawie 700 tys. zarejestrowanych użytkowników Reddita wyraziło dezaprobatę wobec stanowiska Eletroników. To najbardziej „zaminusowany“ komentarz w całej historii tej platformy. Żaden inny wpis nie spotkał się tam z taką negatywną reakcją. Można napisać, że EA wpisało się współczesną historię Internetu. Wątpię jednak, aby był to rekord, na którym naprawdę zależy firmie.

Epizod IV: Nowa Nadz… orowana zmiana

Przez moment zdawało się, że Electronic Arts ugięło się pod presją prasy, internautów oraz fanów Gwiezdnych wojen. Media obiegła wiadomość o zaktualizowanej wersji drugiego Battlefronta, w której średni koszt herosa zmalał z 60 000 do 15 000 tys. kredytów. Dzięki temu bohaterowie mieli być łatwiejsi do zdobycia i nie tak atrakcyjni do kupienia z perspektywy skrótowej ścieżki wyłożonej mikro-transakcjami.  Jest tylko jeden, drobny szkopuł…

Okazało się, że wraz ze zmniejszeniem przeciętnego kosztu herosa zmalała również średnia wartość nagród, jaką gracz otrzymywał za wykonane aktywności! EA zniżyło ceny bohaterów o 75 proc., ale stawki za wykonane misje, przeprowadzone starcia oraz zrealizowane wyzwania stopniały o podobną wartość. Nie mam pojęcia, który geniusz Elektroników wpadł na ten pomysł. Czy wydawca gry naprawdę sądził, że nikt tego nie zauważy? Przecież w dobie Internetu nic nie znika na zawsze. Tyczy się to również stawek z nagrodami przed wymuszoną korektą.

Świetnym prognostykiem dyskusyjnego ruchu EA okazał się użytkownik Reddita o nicku Feminymphist. Rzekomy pracownik sektora marketingu przepowiedział, że Elektronicy zastosują strategię „make outrage outdated”. Manewr polega na wprowadzeniu takich zmian, aby krytyka poprzedniego stanu rzeczy przestała być aktualna. Nowa narracja wypychałaby starą, a każda krytyka rozbijałaby się o ogólne stwierdzenie powtarzane przez niedociekliwych, że przecież zmiany zostały wprowadzone i nie ma co dalej bić piany. Zamiast tego trzeba poczekać z oceną do momentu premiery. Reddit nie dał jednak za wygraną i wytoczył potężne działo.

Epizod V: EAmperium Kontratakuje

Społeczność Reddita wzniosła się ponad podziałami. Na kanałach poświęconych PC, Xboksowi, PlayStation, a nawet Nintendo gracze z całego świata zachęcali siebie nawzajem do bojkotu drugiego Battlefronta. Internauci debatowali nad najlepszą formą wyrażenia sprzeciwu wobec działań EA. Wielką popularność zyskał pomysł, aby skargi kierować bezpośrednio do Disneya, który sprzedał Elektronikom niemal wyłączne prawa do tworzenia gier w filmowym uniwersum Gwiezdnych wojen. Jeszcze popularniejszy stał się postulat o zwrocie zamówień przedpremierowych oraz kupionych gier. Tutaj pojawił się problem.

W Internecie podniosła się wrzawa, jakoby EA usunęło przycisk odpowiedzialny za rozpoczęcie procedury zwrotu środków. To nie do końca tak. System Elektroników działa w oparciu o jasną procedurę. Przycisk zwrotu jest widoczny do momentu, gdy środki za zamówienie przedpremierowe nie znikną z naszego konta. Czyli do czasu komercyjnego debiutu produktu. Gdy program na swoją premierę, w zamian za złotówki/dolary/euro klient otrzymuje licencję na grę, a kolei przycisk zwrotu znika.

Oczywiście reklamacja dalej jest możliwa. Tyle tylko, że aktualnie trzeba czekać około godziny na połączenie z konsultantem. Ci muszą przeżywać najgorsze chwile w swojej pracy. Naprawdę im nie zazdroszczę. To przecież nie wina ludzi na słuchawce, że Star Wars: Battlefront II jest, jaki jest. Alternatywną i skuteczniejszą drogą do zwrotu pozostaje skorzystanie z odnośnika zamieszczonego w wiadomości e-mail otrzymanej podczas zakupu. Użytkownicy Reddita raportują, że link wciąż działa, chociaż niektórzy napotkali na drobne niedogodności podczas korzystania z tej procedury.

REKLAMA

Pomimo fatalnej sytuacji wizerunkowej, EA się nie poddaje. Wręcz przeciwnie.

Wydawca kontratakuje, podtrzymując wolę zorganizowania sesji AMA (zapytaj nas, o co chcesz) na platformie Reddit. To trochę tak, jak gdyby wejść do jaskini pełnej wilków, które nie jadły od tygodnia. Nie wiem, kto zostanie rzucony na pożarcie niegłupiej społeczności Reddita, ale naprawdę nie chciałbym być w jego skórze. Możecie być za to pewni, że najciekawsze wątki z debaty wyłowimy i przedstawimy na Spider’s Web, gdy już do niej dojdzie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA