Imponujące tempo. Samochody Google'a już prawie nie potrzebują kierowców
Jak szybko przebiegają prace nad autonomicznymi samochodami? Projekt Google, Waymo, właśnie dał nam odpowiedź na to pytanie. I jest imponująca.
Jeszcze w 2015 roku - w ramach prowadzonych przez Google/Alphabet/Waymo programów testowych - ludzki kierowca musiał przejmować kontrolę nad autonomicznym samochodem prawie raz (0,8) na każde przejechane 1000 mil. To i tak dobry wynik - oznacza bowiem, że - statystycznie - musielibyśmy cztery razy pokonać trasę z Warszawy do Gdańska, żeby taka sytuacja wystąpiła.
A jak wygląda sytuacja obecnie? Dużo, dużo lepiej. W 2016 Google - w ramach obowiązkowych raportów - poinformowało, że konieczność przejęcia ręcznej kontroli występowała już czterokrotnie rzadziej - zaledwie 0,2 raza na 1000 pokonanych mil.
Przy czym wynik te udało się poprawić nawet pomimo tego, że liczba pokonywanych przez autonomiczne samochody Google kilometrów wyraźnie wzrosła z roku na rok. W 2015 było to 682 894 km, natomiast w 2016 - już 1 023 330. Dwa lata temu zanotowano 341 przypadków wyłączenia systemów autonomicznej jazdy, a rok później - tylko 124.
Co zdarzyło się w tych 124 przypadkach?
Według reguł obowiązujących sprawozdania Google'a, z których pochodzą te dane, przejęcie kontroli przez człowieka zliczane jest w dwóch przypadkach. Albo wtedy, kiedy wykryty zostanie błąd w systemie autonomicznej jazdy, albo wtedy, kiedy dalsze jego używanie może prowadzić do niebezpiecznej sytuacji.
Google zaznacza jednak w raporcie, że jego kierowcy wielokrotnie przejmują kontrolę nie tylko w krytycznych sytuacjach, ale również i wtedy, kiedy mają chociażby najmniejsze wątpliwości związane z bezpieczeństwem. Nie można więc uprościć tych wyników do tego, że kierowcy Google 124 uratowali w zeszłym roku autonomiczne samochody przed kraksą.
Również i w przypadku przekazania kierowcy kontroli nad samochodem przez komputer nie zawsze wynikało to z faktycznego zagrożenia. Czasem chodziło o drobne usterki techniczne (np. przerwany kabel) a czasem o "niestandardowe" odczyty z czujników. Zaznaczono jednak, że liczba takich technicznych wpadek została ograniczona w 2016 roku aż o 89 proc.
Gdzie samochody Waymo radzą sobie najlepiej?
Tutaj nie ma wątpliwości - tam, gdzie w pierwszej kolejności systemy autonomiczne trafią (właściwie już trafiają) w przypadku masowo produkowanych samochodów.
Według raportu przez cały rok ani razu nie przekazano kierowcy kontroli nad samochodem podczas jazdy na autostradach. 12 razy trzeba było interweniować w przypadku jazdy po drogach szybkiego ruchu, natomiast wszystkie pozostałe zdarzenia, w sumie 112, miały miejsce w miastach.
W jakich sytuacjach samochody Waymo sobie nie radziły?
Alphabet/Waymo/Google szczegółowo rozpisał, z jakich powodów dochodziło do każdego wyłączenia. Wśród najczęstszych przyczyn wymienia się m.in. niechciane manewry autonomicznego samochodu i zachowanie innych kierowców na drodze.
Jakie z tego wnioski?
Jeśli chodzi o poruszanie się samochodem po autostradzie bez udziału kierowcy - faktycznie, jest to wizja jak najbardziej realna w niezbyt odległej przyszłości. Ba, już teraz w Tesli, Mercedesie czy Volvo możemy zdać się na podobne systemy wspomagające jazdę.
Natomiast jeśli chodzi o 100 proc. naszego codziennego przemieszczania się, w tym również i po dużo bardziej skomplikowanych i niebezpiecznych drogach miejskich - cóż, tu jest jeszcze sporo do zrobienia. Ale i postępy w tej kwestii - chociażby patrząc na statystyki Waymo - są imponujące.