Ale Urus! Lamborghini zaprezentowało pierwszego SSUV-a na świecie
Tak właśnie. Zwykłe SUV-y są dla zwykłych śmiertelników. Urus ma być pierwszym na świecie samochodem typu Super Sport Utility Vehicle, czyli SSUV-em.
Firma Automobili Lamborghini zaprezentowała właśnie swój model Urus, który ma być odpowiedzią tej włoskiej marki na obecny trend w motoryzacji, czyli SUV-y. Auto powinno spodobać się wszystkim, którzy z jednej strony marzą o dużym, rodzinnym samochodzie, a z drugiej... chcieliby od czasu do czasu pojeździć trochę szybciej.
Lamborghini Urus: nadmuchane coupe z tradycjami.
Część z was mogło o tym nie słyszeć, ale Lambo w swojej historii zaliczyło już epizod z terenową konstrukcją. Model ten nazywał się LM002 i cieszył się tak ogromną popularnością, że Włosi wyprodukowali aż 302 egzemplarze tego auta. Zakładam, że w przypadku Urusa, Lamborghini liczy na trochę większą sprzedaż.
Jeśli chodzi o jego konstrukcję, to brak w niej kompromisów. Krótkie zwisy mają gwarantować doskonałą zwrotność (co przy długości 5,1 m jest bardzo ważne), a miejsca w środku ma być tyle, że podróż Urusem w 5 osób nadal będzie można określić mianem luksusowej. W oficjalnym komunikacie prasowym nie znajdziemy informacji o tym, jak model ten radzi sobie z jazdą po bezdrożach, ale podejrzewam, że i tak nikt, kto kupi Urusa, nie będzie na tyle szalony, żeby jeździć nim po bezdrożach.
Pod maską nie mogło zabraknąć 4-litrowego V8.
Benzynowa jednostka z podwójnym turbo oferuje 650 KM. Jeśli chodzi o moment obrotowy, to w zakresie 2,250-4,500 rpm jest to 850 Nm. Lamborghini chwali się też, że Urus jest jedną z najlżejszych konstrukcji, jeśli chodzi o SUV-y, dzięki czemu pojedynczy koń mechaniczny przypada na 3,38 kg masy auta. Powyższe cyferki w praktyce oznaczają, że od 0 do 100 km/h Urus potrafi rozpędzić się w 3,6 sekundy, a 200 km/h osiągnie już po 12,8 s.
Ten potężny motor sterowany jest za pośrednictwem 8-stopniowej skrzyni automatycznej, zestrojonej w taki sposób, aby przełożenia na niskich biegach były krótkie, a na wyższych - dłuższe. Także, jeśli ktoś chciałby przetestować auto w terenie, to może zaryzykować.
Z rzeczy ważnych należy jeszcze wspomnieć o napędzie na 4 koła i o tylnej, skrętnej osi, która nieco skróci promień zawracania tym potworem.
Wnętrze? Oczywiście, że jest luksusowe.
To w końcu Lamborghini. Środek Urusa został umiejętnie naszpikowany elektroniką, tak żeby kierowca i podróżujący z nim pasażerowie mogli w spokoju wypocząć podczas podróży. Elektrycznie sterowane fotele z funkcją wentylacji i masażu raczej nikogo nie zaskoczą.
W środku jest też sporo miejsca. Po złożeniu tylnej kanapy, w Urusie dostajemy aż 1596 litrów przestrzeni załadunkowej. Ciekawe, czy zmieściłby się tam Fiat 500?
Największa wada? Brak autonomii.
Cena Urusa w Europie ma zaczynać się od 171 429 euro (721 174 zł). Kwota dotyczy podstawowej wersji i nie uwzględnia żadnych podatków. Podejrzewam, że w konfiguratorze Urusa bardzo łatwo będzie przekroczyć milion.
Tylko, czy ktoś zechce wydać tyle pieniędzy na auto pozbawione autonomicznego systemu jazdy? Tak, Urus wygląda całkiem nieźle (jak na SSUV-a), ale to już nie są czasy, w których cokolwiek z logo Lamborghini wzbudza ogromne emocje i sprawia, że każdy czym prędzej dzwoni do swojego banku spytać o swoją maksymalną zdolność kredytową.
3,6 s do setki w SSUV-ie oczywiście imponuje, ale klienci zdolni do wyłożenia takiej kwoty na samochód na pewno będą pytać „a czemu on sam nie jeździ?"