Plan na nowy Microsoft jest prosty - wszystko na abonament. Wszystko
Office 365, Dynamics 365, Xbox Live i podobne im usługi abonamentowe są teraz w centrum zainteresowania Microsoftu. A co z całą resztą, z Windowsem na czele? Cóż, to zupełnie inna historia.
Media donoszą od niedawna o planowanej kolejnej reorganizacji struktur w Microsofcie. Niektóre, powołując się na źródła wewnątrz firmy, informują o planowanych zwolnieniach, w wyniku których pracę stracić ma 10 tys. osób. Tego typu optymalizacje dokonywane są często i to przez wiele korporacji. Pominąłbym ten temat zupełnie – bo co kogo obchodzi wewnętrzna struktura firmy – gdyby nie to, że to kolejny etap transformacji firmy.
Microsoft jest bowiem na drodze, która dąży do specjalizacji w jednym konkretnym miejscu. Chodzi tu oczywiście o chmurę obliczeniową, która staje się (a patrząc na wyniki finansowe, to już się stała) fundamentem tej firmy. Nie, nie oprogramowanie, a tym bardziej nie sprzęt. Chmura. I koniec.
To oczywiste, że Microsoft nie będzie zarabiał na tych wszystkich aplikacjach na iOS-a i Androida.
Najpopularniejszą platformą na rynku jest obecnie Android. iOS znajduje się hen, hen daleko w rankingu popularności, ale – z uwagi na świetnie prowadzoną strategię biznesową Apple’a – jest nadal bardzo dochodowy dla twórców aplikacji i usług. macOS pozostaje mało istotny, a Windows… cóż.
Windows to temat kontrowersyjny. Bo tak jak nadal jest niesłychanie popularny, tak ma coraz większe problemy z zainteresowaniem sobą nowych użytkowników i twórców oprogramowania. Na dodatek Windows na telefonach i urządzeniach w zasadzie nie istnieje, opierając swoją popularność wyłącznie na pecetach, a więc urządzeniach przeznaczonych głównie do pracy.
Microsoft co prawda ma spore sukcesy na rynku iOS i Androida dzięki swoim licznym i znakomitym aplikacjom oraz usługom, ale chyba wszyscy możemy się zgodzić, że dla tej firmy to za mało. Jedyne aplikacje, które faktycznie się liczą dla Microsoftu na te platformy, to te do obsługi usług Microsoftu, za które płacimy abonament. Takich jak Office 365, Dynamics 365 czy Xbox Live.
Firma nie jest ślepa i doskonale wie, jak reagować na swoje sukcesy i porażki. Stąd coroczne zmiany w organizacji firmy. Stąd i tegoroczne.
Kategorie, które (prawdopodobnie) najbardziej obchodzą Czytelników Spider’s Web, w zasadzie trafią do działu, który możemy nazwać „inne”.
Spekulacji w mediach, jak dokładnie mają wyglądać tegoroczne zmiany, nie brakuje. Powiedziano mi jednak (rozmówca nie chce podawać tożsamości publicznie, ale jest wiarygodną osobą), że najbliżej prawdy jest Bloomberg w swoim materiale. Skupmy się więc na tym, co nas na Spider’s Web szczególnie obchodzi. A więc na rozwiązaniach konsumenckich.
Te będą podzielone na pięć inicjatyw. Pierwsza to bieżące rozwiązania, a więc Windows, Surface, konsumencki Office 365 i platforma Xbox. Druga to nowe rozwiązania, a więc IoT, rozpoznawanie mowy, rzeczywistość mieszana i sztuczna inteligencja. Trzecia to telemetryczne badanie rynku, gdzie Microsoft ma analizować sprzedaż Windows 10 Pro, jego pozostałych wersji i zestawiać to z urządzeniami z iOS i Chrome OS, które Microsoft uważa za największe zagrożenie. Czwarta to zachęcanie twórców, a więc do tego, by narzędzia dla firm od Microsoftu były satysfakcjonujące również dla osób pracujących samodzielnie. I wreszcie piąta to gry wideo, w szczególności e-sport i transmisje z gier.
Każda z tych inicjatyw ma jeden i tylko jeden cel: napędzać użytkowników na korzystanie z chmury Microsoftu. Wszystko inne ma być tylko dodatkiem. Celem Windows, Xboksa i Surface’a (pierwsza z wymienionych inicjatyw) jest zapewnienie dostępności sprzętu wysokiej klasy do obsługi tej chmury, za którą płacimy lub mielibyśmy płacić abonament. Jeżeli Microsoft znajdzie lepszą ku temu metodę, każdy z tych produktów straci sens dla firmy.
Z Windows włącznie.
Dobre wieści są takie, że ten dziwny rozkrok Microsoftu pomiędzy oprogramowaniem i sprzętem a chmurą nadal trwa.
Korporacja, która ma tak wiele klientów i prowadzi interesy o wartości miliardów dolarów, nie może tak po prostu ich zwinąć i z dnia na dzień czy nawet z roku na rok przenieść się całkowicie do chmury. Zwłaszcza że nadal ma wielu klientów do „przechwycenia” do tej chmury, zarówno wśród konsumentów, jak i użytkowników indywidualnych.
Nie miejmy jednak żadnej wątpliwości. Sprzęt i oprogramowanie uruchamiane lokalnie są dla Microsoftu koniecznością, a nie celem. Kiedyś firmie przestaną być potrzebne, gdy w końcu osiągną oczekiwany rezultat.
A to oznacza, że przyszłość każdego z nich jest prawie że pewna: zostaną porzucone. Niektóre – być może – już za rok. Inne – hipotetycznie – za pół dekady. Microsoft stoi w rozkroku, bo musi. To jednak nie będzie trwało wiecznie, a z roku na rok firma coraz mocniej i pewniej opiera się na swojej chmurze. Kiedyś w końcu wykona ten ostatni krok…