Dlatego media społecznościowe nie zastąpią fotoreporterów. To zdjęcie przejdzie do historii
Końcówka roku przyniosła fotografię, która stanie się symbolem. Niestety powstała ona w przerażających okolicznościach, lecz właśnie to stanowi o jej mocy.
Są pewne, bardzo rzadkie, sytuacje, kiedy trafiamy na fotografię i od razu wiemy, że zapisze się ona w historii. Podświadomie czujemy, że mamy do czynienia z czymś wielkim i ważnym. Z symbolem pewnych wydarzeń.
Być może najpowszechniej znanym przykładem takiej fotografii jest słynne, przerażające zdjęcie spadającego człowieka na tle World Trade Center, wykonane 11 września 2001 roku. Niestety takich zdjęć-symboli w ostatnich latach było dużo więcej.
Zdjęcie, które od wczoraj porusza w mediach społecznościowych.
Wczorajszy dzień przyniósł wiele złych nowin ze świata. Ich symbolem może zostać poniższa fotografia.
Zdjęcie przedstawia moment tuż po tym, jak turecki zamachowiec zastrzelił rosyjskiego ambasadora w galerii sztuki w Ankarze. To wydarzenie może mieć okropne skutki dla sytuacji geopolitycznej na świecie, a samo zdjęcie porusza do szpiku kości.
Autorem zdjęcia jest Burhan Ozbilici, dziennikarz i fotoreporter pracujący dla Associated Press. Wyobraźcie sobie, co musiał czuć fotograf w zastanej sytuacji. Zamachowiec tuż po strzale wymachiwał bronią i wykrzykiwał nienawistne hasła w amoku. Chwilę później sam zginął po interwencji policji.
Jak bardzo trzeba mieć fotografię we krwi, by w takim momencie przyłożyć aparat do oka i fotografować wydarzenie?
Zdjęcie zamachowca wywołało olbrzymie poruszenie w mediach społecznościowych.
Na Facebooku 13 godzin od publikacji zareagowało na nie 33 tys. osób, a 51 tys. osób podało zdjęcie dalej. Dla porównania,
na profilu AP Images mało które zdjęcie generuje więcej niż kilkaset reakcji.
Dość niefortunnie wygląda fakt, że większość osób zareagowała na zdjęcie... polubieniem. Pamiętajmy, że Facebook wprowadził całą gamę innych reakcji właśnie dla takich momentów, jak ten.
O sile zdjęcia świadczą też komentarze na Facebooku, których jest już prawie 6500. Wiele osób sugeruje, że to zdjęcie warte nagrody Pulitzera. Część osób przekazuje słowa uznania dla fotografa ("nie wiem, czy sam umiałbym złapać ostrość w takiej sytuacji"), a inni nie zostawiają na fotografie suchej nitki ("jakim trzeba być człowiekiem, by w takiej chwili fotografować?!").
I choć można odnieść wrażenie, że w dobie mediów społecznościowych, Facebooka i transmisji live, fotoreporterzy stają się niepotrzebni, to opisywana fotografia udowadnia, że jest dokładnie odwrotnie.
Kiedy u większości osób instynkt samozachowawczy bierze górę, fotoreporter jest w stanie ryzykować, często własnym zdrowiem, a wręcz życiem, by pokazać światu ważne wydarzenia. Tego sposobu myślenia nie da się zastąpić smartfonem z żadną aplikacją.