Przez świat na Fazie o podróżach i planach na Afrykę
Przez świat na Fazie - to najpopularniejszy polski kanał podróżniczy na YouTubie. Rozmawiamy z jego twórcą, Dawidem Fazowskim, o podróży przez Azję, planach na Afrykę i dalsze podróże.
Ma 160 tys. widzów na YT, ale na pewno nie wszyscy go znacie, dlatego na początku załączam najpopularniejsze wideo z jego kanału:
Karol Kopańko, Spider’s Web: Niedawno wróciłeś do Azji, a już w listopadzie lecisz do Afryki. Co Dawid Fazowski robi pomiędzy wyprawami?
Dawid Fazowski: Lenię się (śmiech). A tak na serio to przygotowuję się do kolejnej wyprawy.
Planujesz?
Nigdy nie planuję wypraw. Mam w głowie zarys – wiem, gdzie jadę i przez jakie kraje. Kiedyś jak coś planowałem przed wyjazdem to później i tak nie wychodziło. Plan na Afrykę jest prosty: polecieć do RPA i wrócić do Polski, bo zawsze fajniej się wraca, niż się wyjeżdża, a na dodatek ciekawie będzie sprawdzać „o, zostało mi 3200 km do Polski”!
Chcę polecieć do Afryki i być w miejscach, gdzie mi się podoba, bo wiem, że wtedy na wideo też to wygląda najlepiej, przecież wszystko kręcę spontanicznie.
Ale pewne rzeczy, takie jak szczepienia czy sprzęt musisz ogarnąć.
Tak, mam dużo szczepień, bo przed Azją w ogóle się nie szczepiłem.
Żartujesz?
Nic a nic.
Miałeś szczęście, a jak ze sprzętem?
Kamer jeszcze nie mamy, bo czekamy aż będzie można kupić GoPro 5. W końcu to będzie wodoodporna kamera, a podczas podróży często miałem tak, że nie mogłem czegoś kręcić, bo padał deszcz.
Wcześniej używałem „trójki”, którą dostałem od jednego fajnego człowieka, ale ta kamera ma już bardzo słabe baterie, choć wezmę ją na zapas. Zastanawiam się też nad stabilizatorem do kamery, bo często nagrywam z samochodu, a wówczas obraz mocno się trzęsie. Do tego zabieram jeszcze 10-20 baterii.
A jak się przygotowujesz pod kątem merytorycznym? Jakieś książki, blogi?
Na pewno chcę pokazać coś więcej, nie tylko swoją osobę. Książek czy blogów raczej nie czytam, ale za to rozmawiam dużo z ludźmi, którzy już byli w Afryce.
Wiem, że w Afryce muszę uważać na każdy swój krok. Odpuszczę sobie np. Johannesburg, bo nie warto się tam zapuszczać w trosce o własne bezpieczeństwo.
A co z noclegami, które wcześniej przeważnie były „na dziko”?
Jeśli będę w dużym mieście to pójdę do hostelu, bo spanie w namiocie w afrykańskiej metropolii to proszenie się o kłopoty. Na prowincji będzie za to inaczej – pójdę albo na komisariat i tam zapytam policjantów, czy będę mógł się przespać, albo zwrócę się do wodza wioski, czy mogę rozłożyć się między budynkami.
Jeśli chodzi o styl podróżowania to nic się nie zmienia. Nie ustawiam sobie też dziennych budżetów, mogę wydać 2 zł, a mogę 20 – zależy co będę robił.
W Ameryce Południowej chciałeś wypić wódkę z pingwinami, a jaki jest plan na Afrykę?
To jest niespodzianka i coś, co na pewno sprawi przyjemność moim widzom.
Tak samo jak książka, którą piszesz - kiedy będzie do kupienia?
Będzie dotyczyła moich podróży po Ameryce Południowej i powinna być do kupienia przez internet.
A Azja i Afryka?
To tematy na kolejne książki.
Powróćmy na moment do Azji właśnie, gdzie podczas tej podróży było ci najlepiej?
W Iranie i Pakistanie, gdzie byłem zaskoczony gościnnością mieszkańców. Na każdej stacji benzynowej stało tam bardzo dużo ludzi i jak pytałem ich „gdzie najlepiej rozłożyć namiot”, to zapraszali mnie do meczetu.
Ja im mówiłem „Jestem katolikiem i nie wiem czy wam można”, a oni: „Nie ma problemu”.
W Pakistanie dostałeś też eskortę na przejechanie niebezpiecznych terenów. Każdy turysta dostaje ją z automatu?
Automatycznie i jest to przymusowe. Ja nawet chciałem sam jechać dalej stopem, ale mi nie pozwolili. Każdego turystę odwożą do Kwety, gdzie jest już względnie bezpiecznie. Potem jedzie się pociągiem dalej.
Z Pakistanu wkroczyłeś do Indii, które chyba niezbyt ci się podobały.
Najlepiej byłoby spuścić na ten kraj zasłonę milczenia, ale cóż… Najbardziej uderzył mnie brak wychowania i kultury osobistej. To jest kraj przeludniony, choć ma dużą powierzchnię, to mieszkańców jest 1,3 mld. Dużo jeździłem tam pociągami, które nazywam „bydlęcymi wagonami”, bo wszędzie był taki tłok.
Za to Nepal bardzo mi się spodobał, jest przecudowny. Jeszcze w Indiach poznałem parę – Jewę i Władymira z Rosji, z którymi spędziłem razem 8 dni w Nepalu. Najpierw w Katmandu po trzęsieniu, potem w Pokharze, gdzie widziałem nosorożca.
To prawda, Nepal jest przepiękny i cichy w stosunku do Indii (powyżej jest moje wideo z tego kraju). Jednak materiału z Nepalu nie ma na kanale. To dlatego, że zgubiłeś kartę pamięci?
Tak, tam były ze 3-4 odcinki, które niektórych może by pojednały i pokazały jaka może być przyjaźń polsko – rosyjska, kiedy wycinamy kwestie polityczne.
A zwykle jak radziłeś sobie z przesyłaniem materiału do Polski. Przecież twoje vlogi pojawiały się w czasie kiedy byłeś jeszcze w Azji.
Kiedy zobaczyłem, że przesyłka DHL-em z Iranu kosztuje 400 zł to podziękowałem… Zamiast tego wysyłałem wideo na pocztę internetową w Turcji i w Indiach.
Michał Pater, który pojechał teraz na Syberię używa z kolei internetu satelitarnego. Oglądasz czasami filmy swojego głównego konkurenta?
Wszystkie, choć nie nazwałbym go konkurentem. Ja robię wideo podróżniczo - przygodowe, a on raczej podróżniczo - historyczne.
Michał ma teraz kompana w podróży, a Ty planujesz kogoś zabrać?
Nie, ja zawsze podróżuje samodzielnie. Może kiedyś… w przyszłości, jak będę już żonaty, to pojada z żoną i dziećmi dużym busem, ale to już będzie zupełnie inny styl podróżowania…
A co jest tak świetnego w autostopie?
Autostop ma to do siebie, że poznaje się lokalną ludność od wewnątrz, tak jak to wygląda naprawdę. Jadąc na wycieczkę zorganizowaną ludzie poznają to, co im chcą przekazać przewodnicy, a my, autostopowicze, odkrywamy dany kraj czy kontynent takim jaki jest... i to chyba jest to, co jest najzajebistsze w autostopie, poza tym przy okazji jest wiele przygód śmiesznych, jak i takich hardcorowych - jest o czym opowiadać i będzie się miało o czym opowiadać dzieciom i wnukom.
Czyli już wcześniej byłeś znany w środowisku autostopowiczów, a dopiero teraz stałeś się znany szerzej?
To, że się wybiłem, to nie znaczy, że nie jestem jednym ze zwykłych autostopowiczów. Sam znam wiele osób, które są dla mnie autorytetami i podróżują w sposób dużo bardziej hardkorowy. Bartłomiej Kiraga z Rudy Śląskiej robi najlepsze prelekcje o swoich wyprawach za kilkaset euro przez połowę Afryki, gdzie m.in. podrabiał sobie pieczątki. Z kolei Mateusz Andrusiak przepłynął kilka razy Atlantyk.
A myślisz kiedyś o końcu aktywności podróżniczej takiej jak teraz?
Popularność, którą zdobyłem, czasami jest trochę uciążliwa, bo gdy wracam do domu to wolę sobie odpoczywać, ale doceniam bardzo mocno ludzi, którym podoba się sposób w jaki odkrywam nowe miejsca. Myślę, że kiedyś będę podróżował w sposób bardziej ucywilizowany, ale – jak to ja – nie mam konkretnego planu.
* Zachęcam do obserwowania przygotowań Fazy na Instagramie i Facebooku, a także na swojego YouTube'a, gdzie wrzucam filmy autostopów po Azji i Europie.