Piraci mają powód do świętowania. Nowa wersja zabezpieczeń gier Denuvo padła
Nie ma zabezpieczenia, którego nie da się złamać. Kolejnym przykładem potwierdzającym tę tezę jest zabezpieczenie Denuvo. Trzymało się ono naprawdę długo, jednak w końcu i ono poległo.
Denuvo nie jest klasycznym zabezpieczeniem, takim jak aktywacja konkretnej gry na Steam, Origin czy Uplay. Denuvo po prostu z nimi współpracuje i zabezpiecza nie samą grę, ale wszystkie współpracujące z nią elementy. Można je określić jako zabezpieczenia zabezpieczeń, ponieważ uniemożliwia ono jakąkolwiek ingerencję w pliki gry oraz powiązane z nią oprogramowanie.
Jak konkretnie działa Denuvo? Nie wiadomo. Twórcy tego zabezpieczenia nie chcą dzielić się swoimi sekretami. To mogłoby naprowadzić crackerów na prawidłowy trop i pozwolić im skutecznie złamać ich zabezpieczenia. Tak naprawdę wiadomo tylko, że Denuvo wykorzystuje 64-bitowy system szyfrujący, który wymaga klucza przypisywanego konkretnemu komputerowi i znajdującym się w nim komponentom.
Podczas instalacji gry Denuvo generuje taki klucz i korzysta z niego w celach weryfikacyjnych, uniemożliwiając tym samym uruchomienie gry na innym pececie. Oczywiście teraz zabezpieczenie to może działać w zupełnie inny sposób, w końcu zmienia się ono praktycznie z każdą głośną premierą.
Denuvo było już wielokrotnie łamane.
Nie dziwiło to jego twórców, którzy sami przyznawali, że ich zadaniem nie jest stworzenie niezniszczalnego zabezpieczenia, ale maksymalne odsunięcie w czasie jego złamania. Podejście to było sensowne, ponieważ w obecnych czasach gra budzi największe zainteresowanie wyłącznie przez kilka tygodni po premierze. Jeżeli w tym czasie gry nie uda się złamać, zainteresowane nią osoby będą zmuszone do jej kupna lub… czekania. Na obniżenie ceny gry lub ostatecznie złamanie zabezpieczeń, zależnie od własnych preferencji i moralności.
Przez naprawdę długi czas Denuvo sprawdzało się znakomicie. Crackerzy byli w stanie złamać gry wyposażone w to narzędzie dopiero po kilku tygodniach lub miesiącach od premiery. Wówczas jednak twórcy Denuvo łatali swoje zabezpieczenie i przy premierze kolejnej gry piraci ponownie mieli spory problem z jego złamaniem. Tytuły takie jak Lords of the Fallen, Rise of Tomb Raider oraz Just Cause 3 były zabezpieczone przez naprawdę długi czas. Po próbach złamania ostatniego wymienionego tytułu, crackerzy z grupy 3DM stwierdziła, że Denuvo w ciągu dwóch lat może całkowicie zlikwidować zjawisko piractwa.
Teraz sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Najnowsza wersja Denuvo została wykorzystana w Resident Evil 7 i… została złamana w zaledwie 5 dni od premiery gry. To rekordowy czas. Tak szybkie poradzenie sobie z zabezpieczeniem sugeruje, że piraci znają już ogólną zasadę działania Denuvo i są w stanie poradzić sobie nawet z tak wyrafinowanym zabezpieczeniem. O ile Denuvo drastycznie się nie zmieni, nielegalne kopie zabezpieczonych nim gier będą szybko trafiać do sieci.
Jak poradzić sobie z problemem piractwa?
Oczywiście można do końca świata bawić się w ten sposób w kotka i myszkę, jednak ja jestem zdania, że lepiej jest zapobiegać niż leczyć. Twórcy gier powinni zastanowić się, czemu crackerzy łamią zabezpieczenia gier. Robią to, ponieważ twórcy nie tworzą żadnych wersji demonstracyjnych i nie dają jakiejkolwiek możliwości zapoznania się z grą przed wydaniem na nią 100 lub 200 zł. Gdyby środki przeznaczone na zabezpieczenie gry były wykorzystane na stworzenie jej dema, problem piractwa na pewno by nie upadł. Wtedy jednak piraci straciliby najważniejsze usprawiedliwienie swoich działań.
Może więc zamiast inwestować w jak najlepsze zabezpieczenia, lepiej jest po prostu wydać demo swojej gry? A najlepiej jest zrobić obie rzeczy. Wówczas gracze będą mieć możliwość zapoznania się z grą, a gdy ta ich wciągnie… będą musieli iść do sklepu, ponieważ nie będzie dało się pobrać jej nielegalnej kopii. Twórcy gier powinni się nauczyć, że dobry diler pierwszą działkę daje zawsze za darmo.