REKLAMA
  1. Spider's Web
  2. Technologie
  3. Motoryzacja

Imponujące tempo. Samochody Google'a już prawie nie potrzebują kierowców

Jak szybko przebiegają prace nad autonomicznymi samochodami? Projekt Google, Waymo, właśnie dał nam odpowiedź na to pytanie. I jest imponująca.

02.02.2017
12:08
google waymo
REKLAMA
REKLAMA

Jeszcze w 2015 roku - w ramach prowadzonych przez Google/Alphabet/Waymo programów testowych - ludzki kierowca musiał przejmować kontrolę nad autonomicznym samochodem prawie raz (0,8) na każde przejechane 1000 mil. To i tak dobry wynik - oznacza bowiem, że - statystycznie - musielibyśmy cztery razy pokonać trasę z Warszawy do Gdańska, żeby taka sytuacja wystąpiła.

A jak wygląda sytuacja obecnie? Dużo, dużo lepiej. W 2016 Google - w ramach obowiązkowych raportów - poinformowało, że konieczność przejęcia ręcznej kontroli występowała już czterokrotnie rzadziej - zaledwie 0,2 raza na 1000 pokonanych mil.

Przy czym wynik te udało się poprawić nawet pomimo tego, że liczba pokonywanych przez autonomiczne samochody Google kilometrów wyraźnie wzrosła z roku na rok. W 2015 było to 682 894 km, natomiast w 2016 - już 1 023 330. Dwa lata temu zanotowano 341 przypadków wyłączenia systemów autonomicznej jazdy, a rok później - tylko 124.

Co zdarzyło się w tych 124 przypadkach?

Według reguł obowiązujących sprawozdania Google'a, z których pochodzą te dane, przejęcie kontroli przez człowieka zliczane jest w dwóch przypadkach. Albo wtedy, kiedy wykryty zostanie błąd w systemie autonomicznej jazdy, albo wtedy, kiedy dalsze jego używanie może prowadzić do niebezpiecznej sytuacji.

Google zaznacza jednak w raporcie, że jego kierowcy wielokrotnie przejmują kontrolę nie tylko w krytycznych sytuacjach, ale również i wtedy, kiedy mają chociażby najmniejsze wątpliwości związane z bezpieczeństwem. Nie można więc uprościć tych wyników do tego, że kierowcy Google 124 uratowali w zeszłym roku autonomiczne samochody przed kraksą.

Również i w przypadku przekazania kierowcy kontroli nad samochodem przez komputer nie zawsze wynikało to z faktycznego zagrożenia. Czasem chodziło o drobne usterki techniczne (np. przerwany kabel) a czasem o "niestandardowe" odczyty z czujników. Zaznaczono jednak, że liczba takich technicznych wpadek została ograniczona w 2016 roku aż o 89 proc.

Gdzie samochody Waymo radzą sobie najlepiej?

Tutaj nie ma wątpliwości - tam, gdzie w pierwszej kolejności systemy autonomiczne trafią (właściwie już trafiają) w przypadku masowo produkowanych samochodów.

Według raportu przez cały rok ani razu nie przekazano kierowcy kontroli nad samochodem podczas jazdy na autostradach. 12 razy trzeba było interweniować w przypadku jazdy po drogach szybkiego ruchu, natomiast wszystkie pozostałe zdarzenia, w sumie 112, miały miejsce w miastach.

W jakich sytuacjach samochody Waymo sobie nie radziły?

Alphabet/Waymo/Google szczegółowo rozpisał, z jakich powodów dochodziło do każdego wyłączenia. Wśród najczęstszych przyczyn wymienia się m.in. niechciane manewry autonomicznego samochodu i zachowanie innych kierowców na drodze.

Jakie z tego wnioski?

Jeśli chodzi o poruszanie się samochodem po autostradzie bez udziału kierowcy - faktycznie, jest to wizja jak najbardziej realna w niezbyt odległej przyszłości. Ba, już teraz w Tesli, Mercedesie czy Volvo możemy zdać się na podobne systemy wspomagające jazdę.

Natomiast jeśli chodzi o 100 proc. naszego codziennego przemieszczania się, w tym również i po dużo bardziej skomplikowanych i niebezpiecznych drogach miejskich - cóż, tu jest jeszcze sporo do zrobienia. Ale i postępy w tej kwestii - chociażby patrząc na statystyki Waymo - są imponujące.

REKLAMA

Zobacz: Mercedes klasy E. Jazda BEZ TRZYMANKI

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA