REKLAMA

Mały, elegancki, niezawodny. WD My Passport SSD przez ostatnie tygodnie nie opuszczał mojej torby

Chyba się starzeję. Skoro bardziej, niż za nowym smartfonem rozglądam się za dobrym magazynem danych, to coś musi być na rzeczy.

WD My Passport SSD - recenzja Spider's Web
REKLAMA
REKLAMA

Jeszcze kilka lat temu nie przykładałem większej wagi do tego, w jaki sposób przechowuję pliki. Trochę danych tu, trochę tam, jakiś pseudo-backup w darmowej chmurze i to tylko dla dokumentów pokroju pracy licencjackiej, co by nie trzeba było jej pisać od nowa, jeśli plik się gdzieś zapodzieje.

Przewińmy kilka lat do przodu i sytuacja zmieniła się diametralnie. Darmowa chmura nie wchodzi w grę. Backup rzecz święta. Ba, nawet NAS-a sobie kupiłem, a najważniejsze pliki trzymam zawsze w co najmniej trzech miejscach. Zdjęcia to nawet w czterech, bo na wszelki wypadek nie usuwam ich z karty pamięci, dopóki nie zostaną obrobione i oddane klientowi.

Można patrzeć na to zachowanie jak na obsesję paranoika, ale każdy profesjonalista wam powie, że bez backupu nie ma życia. I to całkiem dosłownie, bo kiedy utrata pliku może się równać utracie wynagrodzenia, człowiek zaczyna dbać o każdy przechowywany bajt.

Znalazłem już rozwiązania do domu – NAS i dodatkowy dysk HDD + chmura. Znalazłem rozwiązanie w podróż – odporny na działanie żywiołów, pojemny dysk HDD, który stanowi użyteczną kopię zapasową, ale ze względu na powolne działanie nie nadaje się do pracy.

Tutaj do akcji wkracza WD My Passport SSD.

Przez kilka ostatnich tygodni testowałem najnowszy przenośny magazyn danych od Western Digital i wiem, że taki gadżet powinien znaleźć się w torbie każdego pracującego profesjonalisty.

 class="wp-image-574284"

O tym, jak można wykorzystać zewnętrzny dysk SSD pisałem już w osobnym artykule – zainteresowanych odsyłam do poprzedniego tekstu.

A co wyróżnia WD My Passport SSD?

Przede wszystkim – jest malutki.

Mierząc ledwie 90 x 45 x 10 mm możemy go nawet schować w kieszeni spodni i zapomnieć, że tam jest. W czasie testów rezydował na stałe w mojej torbie na ramię, skąd wyciągałem go tylko na czas pracy. W przeciwieństwie do dysku HDD, który zazwyczaj noszę, WD My Passport SSD był w tej torbie nieodczuwalny.

 class="wp-image-574283"
Smartfon dla skali.

Po drugie – jest elegancki.

Stylizowana na aluminium czarno-srebrna obudowa prezentuje się naprawdę stylowo i wpisuje się w nową linię wizualną produktów WD. Może to i drobiazg, ale miło jest, siedząc w kawiarni, położyć na stole taką elegancką kosteczkę, zamiast klockowatego, tanio wyglądającego dysku twardego.

 class="wp-image-574289"

Tutaj jednak drobna uwaga – chociaż WD My Passport Wireless prezentuje się bardzo ładnie, to szary plastik niezwykle łatwo się palcuje i niezwykle trudno owe odciski palców wyczyścić. Po kilku tygodniach użytkowania jest to praktycznie niemożliwe.

Po trzecie – jest wytrzymały.

Ok, lepiej nie wrzucać go do wody, ale WD deklaruje, że My Passport SSD przeżyje upadek z wysokości do 2 metrów. Także przypadkowe strącenie go ze stołu nie ma prawa skończyć się utratą ważnych dla nas plików.

 class="wp-image-574288"

Po czwarte – jest bezpieczny.

Podobnie jak z każdym dyskiem WD tak i z My Passport SSD dostajemy oprogramowanie firmy do robienia kopii zapasowej, zarządzania zawartością i szyfrowania danych.

 class="wp-image-574397"

U większości producentów są to śmieci, których od razu się z dysku pozbywam, ale WD robi te narzędzia na tyle dobrze, że chce się z nich korzystać na co dzień.

[gallery link="file" columns="2" ids="574399,574398"]

My Passport SSD naturalnie możemy wykorzystać nie tylko do backupu plików, ale też jako dysk odzyskiwania w Windowsie 10 lub Time Machine na macOS.

Po piąte – działa ze wszystkimi urządzeniami, które posiadam. I robi to bardzo szybko.

WD My Passport SSD łączy się z urządzeniami poprzez port USB-C 3.1 z prędkością sięgającą 515 mb/s. To znaczy, że mogę komfortowo pracować na przechowywanych w nim plikach, bez konieczności kopiowania ich na dysk urządzenia, co przydaje mi się szczególnie montując dysk w mobilnym komputerze, gdzie mam tylko 128 GB pamięci na dane.

 class="wp-image-574285"

W zestawie dostajemy przewód USB-C – USB-C oraz przejściówkę na USB-A, bardzo sprytną zresztą, z plastikowym zaczepem, który uniemożliwia przypadkowe rozłącznie się przewodu w trakcie korzystania.

 class="wp-image-574286"
Wystarczy złączyć przejściówkę z przewodem i na pewno nie puści w trakcie korzystania.

Choć producent jako kompatybilne wskazuje tylko systemu Windows i macOS, WD My Passport SSD bez problemu działa też ze smartfonami z Androidem. Nie raz i nie dwa podłączałem go do mojej Xperii XZ Premium, by zgrać na niego dane, lub skorzystać z pliku, który był na nim zapisany. Za każdym razem dysk spisywał się bez zarzutu.

 class="wp-image-574279"

Cena też nie odstrasza.

WD My Passport SSD dopiero trafi do polskiej dystrybucji, więc nie znamy jeszcze oficjalnych cen dla naszego kraju, ale w globalnej dystrybucji kosztuje bardzo rozsądne pieniądze.

Testowany przeze mnie wariant 256 GB sprzedawany jest zagranicą za kwotę 100 dol. Wersja 512 to już wydatek rzędu 200 dol., zaś największy, terabajtowy egzemplarz kosztuje 400 dol.

 class="wp-image-574282"

To bardzo rozsądne pieniądze względem tego, co można zrobić z przenośnym SSD. Konkurencja za swoje rozwiązania życzy sobie albo równie wiele, albo jeszcze więcej.

Nie wiem jeszcze, czy kupię WD My Passport SSD.

WD My Passport SSD ma bez wątpienia wiele zalet i jest prawdopodobnie najlepszym sprzętem tego typu, jaki do tej pory wpadł w moje ręce. Świetnie wykonany, niezawodny, z USB-C… - nie jest jednak sprzętem bez wad.

Przed zakupem powstrzymują mnie tak naprawdę dwie rzeczy: brak wodoodporności i brudząca się obudowa. Zaczynając od tego drugiego – co z tego, że konstrukcja jest elegancka, skoro po kilku tygodniach sprawia wrażenie wiecznie utytłanej smarem? Naprawdę, im mniej urządzeń muszę codziennie przecierać szmatką, tym lepiej.

A wodoodporność przydatna jest nie dlatego, że często biegam z dyskiem SSD na deszczu, ale dlatego, że „nieprzemakalne” torby często lubią jednak przemoknąć. Zdarzyło mi się już raz w ten sposób zniszczyć magazyn danych i wolałbym nie powtórzyć tego doświadczenia.

 class="wp-image-574281"
REKLAMA

To jednak bardzo indywidualne, subiektywne zarzuty. Jeżeli dla was nie stanowią one przeszkody, to WD My Passport SSD zdecydowanie wart jest zakupu.

Korzystanie z przenośnego dysku SSD naprawdę potrafi zmienić styl pracy. Na lepsze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA