Kierowca coś źle kliknął, czyli jak Uber Eats działa w Polsce
Uber Eats już działa w Polsce od dwóch tygodni. Postanowiłem sprawdzić, jak nowa usługa zamawiania jedzenia online wypada na tle Pizza Portalu i serwisu Pyszne.pl. Nie mogło być jednak jak w bajce, bo już przy trzecim zamówieniu coś poszło nie tak. I to z tego samego powodu, z którego moja opinia o usłudze Uber ostatnio się pogorszyła.
Użytkowe aplikacje mobilne, które zainstalowałem na swoim smartfonie, to zwykle bardzo dopracowane programy. Wynika to z wielu lat doświadczenia stojących za nim deweloperów. Wykonywanie przelewów, robienie zakupów, śledzenie przesyłek, sprawdzenia trasy komunikacji miejskiej, płacenie za bilety, wyszukiwanie miejsc w okolicy - do wszystkich tych aktywności mam świetne aplikacje, na których można polegać. Wiele z nich powstało w Polsce.
Schody zaczynają się przy zamawianiu jedzenia do domu.
Do zamawiania jedzenia przez internet korzystam okazjonalnie ze stron internetowych i aplikacji takich serwisów jak Pizza Portal i Pyszne.pl. Mam też w zanadrzu zawsze kilku aplikacji od różnych sieci, które nie zdecydowały się na oferowanie swoich produktów w agregatorach ofert. Te wszystkie usługi łączy jedno: są do kitu. Wyglądają i działają jak z poprzedniej epoki.
Wiem, że wśród czytelników mamy wielu zadowolonych klientów Pizza Portal i Pyszne.pl, ale ja z tymi usługami i pomniejszymi aplikacjami mam fatalne doświadczenia. A to kierowca się zgubi, a to jedzenie dojedzie zimne, a to proces płatności prowadzi do strony 404, a to połowy zamówienia nie da się zrealizować (o czym dowiaduję się dopiero po pobraniu pieniędzy z karty).
Takie duperele skutecznie zniechęcają do zamawiania jedzenia ze smartfona.
Brak sensownej wyszukiwarki, brak dobrze zaprojektowanych stron mobilnych, wyskakujące błędy po każdorazowym odświeżeniu ekranu - to standard w polskich aplikacjach do zamawiania jedzenia przez internet. Nic dziwnego, że wieść o starcie Uber Eats w Warszawie przyjąłem z entuzjazmem.
Platforma w założeniu realizuje podobne cele co Pizza Portal i Pyszne.pl, chociaż stawia - przynajmniej na razie - na mniej znane lokale gastronomiczne, które do tej pory nie oferowały dostawy. Po oficjalnym debiucie odczekałem kilka dni, aż Uber Eats się rozrusza i postanowiłem sprawdzić usługę.
Jak wygląda zamawianie z Uber Eats? Po uruchomieniu aplikacji można od razu zalogować się na swoje konto Uber i podać adres dostawy, a na pierwszym ekranie widać polecane restauracje posortowane według czasu dostarczenia zamówienia na podany adres.
Jeśli polecane knajpy nie przypadną do gustu można przejść do wyszukiwarki, która podpowiada jakiego typu kuchnię można wyszukać.
Hasło pizza pokazuje 16 różnych pizzerii w mojej okolicy, a obok każdej nazwy widać przybliżony czas dostawy.
Dotknięcie kafelka z wybraną knajpą otwiera jej kartę w aplikacji wraz z listą polecanych potraw.
Menu to przewijana lista, ale na szczęście w prawym dolnym rogu jest przycisk ułatwiający przechodzenie do innych sekcji.
Po wybraniu dania można jest w ograniczonym stopniu modyfikować. Dostępne opcje zależą od konkretnej restauracji.
Nie zabrakło menu w języku angielskim, co docenią z pewnością obcokrajowcy.
Wybrane produkty można dodać do koszyka. Niestety działa on tylko dla jednej restauracji i nie da się tym samym kursem zamówić dwóch dań z różnych miejsc.
Przez złożeniem zamówienia pojawia się ekran potwierdzający.
Po zaakceptowaniu zamówienia pieniądze są zabierane z konta.
Pojawia się wtedy nowy panel śledzenia zamówienia.
Można w każdej chwili podejrzeć szczegóły na wypadek jakbyśmy zapomnieli, co do nas jedzie.
Jak dostawca odbierze przesyłkę z restauracji to pojawi się stosowne powiadomienie.
Kierowcę można podejrzeć na mapie wraz z szacowanym czasem dostawy.
Mapkę można powiększyć na cały ekran.
Niestety w przypadku tego zamówienia system... nie zadziałał. W przypadku dwóch poprzednich nie było problemu, ale teraz kierowca zniknął z mapy i czas oczekiwania wynosił 0 minut.
Skonsternowany wysłałem do dostawcy SMS-a, ale nie otrzymałem odpowiedzi.
Sprawdziłem opcje pomocy.
Zaciekawił mnie chat na żywo.
Okazuje się, że nie działa on bezpośrednio w aplikacji, tylko wymaga przejścia na stronę internetową. Zrezygnowałem z tego rozwiązania i postanowiłem zadzwonić do kierowcy.
Okazało się, że kierowca coś źle kliknął w aplikacji i anulował ze swojej strony kurs i to było źródłem problemów. Na szczęście trafił do mnie z zaledwie kilkoma minutami spóźnienia względem przewidywanego czasu dostawy.
Jak widać wystąpił problem, ale nie spowodował on opóźnienia dostawy.
Zawinił tutaj czynnik ludzki. Pomimo to z Uber Eats jestem jak na razie zadowolony. Przy pierwszych dwóch zamówieniach nie było żadnych problemów, a przy trzecim mimo pomyłki dostawcy jedzenie dojechało ciepłe. Czas oczekiwania jest zdecydowanie krótszy niż w przypadku konkurencyjnych usług i bynajmniej nie jest loterią. Nie mogę jednak już powiedzieć, że wszystko przebiega bez zarzutu.
Na szczęście sam interfejs aplikacji jest bardzo przyjazdy i wygodny w użyciu. Podoba mi się to, że Uber Eats od razu korzysta z danych karty płatniczej przypisanej do mojego konta w Uberze i mogę zamawiać jedzenie bez konieczności robienia ręcznie przelewów online i bez potwierdzania transakcji kodem BLIK. Aplikacja jest znacznie bardziej przyjazna niż rozwiązania konkurencji.
Uber Eats ma podobną filozofię do usługi Uber.
Dla klienta proces zamawiania jedzenia przez internet ma być uproszczomy do granic możliwości i tutaj faktycznie taki jest. Aplikacja staje się przezroczysta, a rozliczanie następuje w tle i nie wymaga od klienta żadnych dodatkowych działań.
Mam nadzieję, że problem, który mnie spotkał przy trzecim zamówieniu, był tylko jednorazową wpadką, bo z aplikacji aż chce się korzystać, czego nie można powiedzieć o okopanej na rynku konkurencji, która nie może wyjść z technologicznego marazmu.
Jedyne co mnie zmartwiło, to... mało polsko brzmiące imię dostawcy.
Nie zrozumcie mnie źle: nie mam nic przeciwko zatrudnianiu w Polsce osób innych narodowości. Pod jednym warunkiem: niech dobrze wykonują swoją pracę i niech będą do niej przygotowani. Niestety w przypadku Ubera często kierowcami zostają osoby, które dopiero przyjechały do Polski. To frustrujące głównie z jednego powodu.
Nie chodzi mi tu nawet o brak znajomości miasta. To nie jest aż takim problemem, bo mamy GPS. Gorzej, że osoby, które przyjechały do pracy zza granicy i mają bezpośredni kontakt z klientem, często nie mówią sprawnie po polsku. To problematyczne, bo często nie da się dobrze porozumieć z taką osobą przez telefon.
Wygląda na to, że Uber Eats może cierpieć na podobny problem, co Uber. Jeśli na stanowisko dostawców będą zatrudniane osoby, z którymi trudno się dogadać, to w przypadku usługi dostawy jedzenia online może to skutkować nie kilkuminutowym spóźnieniem na spotkanie, jak w Uberze, a zimnym obiadem.