REKLAMA

Nie musisz wydawać fortuny, żeby jeździć autonomicznym autem - kusząca obietnica Nissana

Ile musi kosztować samochód, któremu możemy w określonych warunkach oddać pełną kontrolę nad prowadzeniem? 200, 300 czy 400 tys. zł? Według Nissana dużo, dużo mniej.

nissan
REKLAMA
REKLAMA

Jednym z kolejnych takich samochodów będzie bowiem - jak zapowiedział dziś oficjalnie Nissan - nowa generacja modelu Leaf. A więc modelu, który ceną nie zbliży się nawet do pojazdów Mercedesa, Tesli czy Volvo, które dziś są w stanie częściowo zastąpić kierowcę podczas jazdy.

ProPILOT na pokładzie

Nowa generacja najlepiej sprzedającego się samochodu elektrycznego (tak, nie jest to Tesla) nie będzie jednak - co nie powinno być zaskoczeniem - pojazdem w pełni autonomicznym. Leaf, który trafi na rynek jeszcze w tym roku, wyposażony zostanie w system ProPILOT, który wyręczy kierowcę, ale tylko w określonych warunkach.

Według Nissana funkcje autonomicznej (czy może raczej: zautomatyzowanej) jazdy mają być dostępne przy jeździe po autostradzie, pod warunkiem trzymania się jednego pasa ruchu (a więc bez zmiany pasa czy wyprzedzania przy użyciu ProPILOTa).

Zgodnie z wcześniejszymi informacjami, ProPILOT w tym wydaniu ma być w stanie w pełni kierować samochodem w zakresie prędkości od 30 do 100 km/h. Nie trzeba trzymać kierownicy (choć pewnie trzeba będzie jej co jakiś czas dotykać), nie będzie też niezbędny samochód poprzedzający. Auto będzie poruszać się środkiem pasa ruchu z zadaną prędkością lub - jeśli pojawi się pojazd poprzedzający - z taką, która pozwoli utrzymanie odpowiedniego dystansu. ProPILOT jest w stanie też całkowicie zatrzymać samochód, jeśli auto poprzedzające się zatrzyma.

Nowy Leaf nie będzie przy tym pierwszym autem tego producenta, do którego trafi ProPILOT. Pod koniec zeszłego roku - zgodnie z planami rozwoju tego systemu - trafił on do Nissana Sereny. Niestety to auto przeznaczone było na rynek japoński.

Cena, cena, cena.

I choć takie (i nie tylko takie) rzeczy widzieliśmy już w przypadku innych samochodów, dostępnych od miesięcy na rynku, to jednak pomiędzy nimi a Nissanem będzie znacząca różnica - chodzi o cenę.

Obecny Leaf jest absurdalnie wręcz drogi - w Polsce musimy zapłacić za niego aż 128 tys. zł i to za wersję z zestawem akumulatorów o pojemności 24 kWh (zasięg 199 km). Mimo to jego cena startowa jest daleka od ceny wyjściowej Mercedesa klasy E, Volvo S/V90 czy Tesli Model X/S.

A nowy Leaf ma być tańszy niż jego poprzednik. Nie super tani, ale - dzięki współdzieleniu technologi z innymi markami - atrakcyjniejszy cenowo niż do tej pory. Jak bardzo? Tego dokładnie nie wiadomo, ale może okazać się całkiem ciekawą propozycją. O ile oczywiście poprawiony zostanie zasięg (obecnie najdroższa wersja Leafa ma 30 kWh i zasięg 250 km) i... stylistyka.

Jedynym cenowym konkurentem dla nowego Leafa - o ile mówimy o autach z funkcją autonomicznej jazdy, najlepiej elektrycznych - może być Tesla Model 3. Będzie ona wprawdzie trochę droższa, ale za to Autopilota do ProPILOTa wolimy raczej nie porównywać.

Co dalej?

Nissan już jakiś czas temu ujawnił plan rozwoju swojego systemu. Pierwszy krok - wprowadzenie na rynek w 2016 roku systemu umożliwiającego autonomiczną jazdę po drogach jednopasmowych - udało się zrealizować.

Jeśli dalej wszystko pójdzie zgodnie z planem, w przyszłym roku auta tej marki będą mogły poruszać się już w taki sposób po wielu pasach. Kolejny, przewidziany na 2020 rok etap, to radzenie sobie dodatkowo ze skrzyżowaniami.

REKLAMA

Pozostaje nam tylko czekać, aż kolejne i kolejne marki będą oferować takie tryby jazdy w coraz tańszych i tańszych samochodach, a za takie wyposażenie nie będziemy musieli płacić kilkunastu tysięcy złotych. Zapewniam - dłuższa wyprawa samochodem z taką pomocą staje się o wiele przyjemniejsza.

[jaguarsuv]

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA