Pierwszy w Polsce telefon na kartę i kultowe kopytko, czyli 20. urodziny Plusa
Pamiętam, jak po raz pierwszy dostałam od swoich rodziców telefon. Jak na dzisiejsze standardy było to późno – miałam wtedy 15 albo 16 lat i wybierałam się do nowej szkoły. Wtedy wydawało mi się, że stara już teraz Nokia, jest świetnym telefonem, bo... mogę wysyłać SMS-y do znajomych i być z nimi w stałym kontakcie. To rzeczywiście było coś, w czasach, kiedy o Internecie w telefonie mogłam sobie tylko pomarzyć.
Telefon wybrałam wtedy w ofercie Plusa. Zdaje się, że był to któryś z ich Mixów – klient mógł zdecydować się, ile razy chce doładować określoną kwotą telefon w ramach umowy. Co było w tym najlepsze, czas trwania umowy zależał wyłącznie od korzystającego z telefonu. Sieć istniała już wówczas blisko 10 lat, bo powstała w 1996 roku.
To właśnie wtedy, a dokładnie 1 października 1996 roku, Plus rozpoczął swoją działalność
Było to zaledwie cztery lata po rozpoczęciu działalności pierwszej sieci komórkowej w Polsce. Centertel ruszył dokładnie 18 czerwca 1992 roku. Wówczas możliwość korzystania z telefonu komórkowego była czymś ekskluzywnym. Miałam wtedy tylko trzy lata i pamiętam przecież dokładnie, że jeszcze wiele lat potem na filmach, tych zagranicznych, prosto z Hollywoodu, widziałam znanych aktorów, którzy rozmawiali przez telefony komórkowe, bo przecież nie sposób było nazywać je "smartfonami".
Kiedy już telefonia komórkowa w Polsce była bardziej osiągalna dla zwykłego zjadacza chleba, wszystko było wciąż drogie, zresztą tak jak i dostęp do Internetu. Miałam naście lat, kiedy próbowałam przekonać rodziców do tego, aby zgodzili się na zakup usługi internetowej od... Telekomunikacji Polskiej. Nie wiem, czy pamiętacie, ale miało to działać tak, że w momencie, kiedy łączyliście się z Internetem za pomocą kabla (było to nawiasem mówiąc horrendalnie drogie) nie można było ani dzwonić, ani odbierać połączeń telefonicznych. Wyobrażacie sobie to teraz, kiedy jednocześnie rozmawiacie z kimś przez telefon i przeglądacie wall na Facebooku? Istny koszmar!
Trzeba też dodać, że ludzie początkowo byli nieufni wobec nowych technologii. Tak było z telefonami komórkowymi, tak było z bankowością mobilną, tak jest i teraz jeśli chodzi o aplikacje, które śledzą każdy nasz ruch. Świadomi użytkownicy, a także właściwie każdy, kto chce cokolwiek szybko załatwić, czerpać najświeższe informacje i nie odstawać od innych, wiedzą jednak, że brak dostępu do smartfona i Internetu stał się po prostu niemożliwy.
Gdyby lata temu ktoś powiedział mi, jak to się wszystko zmieni, jak zmieni się telefonia komórkowa i dostęp do Internetu – aparaty telefoniczne z możliwością łączenia się z WiFi oraz oferty polskich operatorów pewnie bym nie uwierzyła. SMS-y za kilka gorszy, sekundowe naliczanie, Internet w telefonie, aplikacje, które są w stanie wszystko mi podpowiedzieć...
To wydawało się niemożliwe. Ba, sądzę, że w ogóle się wówczas nad tym nie zastanawiałam z tej prostej przyczyny, że nie umiałabym sobie tego wyobrazić. Bo jak wyobrazić sobie to, że w ramach stałej kwoty możemy dzwonić ile nam się podoba, wysyłać nieskończoną liczbę SMS-ów i jeszcze móc obejrzeć online ulubiony serial w komórce?
W ciągu ostatnich lat byliśmy świadkami wielu przełomów. Kilka z nich dokonało się w samej sieci Plus. W 1998 roku ta sieć jako pierwsza firma telekomunikacyjna w Polsce wdrożyła usługę „telefon na kartę” czyli popularnego Simplusa. W 2000 roku Plus jako pierwszy w Polsce i jedna z pierwszych sieci w Europie daje nam namiastkę mobilnego internetu w oparciu o technologię WAP.
Kolejne przełomy następowały po sobie rok po roku. 2011 to czas, kiedy Plus jako pierwszy operator komórkowy zaczął świadczyć usługi transmisji danych w technologi LTE. Rok później Plus w technologii LTE jako – ponownie – pierwszy osiąga prędkość ponad 150 Mb/s na częstotliwości 1800 Mhz. W 2013 to ta sieć komórkowa jako pierwsza wprowadziła na rynek smartfony z obsługą LTE, natomiast w 2016 roku mamy już do czynienia z maksymalną prędkością 300 Mb/s internetu mobilnego w Plusie (oczywiście w idealnych warunkach).
Jak widać Plus od dawna stawiał na możliwie jak najszybsze udostępnianie technologii, które w ogromnym stopniu wpłynęły na to jak dzisiaj wygląda nasza codzienność. Na wielki – nomen omen – plus zasługuje też sam zasięg tej sieci – prawie wszyscy Polacy, bo od 97 do 99 proc. mieszkańców kraju, bez problemu mogą korzystać z LTE lub HSPA+ w Plusie.
Ciekawostką jest fakt, że przez 20 lat działalności sieci klienci tej marki wykorzystali ponad 450 PB danych, co znaczy mniej więcej tyle, że gdyby tyle informacji nagrać na płyty CD i ustawić je tak, by przylegały do siebie całą powierzchnią, to zajęłyby – uwaga – ponad 800 kilometrów. To więcej niż odległość pomiędzy najbardziej wysuniętymi i tym samym najbardziej oddalonymi od siebie miejscowościami Polski, czyli Świnoujściem a Ustrzykami Górnymi.
Ale to nie koniec wszystkich przełomowych chwil w Plusie
Pewnie pamiętacie, że 20 lat temu chcąc mieć dostęp do swojej muzyki korzystaliśmy z walkmanów, w które wkładaliśmy kasety magnetofonowe, nie zawsze te oryginalne, a często przegrane od kolegów, którzy polecili nam nową, świetną płytę. Po walkmanach mieliśmy discmany, a potem przez chwilę rządziły odtwarzacze MP3, a teraz wszystkie niezbędne treści mamy w smartfonie. Warto wspomnieć, że w 2008 roku Plus uruchamia pierwszy w Polsce serwis z legalną muzyką z Internetu, za pomocą którego możemy ją pobierać i zapisywać na urządzeniu, a także przenosić pomiędzy różnymi nośnikami. Dwa lata później to właśnie ta sieć jako pierwsza otwiera internetowy ośrodek z audiobookami, e-bookami i e-prasą, które można pobrać także na urządzenia mobilne.
A pamiętacie czasy magnetowidów albo wypożyczalni DVD? Minęły już 3 lata od czasu kiedy jedna z największych sieci wypożyczalni filmów na tego typu nośnikach zakończyła działalność. Obecnie coraz większą popularnością zyskują legalne treści dostępne dzięki streamingowi wszędzie tam gdzie tego sobie zażyczymy.
W Plusie możemy oglądać programy treści w IPLA i w HBO GO. Co ciekawe, właśnie ta sieć jako pierwsza zapewniła dostęp do serwisu VOD HBO bez konieczności podpisywania umowy z operatorem kablowym. A do seriali tej stacji, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Niech nieustanne sukcesy "Gry o tron" i nowa produkcja "Westworld" będą wystarczającym na to dowodem. Przyznam, że nie wyobrażam sobie braku dostępu do nich na telefonie. Nie raz i nie dwa zdarzyło mi się z różnych przyczyn oglądać serial na smartfonie i nie jest to wcale taka zła opcja, kiedy mamy słuchawki, Internet, a przed sobą kilka godzin podróży.
Pewnie niektórzy się obruszą, bo co to za oglądanie seriali na małym ekranie? Nawet najlepsze smartfony nie mogą przecież równać się w wielkim płaskim, lub jeśli ktoś woli zakrzywionym, telewizorem. To ciekawe i całkiem zabawne jak szybko luksus staje się czymś co przyjmujemy za standard i oczywistość. W miarę rozwoju technologii chcemy coraz więcej i więcej, kolejne marki starają się sprostać naszym oczekiwaniom, a utrzymanie klienta jest dzisiaj o wiele trudniejsze niż kilka lat temu.
Bo co powiecie na to, że Plus może pochwalić pięcioma tysiącami stałych i lojalnych klientów spośród 50 tysięcy, którzy podpisali z nim umowę już w 1996 roku? Ktoś może powiedzieć, że to tylko 10%, ale czy na pewno tylko? Weźmy pod uwagę uwagę to, że to już 20 lat oraz to w jaki sposób operatorzy konkurują dziś ze sobą. Obecnie trudne bywa utrzymanie klienta dłużej niż miesiąc, zwłaszcza, że – co widzę po znajomych w moim wieku – wiele osób stroni od długich umów z firmami i abonamentu.
Konkurencyjność sieci komórkowych to temat powiązany w pewien sposób z rebrandingiem marek. Żeby uzmysłowić sobie, jak zmieniła się przez ostatnie 20 lat rzeczywistość wokół nas, wystarczy spojrzeć na to, jakiej transformacji uległo logo Plusa od 1996 roku. Dziś ważne jest nie tylko nastawienie na nowe technologie, ale także element personalizacji. To sieć i jej oferta ma dopasować się do mnie, a nie ja do sieci. I tak dzieje się choćby w kampanii Plusa – Brawo Ja, nie jest przypadkowe, choć przyznam, że legendarne już "Kopytko" wspominam z sentymentem.
Co ciekawe, w parze z nowoczesnością idą też zdecydowanie niższe ceny. Kiedyś przy podpisywaniu umowy z operatorem komórkowym płaciło się 500 złotych za samą aktywację, abonament dawał jedynie możliwość korzystania z sieci, minuta rozmowy kosztowała prawie dwa złote, a SMS na przykład 60 groszy. Teraz płacimy 29 złotych miesięcznie czyli mniej niż złotówkę dziennie i możemy dzwonić bez limitu do różnych sieci komórkowych, wysyłać ile tylko chcemy SMS-ów i jeszcze mieć 6 GB Internetu w komórce. A to – pisze to osoba będąca cały czas online i pracująca również na telefonie – w pełni wystarcza, aby przez miesiąc korzystać z serwisów społecznościowych, poczty, YouTube'a, serwisów muzycznych i obejrzeć raz na jakiś czas jakiś serial na telefonie.