Mówili o nim: polski Apple. Na drodze InPostu stanęła jednak Poczta Polska
Rafał Brzoska wydał wojnę trzeciemu, po wojsku i policji, największemu pracodawcy w kraju - Poczcie Polskiej. Wciąż walczy, choć po kilku zwycięstwach przyszło pasmo klęsk. Dziś częściej słychać o ekspansji zagranicznej słynnych Paczkomatów, niż o powrocie do krajowych przetargów.
Poniżej znajdziesz szczegółową historię InPostu, założonego przez self-made milionera Rafała Brzoskę.
2006 rok, czyli powstaje InPost
InPost powstał w 2006 roku. Założył go twórca Integer.pl, Rafał Brzoska, w najlepszym możliwym momencie. Start InPostu zbiegł się w czasie ze strajkiem listonoszy Poczty Polskiej. Wówczas tylko ta spółka Skarbu Państwa mogła dostarczać listy o masie niższej niż 50 g. Brzoska wykorzystał pomysł, aby dociążać listy pięćdziesięciogramową blaszką i w ten sposób omijać monopol państwa.
2007 rok i początek ekspansji InPostu
Rynek kupił propozycję InPostu i firma zaczęła rosnąć jak na drożdżach. W 2007 roku potroiła liczbę obsługiwanych miast do 173, a liczba miesięcznie doręczanych przesyłek wyniosła 2 mln. Firma zadeklarowała, że wejdzie na rynek finansowo-ubezpieczeniowy i będzie obsługiwać przesyłki międzynarodowe. Pod koniec roku InPost uruchomił system śledzenia listów i przesyłek przez internet.
Już w 2007 roku pojawiały recenzje usług InPost. Do plusów zaliczono: cenę (przesyłka polecona ekspresowa taniej o 2,97 zł), atrakcyjną kopertę i brak kolejek w okienkach. Do minusów natomiast: zasięg, godziny nadania, późną dostawę, słabe możliwości reklamacji i niezabezpieczone koperty.
Na 53 wysyłki autora recenzji dwie przesyłki nie doszły do adresata, a dwie wróciły do nadawcy. W sumie otrzymał on 62 listy od 10 klientów, którzy bardzo długo czekali na swoje przesyłki.
30 października 2007 roku Integer.pl zadebiutował na giełdzie.
2008 rok, czyli kolejne kłopoty Poczty Polskiej
Poczta Polska znowu strajkuje. 20 tysięcy pracowników domagało się podwyżki w wysokości 537 zł brutto i krytykowało sposób zarządzania spółką. Te wiadomości podziałały jak woda na młyn dla InPostu. Firma uruchomiła nową usługę ubezpieczania przesyłek pocztowych. Ubezpieczać można było na kwoty 500 lub 1000 zł, dopłacając 2 lub 3 zł.
Zaczęły się też pojawiać doniesienia, że blaszki dociążające listy są przyklejane do kopert tylko na chwilkę, a później natychmiast odklejane do transportu. Zgodnie obowiązującym wówczas jeszcze prawem InPost nie mógł przewozić listów lżejszych niż 50 gramów, ale nikt nie kontrolował pojedynczych kurierów.
Dwa lata później Poczta Polska pozwie Integera o "bezpodstawne wzbogacenie się". Wedle Poczty Polskiej dołączanie blaszek łamało prawo. Integer wygra proces w sądzie.
2009 rok, czyli startują Paczkomaty
Najsłynniejszy produkt InPostu ma już 8 lat. W 2009 roku firma wprowadziła niemałą rewolucję - paczkę można było odebrać samodzielnie o dowolnej porze dnia i nocy, podając kod z SMS-s lub maila. Sklep mógł wysłać paczkę znając tylko adres mailowy adresata.
Do końca roku powstaje 300 paczkomatów.
2010 rok i Paczkomaty już zarabiają
Brzoska zapowiada, że do końca 2010 roku Paczkomaty mają być już rentownym biznesem. InPost cały czas rozwija ich siatkę, ale dzieje się to powoli - w ciągu 12 miesięcy powstaje tylko 150 nowych Paczkomatów. Docelowo w całym kraju ma ich być 800, a w samej Warszawie 40.
Poczta Polska cały czas znajdowała się wówczas w kryzysie. Przychody stanęły w miejscu na poziomie 7 mld zł, a straty urosły aż do 210 mln zł.
2011 rok, czyli nie taki InPost piękny, jak go malują
Brak spektakularnych nowości... Poza jedną - powiadomienia o dostarczeniu przesyłek można już odbierać nie tylko mailowo czy SMS-owo, ale również przez Gadu-Gadu.
Dzięki rosnącemu kursowi Integera na GPW w Warszawie urósł też i majątek Rafał Brzoski. W 2011 roku po raz pierwszy trafił on na listę najbogatszych Polaków, zajmując 92 miejsce. Jego majątek był wówczas wyceniany na 207 mln zł!
Internet zaczął się jednak zapełniać doniesieniami klientów o skandalicznej jakości usług świadczonych przez InPost, awizo odbieranymi w szopach, zagubionymi przesyłkami i niekompetentną obsługa klienta.
2012 rok i międzynarodowe Eldorado Paczkomatów
Już nie tylko blaszkami, ale i małymi notesikami, zaczął InPost dociążać swoje listy. Jeden z klientów zauważył, że przychodzą one w "kopertach z odzysku", ale w środku mają jeszcze więcej papieru (gdzie tu logika?). Miał to jednak być ostatni rok monopolu Poczty Polskiej na najlżejszych przesyłkach.
InPost planował dalszą ekspansję - większa liczba placówek w kraju była zaledwie preludium do ekspansji międzynarodowej. Powstała spółka easyPack, prowadząca projekt paczkomatowy na rynkach zagranicznych; na początku w Chile, Estonii, Litwie, Łotwie, Rosji, Hiszpanii, Cyprze, Słowacji, Irlandii, Arabii Saudyjskiej, Australii i Czechach.
58 mln euro w spółkę włożył Integer, a 50 mln euro zainwestował amerykański fundusz PineBridge. Kurs na giełdzie wystrzelił w górę. Brzoska zapowiadał, że do końca 2016 roku na świecie powstanie 16 tys. paczkomatów. Obietnicy nie udało się wypełnić do dziś.
Majątek Brzoski wzrósł do 315 mln zł, co wywindowało go na 72. miejsce na na liście 100 Najbogatszych Polaków 2012.
2013 rok - InPost przejmuje kontrakt Poczty Polskiej
Do 2013 roku walka InPostu z Pocztą Polską przypominała zmagania Dawida z Goliatem. Odbierając Poczcie kontrakt na obsługę sądów i prokuratur InPost przeszedł od podgryzania kostek do walki w stójce.
Niestety, jak pokazała historia był to początek końca wspaniałych wzrostów imperium Brzoski. Sieć pełna jest historii ludzi, którzy nie wiedzieli o wydanych na nich wyrokach, albo prowadzeniu postępowań, gdyż InPost nie dostarczył im listu.
Chyba najbardziej medialnym przykładem jest historia rolnika z województwa podlaskiego, który przez niedostarczenie listu z sądu nie wiedział, że stracił 50 tys. zł. Według InPostu awizo zostawiono w bramie. Takowej jednak nigdy w gospodarstwie nie było... Zdarzały się nawet przypadki odwoływania rozpraw sądowych, gdyż instytucje nie miały pewności czy strony zostały poinformowane o procesie.
Późniejsze badania pokazały, że listonosze cieszą się o wiele większym społecznym zaufaniem niż kurierzy InPostu.
W odpowiednim przygotowaniu sieci dystrybucji listów i przesyłek nie pomogły dwa duże kontrakty: ze Stefczyk Finanse (operator placówek Kasy Stefczyka) i Ruchem. Na mocy tego pierwszego klienci mogli korzystać z produktów finansowych i usług pocztowo-kurierskich w jednej placówce. Ten drugi umożliwił InPostowi korzystanie z infrastruktury aż 5 tys. kiosków Ruchu w całym kraju.
Paczkomatowa franczyza
Paczkomaty miały być również rozwijane na zasadach franczyzy. Osoba prywatna mogła wydzierżawić kawałek gruntu na paczkomat i zyskiwać pieniądze od każdej przesyłki, jaka w nim wyląduje.
InPost nie zwalniał na rynku międzynarodowym.
Paczkomaty miały wejść jeszcze do Finlandii, Danii, a także Holandii i Szwajcarii, później podbić obie Ameryki i Azję. Całość inwestycji miała kosztować 1 mld zł!
W Europie najbardziej perspektywicznym rynkiem dla easyPack miała być Wielka Brytania, gdzie zapowiadano postawianie 2 tys. paczkomatów.
Brzoska awansował w rankingu najbogatszych Polaków na 51. miejsce z majątkiem szacowanym na 475 mln zł.
2014 rok, czyli początek kłopotów easyPack
Zapowiedzi były szumne: InPost miał wkrótce wchodzić do Malezji, Hong Kongu i Francji, a także na Bliski Wschód i nawet do Afryki. Na rynku krajowym też było całkiem nieźle: InPost wygrał z Pocztą Polską przetarg na obsługę przesyłek Centrum Usług Wspólnych o wartości ok. 33 mln zł i wciąż rozwijał siec dystrybucji.
W promocji bardzo pomógł kontrakt z Allegro na wysyłki i darmowe zwroty. Na jego mocy list polecony można było wysłać za 3,94 zł, a paczkę za 7,99 zł. Zgodnie z danymi firmy z jej 3,5 tys. paczkomatów korzystało już 12 mln użytkowników w 20 krajach na całym świecie.
Inwestorzy nie byli jednak tak łaskawi i powiedzieli sprawdzam! Brzoska przez lata karmił ich wizją podboju świata, ale spektakularnych efektów poza Polską nie było widać. Według branżowych informacji wolniejsza ekspansja InPostu została wywołana kłopotami w znalezieniu odpowiedniego inwestora strategicznego. Odwrót funduszy odbił się na kursie akcji:
W rankingu Forbesa z początku 2014 roku majątek Brzoski urósł jeszcze do 700 mln zł wynosząc go na 28. miejsce, którego dotychczas nie poprawił.
Szybki rozwój InPostu nie pozostał niezauważony poza granicami kraju:
2015 rok i unieważnienie przetargu wygranego przez InPost
InPost rozpoczął ten rok wprowadzając nową usługę - InPost Cross Border. Dzięki niej mogliśmy wysłać paczkę kurierem pod dowolny adres w wielu krajach Unii Europejskiej, lub do paczkomatu - tam, gdzie paczkomaty były.
InPost zawarł też umowę z eBayem, która działała podobnie jak ta z Allegro, ale odnosiła się do rynku brytyjskiego.
Poprawiła się też sytuacja finansowa EasyPacka. Udało mu się pozyskać od funduszu Tempelton i grupy PZU 109 mln zł na dalszy rozwój. Z kolei bank BGK udzielił firmie 133 mln zł kredytu na pokrycie rynku kanadyjskiego siecią ok. 500 Paczkomatów. Sam Brzoska również dał się poznać jako inwestor - objął 27,54 proc. udziałów w Social WiFi, polskiej firmie wykorzystującej Wi-Fi, jako narzędzie marketingowe.
Najgorsze miało dopiero nadejść...
Najważniejsze i najbardziej brzemienne w skutki w dotychczasowej karierze Brzoski było unieważnienie przetargu na korespondencję rządową, który wygrał InPost. Według podmiotu otwierającego przetarg "pojawił się dowód potwierdzający brak interesu publicznego w wykonaniu zamówienia", który dziwnym trafem wcześniej nie był znany.
Brzoska pisał zaś, że Polska "nie jest państwem prawa".
Minister Andrzej Halicki mówił zaś, że nie jest zadowolony z poziomu usług, jakie InPost świadczy przy obsłudze wygranego wcześniej przetargu na obsługę sądów i prokuratur. Minister chciał "zlikwidować patologie na rynku pocztowym".
Z jednej strony można wspomnieć, że rząd w przededniu wyborów mógł chcieć zrobić prezent 70 tys. pocztowców i nieuczciwie potraktował InPost, jednak z drugiej strony tylko 36 proc. Polaków było zadowolonych z usług firmy Brzoski w zakresie dostarczania przesyłek administracyjnych (badanie ARC Rynek i Opinia na zlecenie Instytutu Pocztowego).
Później na InPost spadły jeszcze dwa ciosy. Najpierw zawieszono umowę na odbiór korespondencji w kioskach Ruchu, a później Poczta Polska wygrała przetarg na obsługę sądów.
Według Brzoski Poczta Polska zaoferowała ceny dumpingowe - o wiele niższe niż rynkowe i o wiele niższe niż w podobnym przetargu kilka lat wcześniej.
Taki dumping w Polsce jest zakazany. Aby unaocznić go opinii publicznej InPost zaproponował Poczcie przekazanie do obsługi wszystkich swoich listów po cenach, jakie zaoferowała sądom. Poczta nie potraktowała propozycji poważnie.
2016 rok - kubeł zimnej wody i restrukturyzacja
Straty finansowe na przesyłkach listowych sprawiły, że firma musiała przejść restrukturyzację. Zmniejszono sieć placówek partnerskich o 45 proc., a „zasoby ludzkie" o 40 proc. Niestety nie przyniosło to wymaganych rezultatów, więc zdecydowano się na definitywne pożegnanie z przesyłkami listowymi. Teraz InPost koncentruje się już tylko na dużych miastach i paczkach.
Zaniepokojone tymi wieściami Allegro postanowiło rozesłać do swoich klientów ankietę, sprawdzającą czy są zadowoleni z usług InPostu. Współpraca nie została zatrzymana, więc wyniki były raczej pozytywne. Na ochłodzenie współpracy może jednak wpłynąć fakt, że InPost niedawno podniósł swoje ceny przy przesyłkach z Allegro.
Wiele kontrowersji wokół Brzoski pojawiło się również w momencie sprzedaży za 10 tys. zł (!) spółki-córki InPostu - Bezpieczny List. Na kilka dni przed wypłaceniem pensji firma znalazła nowego właściciela, który zamiast wynagrodzeń wręczył wypowiedzenia. Brzoska umywa ręce i zwraca uwagę, że ze zwolnionymi pracownikami nie ma już nic wspólnego. Ich sytuacja została nagłośniona przez partię Razem.
Coraz słabiej zaczęła się też przedstawiać pozycja EasyPacka na rynku międzynarodowym:
Miał być polski Apple...
Tak dobrze raczej nie będzie. Raz, że Brzoska podkreśla, że 3 proc. europejskiego rynku e-commerce w pełni by go ukontentowało, a dwa, że firma zdaje się być na równi pochyłej.
Mam nadzieję, że restrukturyzacja przyniesie zamierzone skutki i jeszcze nie raz będziemy dumni z sukcesów EasyPacka za granicą. Podejrzewam jednak, że wiele osób byłoby zadowolone z zupełnie przeciwnego obrotu sprawy. Wynika to przede wszystkim z łatki bezwzględnego biznesmena przyklejonej Brzosce, który bez skrupułów sprzedaje pracowników, zatrudnionych uprzednio na umowę zlecenie.
Jest w tym zapewne szczypta prawdy, jednak dodać należy, że polskie państwo nigdy nie wspierało przedsiębiorców. Wysokie i skomplikowane podatki, a także niedawne posądzanie o działanie na niekorzyść państwa w istocie przynoszą szkodę nam wszystkim.
InPost wciąż się rozwija, daje pracę i odnajduje się na uregulowanym rynku pocztowym. Niewiele takich historii sukcesu możemy znaleźć w Polsce.