REKLAMA

Podkładka za absurdalne pół tysiąca. Z Logitech PowerPlay nigdy nie musisz ładować bezprzewodowej myszy

Jest taka kategoria produktów, których nigdy sobie nie kupisz (głos rozsądku), ale z przyjemnością mógłbyś je posiadać (głos serca). Logitech PowerPlay to wypisz wymaluj wzorowy przedstawiciel takiego zbioru. Podkładka pod mysz kosztuje… 569 złotych. Nie, nie pomyliłem się.

Recenzja podkładki Logitech PowerPlay za pół tysiąca złotych
REKLAMA
REKLAMA

Profesjonalni oraz półprofesjonalni gracze w CS:GO wiedzą, że na podkładce pod gryzonia nie warto oszczędzać. Czym innym jest jednak znany i lubiany SteelSeries QCK za pięć dyszek, czym innym Logitech PowePlay w cenie ponad pół tysiąca złotych. Co takiego potrafi ta podkładka, że producent wycenił ją na równi z topowymi gryzoniami dla graczy?

Odpowiedź jest prosta - Logitech PowerPlay sprawi, że już nigdy nie będziesz musiał ładować bezprzewodowej myszki.

No, będąc precyzyjnym, to podkładka cały czas ładuje bezprzewodowo gryzonia za pomocą rezonansu elektromagnetycznego. Dzięki temu nigdy nie musisz podłączać myszki do kabla i nigdy nie wyczerpie się jej akumulator. Sekretem PowerPlaya nie jest bowiem podkładka per se, lecz specjalna mata, na której kładziemy jedną z dwóch dostępnych w zestawie powierzchni - materiałową lub utwardzaną. Mata generuje pole energetyczne na około centymetr wysokości, dzięki czemu gryzoń jest nieustannie ładowany. Nawet w samym środku rozgrywki.

 class="wp-image-606512"

Niestety, ta „magia” jest dostępna jedynie dla bezprzewodowych myszek Logitecha. Producent posiada na ten moment dwa produkty współgrające z podkładką PowerPlay. Pierwszy to tańszy, bardziej ekonomiczny G703. Drugi to rewelacyjny, niepodrabialny i bezkompromisowy G903. Gracze powinni zainteresować się zwłaszcza drugim gryzoniem. Logitech G903 naprawdę zaciera granice między przewodowym i bezprzewodowym graniem. Zero lagów. Zero problemów. Niesamowite możliwości. Tylko ta bateria…

Topowa myszka Logitecha będzie działać na akumulatorze ponad 30 godzin. Gdy korzystamy z podkładki Logitech PowerPlay, ten okres ulega wydłużeniu w... nieskończoność. Oczywiście, o ile podkładka będzie stale podłączona do PC. Warto dodać, że dzięki specjalnemu modułowi przy górnym rogu maty nie trzeba korzystać z dodatkowych wtyczek USB wymaganych dla bezprzewodowego gryzonia. Podkładka zastępuje to rozwiązanie, doskonale dogadując się z modelami G703 oraz G903. Synchronizacja odbywa się w locie. Wszystko jest natychmiastowe, bez konieczności instalowania żadnego dodatkowego oprogramowania.

Bajka, prawda? Niestety nie do końca. Im dłużej korzystałem z podkładki za pół tysiąca złotych, tym więcej wad dostrzegałem.

Zacznijmy od dwóch oczywistych minusów. Pierwszym jest absurdalna, mocno oderwana od polskich portfeli cena. Drugim kompatybilność z wyselekcjonowanym duetem myszek Logitecha. Jeżeli posiadacie topowe gryzonie poprzedniej generacji od tej firmy, możecie zapomnieć o bezprzewodowym ładowaniu bezpośrednio z podkładki. W grę wchodzą jedynie wcześniej wspomniane modele G703 oraz G903.

 class="wp-image-606515"

Rozczarowująca jest również prędkość ładowania akumulatorów. Pełne naładowanie rewelacyjnej G903 trwa przynajmniej 15 godzin. Gdybyśmy mieli to robić po kablu, co kilka dni grania, otrzymamy kilkukrotnie krótszy czas. Logitech PowerPlay to przede wszystkim podtrzymywanie życia bezprzewodowego gryzonia, a dopiero potem powolne, mozolne ładowanie jego akumulatora. Oczywiście myszka nie ma prawa się rozładować, ale nie liczcie na szybkie ładowanie indukcyjne w stylu ładowarek Qi dla Samsunga Galaxy czy iPhone’a.

No właśnie - trochę szkoda, że na wielkiej podkładce nie podładujemy przy okazji smartfonu, inteligentnego zegarka lub bezprzewodowych słuchawek. Miejsca jest aż nadto. Logitech zdecydował się na autorskie rozwiązanie wykorzystujące własne moduły magnetyczne znajdujące się na spodach gryzoni. Szkoda. Nie miałbym nic przeciwko krótkiemu doładowaniu akumulatora smartfonu w czasie katowania Europy Universalis IV albo World of Warcraft.

Autorskie rozwiązanie Logitecha ma również niezaprzeczalne plusy.

Przede wszystkim - zero zakłóceń i problemów z sygnałem. Chociaż pod podkładką wytwarzane jest pole energetyczne, w żaden sposób nie zakłóca to pracy bezprzewodowego sprzętu. To niemałe osiągnięcie. Flagowy G903 zachował swoje najważniejsze cechy. Topowy gryzoń Logitecha wciąż sprawuje się jak najlepsze myszki działające po kablu. Urządzenie oferuje brak jakiegokolwiek odczuwalnego opóźnienia, a także maksymalną precyzję i doskonałą kalibrację sensora.

 class="wp-image-606551"

Drugim plusem jest to, że akumulatory modeli G703 oraz G903 są ładowane nawet wtedy, gdy aktywnie korzystamy z myszki, wykonując nią gwałtowne i poszarpane ruchy. Łączność energetyczna jest stała, pomimo intensywnej akcji na serwerach ulubionej sieciowej strzelaniny. Ba, zauważyłem nawet, że gryzoń ładuje się również po podniesieniu go na około pół centymetra ponad poziom podkładki. Solidna technologia, która w przyszłości może okazać się nowym standardem.

Czy możliwości podkładki Logitech PowerPlay tłumaczą jej horrendalnie wysoką cenę?

Nie. Zdecydowanie nie. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę, że do działania maty potrzebujemy konkretnej myszki. Zestaw z tańszym G703 to wydatek rzędu 1000 złotych. Celując w droższą (ale wartą swojej ceny) G903 musimy odłożyć jakieś 1300 złotych. To przecież cena nowej, nieużywanej konsoli do gier! Chociaż Logitech PowerPlay jest ciekawą i dopracowaną zabawką, w żaden sposób nie jestem w stanie zracjonalizować takiej decyzji zakupowej.

Największe zalety:

  • Dwie podkładki w zestawie, każda bardzo wysokiej jakości (G440 i G240)
  • Bezprzewodowe myszki nigdy się na niej nie rozładują
  • Adapter zastępuje wtyczki USB
  • Natychmiastowa i banalna synchronizacja bez zbędnego oprogramowania
  • Ładuje gryzonie nawet podczas wykonywania nimi ruchów i kliknięć

Największe wady;

REKLAMA
  • Komiczna cena - 569 zł.
  • Kompatybilna jedynie z nową generacją myszek Logitecha - modelami G903 oraz G703
  • Bardzo wolne ładowanie akumulatora myszki (kilkanaście godzin do 100 proc.)
  • Smartfonu, smartwatcha ani słuchawek nie podładujesz
  • Brak waloru mobilności - nie weźmiesz jej na LAN Party bez pudełka
  • Brak dedykowanego oprogramowania dla MacOS

Wiem za to, że Logitech obrał bardzo dobry kierunek. W miarę jak koszt produkcji ich autorskich rozwiązań będzie malał, podkładki tego typu staną się coraz ciekawszym rozwiązaniem dla graczy. Zwłaszcza, że bezprzewodowe myszki (głównie Logitecha, Razera i Roccata) już teraz dogoniły pod względem możliwości topowe rozwiązania po kablu. Firma posiada w ręku solidną, perspektywiczną technologię. Teraz musi ją umiejętnie wykorzystać, optymalizując proces produkcji i zmniejszając cenę o połowę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA