Stało się. Zdjęcie ze smartfona trafiło na okładkę Sports Illustrated
Fani fotografii mobilnej mają mocny argument za tym, że zdjęcia ze smartfona mogą być czymś więcej, niż tylko pstrykami. Fotografia ze smartfona trafiła na okładkę Sports Illustrated.
Sports Illustrated to magazyn z długą tradycją, który jest wydawany nieprzerwanie od 1954 roku. Jego właścicielem jest Time Warner, a nakład przekracza 3 mln egzemplarzy. Okładkę grudniowego wydania po raz pierwszy zdobi zdjęcie wykonane smartfonem.
Sesja wykonana (nie tylko) smartfonem
Autorem zdjęcia jest Michael J. LeBrecht II, który został poproszony o zrobienie okładki do nowego numeru magazynu. Fotograf oczywiście wyraził zgodę, ale częścią umowy było wykonanie zdjęć smartfonem.
W sesji wykorzystano Lenovo Moto Z z modułem aparatu Hasselblad True Zoom. Taki zestaw ma większe możliwości od podstawowego aparatu smartfona (chociażby zoom optyczny), natomiast aparat w module nie jest żadną rewelacją. To nadal mała matryca i niezbyt ostra, miniaturowa optyka.
Mimo to jakość zdjęcia była wystarczająca, by trafiło ono na okładkę. Jak mówi LeBrecht serwisowi Petapixel, podczas pracy pojawiło się kilka problemów, m.in. mocowanie smartfona do statywu, z uwagi na wystający z tyłu moduł.
Uzyskany efekt spodobał się zarówno fotografowi, jak i modelowi, którym był Dwayne "The Rock" Johnson.
Fotograf uważa, że porównywanie smartfona do lustrzanki nie ma sensu.
Sesja zdjęciowa była oczywiście wykonana w profesjonalnym studiu fotograficznym, z wykorzystaniem ciągłego oświetlenia. To właśnie dobre doświetlenie sceny sprawia, że zdjęcie wygląda ładnie i profesjonalnie.
Mimo to fotograf nie zrezygnował z aparatu. Podczas sesji fotografował również lustrzanką Canon 5Ds. Wcale się temu nie dziwię, bowiem sesja okładkowa tego kalibru wykonana samym tylko smartfonem byłaby wielkim ryzykiem. Poniżej znajdziecie kilka zdjęć wykonanych podczas sesji Canonem, a pełna galeria jest dostępna na stronie magazynu.
Sztuka da sztuki?
Niedawno pisałem o filmowcu, który zestawił kamerę iPhone'a 7 Plus z kamerą RED Weapon za 50 tys. dol. Efekt wcale nie był druzgoczący dla iPhone'a. Teraz mamy przykład na to, że smartfon może być wykorzystany w sesji okładkowej.
Oba przykłady wykorzystania smartfona udowadniają tylko to, że doświadczony fotograf i filmowiec poradzi sobie z wykonaniem zlecenia (niemal) niezależnie od posiadanego sprzętu.
Mimo to nadal fotografowanie dużych sesji smartfonem jest nie do końca poważne. W takich momentach zawsze przypomina mi się mój wywiad z fotografem Robertem Wolińskim, w którym porusza on temat smartfonów.
Jak stwierdził Robert Woliński:
Ten akapit podsumowuje wszystko. Można zrobić dobrą sesję smartfonem, ale jeszcze przez bardzo długi czas będzie to sztuka dla sztuki.