Microsoft, YouTube, Facebook i Twitter wypowiedzieli wojnę... Państwu Islamskiemu
Może i kiedyś walka z terrorem była wymysłem amerykańskich służb, jak niektórzy zwolennicy teorii spiskowych sugerują. Dziś jednak to śmiertelne zagrożenie dla zachodniej cywilizacji, co dostrzegają również najwięksi świata IT.
Najpotężniejsi giganci sieci społecznościowych będą ze sobą ściśle współpracować i już samo to jest nie lada wiadomością. Firmy te coraz bardziej zdają sobie sprawę z zagrożenia dla zachodniego świata, jakim jest terroryzm i nowopowstałe, samozwańcze państwa kierujące się fundamentalistycznymi filozofiami. I z tego, że niejednokrotnie stają się narzędziem w rękach terrorystów.
To ma się zmienić. Facebook, Twitter, Microsoft i należący do Google’a YouTube będą się wymieniać nawzajem wszystkimi danymi, jakie pozyskały i które mają związek z terroryzmem. Za każdym razem, gdy dana sieć usunie jakąś treść, w tym filmy i zdjęcia, z uwagi na związek z działaniami terrorystów i ich propagandą, dane na temat usuniętego wpisu, w tym wszystkie cyfrowe ślady jakie pozostawił umieszczający, będą gromadzone w bazie danych, do której każda z firm będzie miała dostęp. Dzięki temu każda z nich szybciej będzie mogła reagować na umieszczanie kolejnych treści o tym charakterze.
Sojusz inspirowany polityką?
Niewykluczone, że sojusz ten został zainspirowany głosowaniem przeprowadzonym w Parlamencie Europejskim, w wyniku którego europosłowie zgodzili się wspierać wszelkie inicjatywy mająca na celu zaostrzenie cenzury antyterrorystycznej, która ma się nie ograniczać tylko do mowy nienawiści czy organizowaniu się celem dokonania zbrodni, ale również do nawoływania do przemocy czy terrorystycznej propagandy.
Firmy internetowe zostały również skrytykowane przez parlament za niedostateczne inwestycje w monitorowanie treści udostępnianych na łamach tych usług, zauważając, że jest bliskim niemożliwemu wykrycie tychże przez tak niewielkie zespoły, jakie te firmy zatrudniają. Według danych Komisji Europejskiej 40 proc. skarg na treści związane z mową nienawiści zostało uwzględnionych w przeciągu doby, a kolejne 43 proc. w przeciągu 48 godzin.
Wspólna baza danych ma zapewne w dużym stopniu zredukować ten problem i ma być uruchomiona na początku przyszłego roku. Sojusz jest otwarty na nowych członków.
Terroryzm w Internecie? To będzie grząski i śliski temat
Jak zawsze, największym problemem jest fakt, że polityka ta odbije się rykoszetem na uczciwych ludziach. Bandyci inspirowani przez tak zwane Państwo Islamskie czy inni fundamentaliści stanowią dla nas poważne zagrożenie, które bezwzględnie należy zwalczać. Podejrzewam, że wszyscy się tu z tym zgodzimy.
Pytanie czym jest mowa nienawiści i czym jest terroryzm w oczach maszyn i administratorów, którzy będą nadzorować całość? Czy jeżeli ja napiszę, że kolejne podwyżki podatków są nie do przyjęcia i wezwę znajomych na Facebooku do wyjścia na ulicę, to jestem terrorystą, czy tylko uciążliwym dla aktualnej władzy użytkownikiem?
Na szczęście, dla tego pomysłu, choć inicjatywa prawdopodobnie jest inspirowana polityką, tak pozostaje prywatną. Na szczęście nie mamy obowiązku korzystania ze społecznościowych usług wyżej wskazanych korporacji i w momencie, w którym polityka udostępniania danych nam przestanie odpowiadać, możemy się z tych serwisów wypisać. Choć jestem przekonany, że kontrowersji brakować nie będzie.