REKLAMA

Kanadyjski radioteleskop będzie szukał odpowiedzi na kluczowe pytania o początek wszechświata

Trudno w to dziś uwierzyć, ale nie minęło jeszcze 100 lat od chwili, gdy Edwin Hubble zrozumiał, że wszechświat się rozszerza. Dziś wiemy, że robi to coraz szybciej, ale nie potrafimy jednoznacznie odpowiedzieć, dlaczego tak się dzieje.

radioeleskop CHIME
REKLAMA
REKLAMA

Jeszcze 100 lat temu ludzkość była przekonana, że wszechświat ogranicza się do najbliższego otoczenia. Inne galaktyki nazywane były mgławicami i nie rozważano ich, jako obiektów poza naszą Drogą Mleczną. Dopiero Edwin Hubble połączył fakty.

W 1929 r. opublikował artykuł pt. "Związek między odległością do mgławic pozagalaktycznych i ich prędkością liniową". Na zaledwie sześciu stronach zrewolucjonizował nasz sposób myślenia. Astronom dokonując prób pomiaru odległości między obiektami we wszechświecie zrozumiał, że ten się rozszerza. Grzech w tym miejscu nie wspomnieć również o belgijskim księdzu. George Lemaître, 2 lata przed Hubble'em opublikował artykuł, w którym dochodził od podobnych wniosków.

Odkrycie Hubble'a było zaledwie punktem wyjścia.

W 2011 r. uhonorowano Nagrodą Nobla trzech fizyków: Saula Perlmuttera, Briana P. Schmidta i Adama G. Riessa. Nagroda była wspólna, a badania prowadziły dwa zespoły badawcze. Naukowcy analizując bardzo odległe supernowe typu Ia oczekiwali, że znajdą dowody na to, że ekspansja wszechświata zwalnia, tymczasem odkryli, że przyspiesza.

Dlaczego tak się dzieje? Za ten stan rzeczy obwinia się ciemną energię. To hipotetyczna forma energii, podobnie, jak ciemna materia jest hipotetyczną formą materii. Co gorsza, obie przeważają, gdy próbujemy zbilansować masę wszechświata. Ciemna energia i materia mają stanowić 95 proc. Widzialna materia to więc tylko ułamek.

Naukowcy próbują poznać tajemnicę powyższych zjawisk. Teleskopy kosmiczne analizują mikrofalowe promieniowanie tła, będące reliktem Wielkiego Wybuchu i jednym z głównych dowodów na potwierdzenie tego ostatniego. Powstają też nowe instrumenty naziemne.

Kanadyjczycy zbudowali radioteleskop CHIME.

To oczywiście akronim, który kryje Canadian Hydrogen Intensity Mapping Experiment. Radioteleskop ma nietypową konstrukcję. Składa się z czterech 100-metrowych niepełnych cylindrów.

CHIME class="wp-image-589927"

Z danych przedstawionych przez University of British Columbia wynika, że teleskop zbierać będzie fale radiowe o długości fali od 37 do 75 centymetrów i częstotliwości od 400 do 800 MHz. Większość z nich stanowić zaś mają sygnały radiowe pochodzące z naszej galaktyki. Na wyobraźnię działa bardzo sugestywne porównanie, którego użyli naukowcy.

Kanadyjski teleskop ma dostarczać danych, które mają przyczynić się do rozwoju kosmologii i zrozumieniu historii i ekspansji wszechświata. Ma też pomóc w wykrywaniu kolejnych fal grawitacyjnych i wytłumaczeniu zjawiska szybkich błysków radiowych.

W projekcie bierze udział 50 kanadyjskich naukowców. "Chodzi o lepsze zrozumienie, w jaki sposób wszechświat się zaczął i co było tego przyczyną" - twierdzi  Mark Halpern z University of British Columbia.

REKLAMA

Radioteleskop powstał nieopodal miasta Penticton w południowo-zachodniej Kanadzie. Zbudowano go w specjalnej strefie ciszy radiowej. Fizycznym zabezpieczeniem przed zakłóceniami mają być okoliczne wzgórza. Poza tym rejon, w którym umieszczono instrument, podlega ochronie prawnej, która ma ograniczać działanie źródeł zakłóceń. Rząd kanadyjski podaje, że budynki w kompleksie są ekranowane, a na jego terenie obowiązuje zakaz używania telefonów komórkowych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA