REKLAMA

Polski rząd bierze się za Ubera i szykuje zmianę przepisów. Kierowcy bez licencji na celowniku

Uber świętuje właśnie pozyskanie pierwszego miliona klientów w naszym kraju, ale na tym dobra passa firmy w Polsce może się skończyć. Polski rząd planuje zmianę przepisów, które mogą utrudnić kierowcom wykonywanie usługi.

Polski rząd bierze się za Ubera i szykuje zmianę przepisów
REKLAMA
REKLAMA

Od samego początku swojego istnienia Uber budzi olbrzymie kontrowersje. Aplikacja do łączenia kierowców i pasażerów spotyka się z miażdżącą krytyką środowisk taksówkarskich, które zarzucają firmie prowadzenie działań niezgodnie z prawem. Dotyczy to również polskiego rynku.

Kierowcy używający aplikacji Uber są krytykowani za to, że nie wyrabiają licencji taksówkarskiej.

To zastrzeżenie wnoszone jest od samego początku i jak dotąd Uber nie ma na nie żadnej sensownej odpowiedzi. Wygląda na to, że polski rząd - a konkretnie Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa - nie ma zamiaru dłużej przymykać na to oka jak to działo się w przeciągu ostatnich dwóch lat. Jak podaje Polsat News za Rzeczpospolitą kierowcy i przedstawiciele Ubera powinni obawiać się nowych przepisów.

Już w maju lub czerwcu tego roku ma trafić pod obrady rządu nowy projekt ustawy o transporcie. Wiceminister infrastruktury Kazimierz Smoliński wyraża nadzieję, że ustawa wejdzie w życie już na początku przyszłego roku. Jeśli ustawa faktycznie przejdzie, to kierowcy Ubera zostaną nią w sposób niebudzący żadnych wątpliwości interpretacyjnych zobligowani do wyrobienia sobie licencji na przewóz osób.

Uber działa w Polsce już ponad 2 lata i do tej pory kwestia licencji budzi wątpliwości.

W tym czasie firmie udało się pozyskać milion użytkowników. Od pewnego czasu od kierowców wymagane jest założenie firmy. Swoich usług nie mogą już świadczyć kierowcy z doskoku tak jak często to wyglądało na początku i (przynajmniej w teorii) od zarobionych przez siebie pieniędzy na wykonywaniu kursów muszą płacić podatki w Polsce.

To było odpowiedzią na jedno z zastrzeżeń wobec Ubera, ale pozostała jeszcze jedna naprawdę istotna kwestia licencji. Pomijam tutaj zresztą formę rozliczeń (w Uberze nie ma kas fiskalnej, a za kurs klient rozlicza się automatycznie online) i kwestię innych składek na ubezpieczenie auta.

Niewykluczone, że nowa ustawa faktycznie przejdzie i Uber będzie musiał w przyszłym roku zrezygnować ze świadczenia usług w naszym kraju.

Nie byłaby to zresztą pierwsza taka sytuacja na świecie. Uber był już wyganiany przez wiele różnych miast i często ze względu na nowe przepisy musiał zamykać lokalne oddziały. Możliwe, że taka sama sytuacja spotka rynek w Polsce. Taksówkarze byliby z takiego obrotu spraw z pewnością zadowoleni.

REKLAMA

Mam jednak nadzieję, że rząd przyjrzy się sprawie dokładnie i wyciągnięte zostaną wnioski z tego, dlaczego Uber cieszy się dziś taką popularnością. Przed wprowadzaniem kolejnych regulacji warto się zastanowić, dlaczego pasażerowie i kierowcy wybierają dziś tę zagraniczną usługę zamiast taksówek.

Przy całej mojej sympatii dla np. MyTaxi, z którego również często korzystam, aplikacje zrzeszająca kierowców korporacji pozwalające zamówić kurs przez smartfona nie cechuje się takim samym poziomem wygody jak Uber. Jestem za tym, by ten rynek uregulować, ale nie chciałbym wylania dziecka z kąpielą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA