To tu siedzą i trzęsą polskim internetem - odwiedzamy biuro naTemat
O 9 rano wszyscy spotykają się na kolegium, a później rozchodzą do swoich biurek, aby tworzyć polski internet.
Siedziba NaTemat mieści się nieopodal Dworca Gdańskiego w Warszawie w bardzo ładnie prezentującym się żółtym budynku wynajmowanym od Instytutu Chemii Przemysłowej.
To już czwarta siedziba serwisu, który wcześniej mieścił się m.in. w wynajmowanej kamienicy, czy dwupiętrowym mieszkaniu.
Wchodzących wita przepiękna klatka schodowa.
Michał Mańkowski, dyrektor serwisu podkreśla, że taka „miejscówka” z daleka od korporacyjnego świata bardzo im odpowiada.
Wchodzimy do jaskini czterech lwów.
Najbliżej okna siedzi kierownictwo – dyrektor i redaktor naczelna naTemat, dalej Rafał Madajczak z AszDziennika.
Prawie wszyscy pracują na Macach.
Choć wszyscy siedzą razem na open space, to każdy z serwisów i wydawcy mają swoje własne sekcje.
Grupa dysponuje także dwoma pracownikami, którzy skupiają się jedynie na produkcji wideo.
Bardzo na plus: dużo wolnego miejsca w biurze. „Można wstać, porzucać sobie piłkę”.
Albo pograć w piłkarzyki.
Jedna z dwóch sal konferencyjnych. Przy stole siedzą redaktor naczelna Bliss i redaktor naczelna MamaDu.
Druga sala konferencyjna poświęcona jest tru:Dat. To projekt rozwijany we współpracy i z pieniędzy Google.
Dzwonek oznajmia jakieś ważne wydarzenie w historii naTemat, np. przebicie granicy 6 mln unikalnych użytkowników.
To element zaczerpnięty z filmu Stażysta z Robertem DeNiro. Był tam przedstawiony startup modowy, który każdy sukces sygnalizował właśnie takim dzwonkiem. Wtedy wszyscy pracownicy zbierali się w jednym miejscu i gratulowali sobie nawzajem rozwoju firmy.
Czym ma kierować się idealny pracownik naTemat? Ma masakrować!
Jaki jest klucz doboru obrazów na ścianach? To po prostu ważne, inspirujące osoby.
Są dzieła Banksy’ego, jest Maria Curie-Skłodowska, jest i Tomasz Lis.
- Jak często bywa u was Tomasz Lis?
- „Bywa” – to jest dobre określenie.
Wbrew medialnym sugestiom - Lis ma w ogóle nie wtrącać się w działanie serwisu.
Jadalnia. Ponoć rysunek na ścianie nie przedstawia Llisa, a szopa pracza.
Typowy element każdej firmowej kuchni – uprasza się o zachowanie porządku.
Pamiątki ze służbowych podróży – ciupaga z Chin gór, wisiorki z Indonezji.
Wiszące wszędzie kable nie oznaczają remontu. To element wystroju wnętrz. Ponoć prąd jeszcze nikogo nie „pokopał”.
To z kolei element zaczerpnięty z Facebooka, którego siedziby bardzo często mają beton zamiast podłogi i kable wiszące nad głowami.