Czy smartwatche mają sens? Tego nie wiedzą nawet firmy, które je produkują
Wygląda na to, że najwięksi producenci zegarków z Android Wear w tym roku nie zaprezentują swoich nowych urządzeń. Wbrew pozorom jest to dobra wiadomość, ponieważ nowe sprzęty nie reprezentowałyby sobą absolutnie nic nowego.
Mowa tu o firmach takich jak LG, Lenovo oraz Huawei. Te azjatyckie przedsiębiorstwa zaprezentują nowe zegarki dopiero w przyszłym roku. W najbliższych miesiącach nie powinniśmy się zatem spodziewać kolejnej generacji Huawei Watch lub Moto 360. Jakby tego było mało, spośród tych trzech firm tylko LG wydało zegarek w tym roku.
Sytuacja ta martwi niektórych dziennikarzy, ponieważ jeszcze w tym roku ma mieć premierę system Android Wear 2.0. Sam się tym szczególnie nie przejmuję z kilku powodów. Po pierwsze, inteligentne zegarki jak na razie są niewypałem. Są niezbyt intuicyjne i użyteczne. Ich czas pracy na akumulatorze jest śmieszny, wygląd dyskusyjny, a obsługa trudna.
Oczywiście, są na tym polu wyjątki.
Huawei Watch to zegarek piękny, zaś Samsungi Gear S2 oraz S3 wyposażone w autorski system Tizen po 30 sekundach zabawy będzie w stanie obsłużyć nawet średnio rozgarnięte dziecko. Inne urządzenia to istna tragedia. Niekiedy konkretni producenci starają się wdrażać dodatkowe funkcje do swoich sprzętów, takie jak możliwość włożenia karty SIM do LG Urbane 2 LTE lub zastosowanie e-papierowego ekranu w zegarku Sony, ale przynoszą one więcej problemów niż korzyści.
Zdecydowana większość dostępnych inteligentnych zegarków to bieda z nędzą. Koronnym przykładem tego niech będzie nowa generacja Apple Watch, która przyniosła wbudowany moduł GPS (po uruchomieniu którego zegarek działa maksymalnie 5 godzin), nieco lepszą wodoodporność, szybszy procesor i ten sam, ekstremalnie toporny wygląd rodem z zegarka Casio z wbudowanym kalkulatorem.
W obecnej sytuacji nie może nikogo dziwić fakt, że zdecydowana większość osób nie chce wydawać kilkuset lub ponad tysiąca złotych na inteligentny zegarek. Jest to gadżet absolutnie zbędny. No i jeżeli ktoś szuka akcesorium sportowego, może zdecydować się na kupno opaski sportowej, która zaoferuje większość funkcji zegarków za zauważalnie niższą cenę. Tak wynika z danych CCS Insight.
Informacje te doskonale pasują do danych udostępnionych przez Samsunga.
Według koreańskiej firmy zdecydowana większość nabywców inteligentnych zegarków to entuzjaści płci męskiej. Krótko mówiąc osoby, które uwielbiają nowinki techniczne i niezbyt rozsądnie wydają pieniądze. Osoby kupujące podstawki pod Apple Watch warte tygodniówkę przeciętnego Polaka, ekstremalnie brzydkie etui typu "Dromader" oraz niedziałające w Polsce Apple TV i będące w stanie wydać kilka stów na Pokemon Go. Krótko mówiąc, ludzie, którzy nie mają zbyt wiele wspólnego z typowymi konsumentami. A to niedobrze, bo gadżety ubieralne mają trafić do ogółu.
Według nieoficjalnych doniesień wraz z premierą Android Wear 2.0 pokazane mają zostać zegarki stworzone przez Google. Można dojść do wniosku, że firma z Mountain View doskonale widzi, jak tragicznie rozwija się rynek akcesoriów noszonych i że producenci nie mają pomysłu na to, jak sprzedać inteligentne zegarki. Dlatego sama chce pokazać, jak porządny smartwatch powinien wyglądać.
I wbrew pozorom to dobra wiadomość, bo wraz z premierą Android Wear 2.0 sytuacja na rynku się wyklaruje, a my będziemy wiedzieć, czy to producenci nie radzą sobie z produkcją smart zegarków, czy może cała kategoria smartwatchy nie ma racji bytu. Póki co skłaniam się ku tej drugiej opcji.