Skoki narciarskie to sport, który niestety unika nowych technologii. Sędziowanie na oko wiecznie żywe
Skoki narciarskie są pięknym sportem, w którym swego czasu zakochała się prawie cała Polska, ale brak jasnych, przejrzystych zasad i powtarzalności warunków powoli zabija ten sport.
Sezon skoków narciarskich powoli zmierza ku końcowi. Został nam już tylko ostatni - bieżący - weekend w słoweńskiej Planicy, aby później czekać do listopada na kolejny sezon. Mam nadzieję, że Walter Hofer (dyrektor Pucharu Świata) i spółka wykorzystają ten czas, aby poprawić kilka denerwujących szczegółów, jakie przeszkadzają w pełnym cieszeniu się skokami.
Sędziowanie na oko
Sędziowie w skokach narciarskich mają swój własny regulamin, który określa, ile punktów mogę odjąć od maksymalnej dwudziestki – noty marzeń. Brak telemarku to maksymalnie 4 pkt. mniej, a niesymetryczne ułożenie ramion w locie to maksymalnie 1 pkt. mniej.
Noty pojawiają się w kilka sekund po wylądowaniu, ale towarzyszy im wiele kontrowersji. Rafał Kot, fizjoterapeuta reprezentacji Polski jako pierwszy poruszył ten temat w czasie Turnieju Czterech Skoczni:
Im ktoś jest wyżej w Pucharze Świata tym dostaje lepsze noty. Wynika to po części z tego, że sędziowie są daleko od skoczków w locie i jeszcze dalej od miejsca lądowania, a mają oceniać szczegóły obiektu poruszającego się z prędkością 100 km/h. Widoczność może pogarszać jeszcze mgła, która często towarzyszy zawodom.
Czy nie lepiej byłoby w tej sytuacji skorzystać z powtórek w zwolnionym tempie, aby dokładnie ocenić czy zawodnik wylądował telemarkiem, czy tylko zamarkował go po lądowaniu na dwie nogi? Już teraz rozwiązanie to wchodzi powolutku na sportowe stadiony w piłce nożnej, a od dawna korzysta z niego siatkówka czy tenis.
Przeliczniki za wiatr, ale nie boczny
Od kilku sezonów w skokach narciarskich obecne są przeliczniki za wiatr. Jeśli wiatr wieje skoczkowi w plecy, to może liczyć na bonusowe punkty, a jeśli pod narty, to punkty karne. Wiatromierze rozlokowane są na całej skoczni, ale zawodnicy i trenerzy mają do nich wiele uwag:
Wtórował mu były trener reprezentacji Polski, Łukasz Kruczek:
System miał pomagać w rozgrywaniu równiejszych zawodów, tymczasem jest dziurawy.
Kombinezony do sky divingu
W sporcie, w którym sędziowie starają się mierzyć najmniejszy podmuch wiatru, bo może mieć decydujący wpływ na długość skoku dopuszcza się obniżenie kroku niemal do kolan (Pan z lewej). Nie muszę chyba tłumaczyć, że zwiększa to opór powietrza i siłę nośną w trakcie lotu.
Norweg Andre Forfang dopiero po kilku konkursach został zdyskwalifikowany za coś, co widzieli wszyscy przed telewizorami. Kontrolujący narciarskie kombinezony muszą liczyć się z faktem, że ich pracę sprawdzą miliony przed telewizorami.
Ręczne mierzenie odległości
Jak to robią w FIS-ie wytłumaczone jest na poniższym wideo.
Mamy XXI wiek, a odległość nadal mierzy się metodą na oko - jednym dodaje, a innym ujmuje się metrów, z których każdy jest przecież punktowany i ma wpływ na końcowy rezultat. To człowiek jest najsłabszym ogniwem wszelkich, komputerowych systemów, więc zastanawiam się czy nie dałoby się go wyeliminować także tutaj. Jeśli systemy uczenia maszynowego mogą rozpoznawać różne kształty i przedmioty, to dlaczego nie mogłyby wziąć na siebie również momentu zetknięcia z ziemią?
Powtórzę: skoki narciarskie są pięknym sportem, w którym zakochała się prawie cała Polska, ale brak jasnych, przejrzystych zasad i powtarzalności warunków powoli zabija ten sport. A już na pewno nie pozwala mu rozwinąć pełni skrzydeł.skoki narcia